Świat pędzi, dzisiaj już ważna afera KNF. Ale jednak obchody 100 lecia odzyskania niepodległości zdarzają się raz w życiu, no i chyba artykuł odpalony właśnie dzisiaj, bo za dobrze się udały. No i obiecałam notkę znajomej, nie mam wyjścia.
O rocznicy musiałam myśleć wcześnie i wściekałam się na wpisy na TT: a dlaczego nie ma światowych gwiazd na koncercie, a dlaczego nie ma polityków światowego formatu itp itd. Nie łaska zrobić coś samemu? U nas Akcja Katolicka miała wszystko dopięte na ostatni guzik. Plany uroczystości na deszcz i na pogodę. Poczty sztandarowe, szkoły, zuchy, straż OSP z trzech wsi, dwa chóry, orkiestra dęta, występy no i oczywiście poczęstunek. Na szczęście 10 listopada, bo na 11 miałam zaproszenie z Kancelarii Prezydenta na trybunę honorową i na spotkanie na Zamek.
U nas wszystko udało się doskonale, bo wszyscy uczestniczyli, więc wszyscy trzymali kciuki, aby nie było żadnych niedociągnięć i nie było. Ja dodatkowo martwiłam się rozmowami z Narodowcami, bo jednak głupio byłoby pić toast na Zamku, gdyby policja rozpędzała nielegalne zgromadzenie :)) No, ale się dogadali, a ja musiałam wcisnąć w plany między Plac i Zamek jeszcze Marsz.
Od razu powiem, że trybuny nie musicie zazdraszczać. Plac z tej strony wygląda zupełnie podobnie. Po wszystkim wracałam już środkiem Marszałkowskiej w tłumie biało-czerwonych flag. Odpalano race i petardy a ja usiłowałam się przedostać na drugą stronę ronda, bo umówiłam się tam z Mesko. Powiem, że łatwo nie było - na górze szpilki nie można było wsadzić, a w przejściu podziemnym też tłumy, a do Marszu jeszcze nieco czasu. Zastanawiałam się, jak tam dowiozą Prezydenta, wiecie lepiej niż ja, jeśli oglądaliście w tv. Przemówienie chyba było krótkie, głos słyszałam, ale nic więcej. Trochę z Marszem, trochę po chodniku - bo robiłam zdjęcia poszłam w stronę mostu Poniatowskiego. Potem zawróciłam, bo trzeba było pójść na Zamek. Nie wiedziałam, że na Smolnej jest kontrmanifestacja (niezgodna z przepisami!) więc na Nowym Świecie były barierki, ale żołnierze jakoś mnie wpuścili "w drugą stronę".
No i na Nowym Świecie i na Krakowskim przeszła mi złość na warszawiaków. Bo przecież w kraju ciągle się coś działo! W piątek dzieci śpiewały w szkołach hymn, ale przygotowania trwały już od dawna. Akademie, kotyliony, biało-czerwone ubrania. A jak dzieci to i rodzice.
Ale w Warszawie na tym krótkim odcinku ( a przecież za nami szedł Marsz) też się działo. Tu wychodzą pary (do poloneza) z dziedzińca UW - panowie w kontuszach, panie w sukniach balowych, tam idzie orkiestra i gra, gdzie indziej stoją zabytkowe samochody, a dzieci mają radość
Na Zamku tłok jak na Marszu - nie wiedziałam, że jest połączenie z Arkadami (bo rzecz tam się rozgrywała) schodami ruchomymi. Toast z Prezydentem, tort urodzinowy kroiła pani Agata. Politycy, dziennikarze, dyplomaci, generałowie no i trochę zwykłych ludzi jak ja, stąd ten tłok:))
Udało się zamienić kilka słów z Prezesem, oczywiście o kotach. Zacumowałam przy generalicji, bo mówili ciekawe rzeczy, a jak człowiek mieszka przy rosyjskiej granicy to musi się znać i na czołgach i na wojskach amerykańskich. Potem trochę rozmów z naszym blogerem, a teraz jak ja raczej na TT czyli z prof. Żerko.
No i na szczęście ten wolny dzień. Wiele osób przyjechało naprawdę z daleka, często z małymi dziećmi i zostali do poniedziałku. Mili, uśmiechnięci, czasami w lokalach rozmawiali z innymi, dalej z kotylionami, często przedstawiając się - to, ja, faszysta. A potem opowieści tak jak na Rondzie. O ojcu, który przeżył pacyfikację kopalni i dlatego syn musiał przyjechać z dziećmi, aby od małego uczyć je patriotyzmu. O dziadku ze Lwowa.
No i spotkania ze znajomymi, wyborcami PiSu. Mają swoją pracę, własne firmy, nie wiszą na garnuszku partii rządzącej. Ale w tych rozmowach jedno zaklęcie: niech PiS tego nie spieprzy, bo wystarczy 229 posłów i pozamiatane. Będzie rząd koalicyjny "Wszyscy przeciw PiS".
Więc ja też błagam. Może tak skończcie z tymi podchodami, donosami do mediów, ustalaniem kolejności dziobania. Jeśli my to widzimy to już jest niezbyt dobrze, takie rzeczy załatwia się dyskretnie. Wybory samorządowe nie były klęską, ale wielkim zwycięstwem też nie. Przed nami następne. Ogarnijcie się, bo każdy mówi: dostali złoty róg, cudem większość w Sejmie, nie ma na kogo zwalić niepowodzeń.
No to rządźcie mądrze!!
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura