Tytułem wstępu - znacie mnie, wiecie, że jestem osobą twardo stąpającą po ziemi. Wyrażam swoje poglądy, do czego mam prawo zgodnie ze Świętą Konstytucją. Nie popieram we wszystkim PiSu, jak niektórzy mi zarzucają. Potrafię krytykować, za co inni mnie hejtują. Ale po czterech latach, na chwilę przed wyborami mogę napisać z czystym sumieniem.
PiS dotrzymał wielu obietnic przedwyborczych. Tak, nie wszystkich. I nawet nie mówię o sądach, o mieszkaniach. Są drobiazgi, które uwierają jak kamień w bucie, które można było dawno załatwić, a politycy za to odpowiedzialni dalej są wystawiani na dobrych miejscach w wyborach.
Ale to interesuje takich fanów polityki jak ja. A co jest najważniejsze? To, że Prezes i partia odpowiedzieli na pytanie co jest celem rządów? A nie są to pochwalne artykuły w prasie zagranicznej, uścisk dłoni Pani Kanclerz tylko dbanie o swoich obywateli. Wszystkich. Czasami kosztem pustego śmiechu "elit " z wielkiego miasta. Pamiętam te śmiechy z krowy plus czy z "tęsknot do PRLu" czyli dopłat do autobusów na prowincji.
To śmieją się ludzie, którzy mają sklep na dole bloku, do lekarza mogą się udać spacerkiem, a jeśli dalej mają mnóstwo linii autobusowych to wściekają się, że nie działa klimatyzacja albo tramwaj spóźnił się o kilka minut. Nie potrafią sobie wyobrazić emeryta na wsi, gdzie nie ma sklepu, autobus jest jeden na dzień albo go w ogóle nie ma, do lekarza 30 kilometrów, a on albo nie ma samochodu, albo już boi się go prowadzić.
Cztery lata PiS starał się jak mógł spełnić obietnice. Do tego żadne wskaźniki się nie załamały, wręcz przeciwnie - można nie wierzyć Premierowi, ale agencjom ratingowym wypada. A dla jeszcze większych pesymistów można cytować artykuły - nie z Jamajki tylko z prasy niemieckiej.
Można by wyliczać i wyliczać, ale każdy wie, a jak nie chce wiedzieć to go nie przekonam.
Wiem jedno - po raz pierwszy jedna partia miała większość w Sejmie i nie mogła się zasłaniać koalicjantem. Nie analizuję sondaży, chociaż oczywiście je śledzę. Od wyborów do Europarlamentu (wg mnie najtrudniejszych dla PiSu) nie było wielkiego tąpnięcia. Frekwencja będzie, ludzie wiedzą jaka jest stawka. Dla PiSu między 260-270 mandatów. PSL wejdzie. W Senacie PiS też będzie miał większość.
No i to jest dla mnie ważne - nie muszę drżeć o wynik wyborów. Druga kadencja mojej partii murowana!
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka