W sierpniu po raz drugi byłam w Izraelu. Pierwszy raz z pielgrzymką, w Wielkim Tygodniu. Wożona autokarem, w sobotę akurat w palestyńskim hotelu. Drugi raz zupełnie indywidualnie. Teoretycznie byłam przygotowana na szabat, praktycznie nie zdawałam sobie sprawy jak wielki ma zasięg.
Wszystko zamknięte, bazar, gdzie handlują muzułmanie też. Kawiarnie, restauracje, McDonald czy Burger King na kłódkę. Komunikacja nie działa od piątkowego popołudnia, El Al nie lata. Złośliwie pomyślałam o naszych dziennikarzach czy politykach jęczących, że nie mogą kupić kanapy w niedzielę. Dałabym im pieniądze i wysadziła w Jerozolimie - najlepiej na przedmieściach.
No i sprawdziłam jak to z wiarą w Izraelu jest. Nie będę pisała o procentach chasydów, ortodoksów, przestrzegajacych mniej lub bardziej tradycji. Ale aż 42% twierdzi, że nie wierzy w nic. Jednak nawet oni w większości rozumieją, że to właśnie wiara pozwoliła przetrwać narodowi tysiące lat w diasporze, bez własnego państwa. I o tym ta notka, bo przecież nie o Izraelu - doskonale wiem, że tydzień pobytu nie upoważnia mnie do wymądrzania.
My mamy własną wiarę i nawet przysłowie: Jak trwoga to do Boga. Nie trzeba sięgać do zaborów, każdy pamięta (jak młody to może poczytać) chronienie się pod skrzydła Kościoła w stanie wojennym, ukrywanie w klasztorach, korzystanie z darów przekazywanych parafiom. W moim warszawskim kościele był centralny magazyn Caritasu na Warszawę.
Kiedy tylko "trwoga" minęła nie tylko hierarchia, ale i katolicy zaczęli być opluwani, wyzywani od zaścianka Europy itp itd Jakoś Izrael, chociaż jest państwem wyznaniowym dysponuje najnowszymi technologiami, bronią atomową, prawda?
Nie uważam oczywiście, że Polska ma być państwem wyznaniowym. Jednak szacunek dla religii, która pozwoliła nam przetrwać tyle lat, katolikom się po prostu należy. Nie możemy się zgodzić na kpiny z wizerunku Matki Boskiej czy na niszczenie Krzyży. Nie będę nadstawiać drugiego policzka bo są granice - tolerancja obowiązuje wszystkich, nie tylko nas.
No i najważniejsze - religia katolicka nie uczy niczego złego. Mogę sobie wyobrazić polityków, dziennikarzy, którzy będą krytykować katolików, że za mało przestrzegają wskazań KK. Niech apelują do hierarchii, do proboszczów, aby WIĘCEJ wymagali od wiernych. Także od polityków, którzy przyznają się do wiary.
Ale niech zawsze mają w tyle głowy, że łatwo jest coś zniszczyć, bardzo trudno odbudować.
A dla wierzących mam hasło Rycerzy Kolumba: Stańcie w wyłomie!
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo