Nie bądźmy letni!

 "A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust."

Mam wrażenie, że na naszych oczach spełnia się Apokalipsa wg św. Jana. 

Bo ISIS i najazd uchodźców na Europę przysłonił nam coś ważnego. Jestem przekonana, że przed terroryzmem nie jest w stanie nas uchronić wiara. Gdyby w Polsce były dużo obcokrajowców, żadne gorące modły by nie pomogły - zamachy byłyby i u nas. To raczej niski socjal i przepisy nas chronią. Pamiętacie Irlandię Północną? Zginęło 3500 osób. Poczytajcie o przyczynach konfliktu - żadne nie zniknęły, ale mocodawcy przestali płacić. Tu podobnie - wcześniej było wielu muzułmanów we wszystkich krajach Europy i w USA, ale to teraz postanowiono dokonywać zamachów.

Ale notka nie o tym. tylko o naszej wierze. Bo problem terrorystów zniknie, jak się pojawił, a brak wiary zostanie. 

Kiedy człowiek ma gorączkę to jest oznaka, że organizm walczy z chorobą. Kiedy ma 36 stopni abo niżej, to znaczy, że się poddaje. Podobnie jest z naszą wiarą. Jedni wierzą, inni walczą z ich wiarą jak u nas Palikot czy Senyszyn. Na bluźnierstwa można odpowiadać choćby wykluczeniem z życia publicznego - to Palikot pociągnął SLD na dno, nikt nie ma wątpliwości. Na Czarne Marsze można odpowiadać Marszem dla Życia - nawet w małym Węgorzewie się odbył, aby przeciwstawić się "czarownicom".

Jak można odpowiadać na obojętność? Bo to waśnie się dzieje na Zachodzie od lat. W większości wypadków nie ma żadnej wrogości. Nikt nie zwalcza ani Kościoła, ani Boga. W wielu krajach nawet istnieje Kościół Państwowy. Chrzci się dzieci, potem konfirmacja, czasami "biały" ślub. I jeszcze pogrzeb, bo tak ładniej. Po drodze praktycznie nic. 

U nas było inaczej bo komuna, bo Ojczyzna, bo tradycja. Po 89 roku a już zwłaszcza po śmierci Jana Pawła II coraz gorzej. A teraz? Teraz zaczynamy się określać wyraźniej - jedni po stronie Boga, inni przeciw Bogu. Dlatego jestem dobrej myśli, bo nie jesteśmy letni.