Planowałam te notkę od wczoraj - bo chcę zdążyć przed zmianami w Salonie. Ale wyjazd Petru postawił kropkę nad i - w piękny sposób wpisał się w notkę.
W tytule nie chodzi o liderów opozycji ale o rolę internautów i dziennikarzy. Celowo nie piszę blogerów, bo często chodzi o formy krótsze czyli TT. Był czas, że czytaliśmy "papier". Wkurzaliśmy się czasami niezmiernie, bo dziennikarz pisał pod założoną tezę a my mogliśmy tylko dwie rzeczy - albo nie kupować gazety albo kląć przy czytaniu. Internet zmienił wiele - po d artykułami można było komentować ale to jeszcze nie było to. Admin zawsze mógł ukryć komentar,.ale ludzie zaczęli pisać blogi i powstały platformy typu Salon24. Już nie trzeba było szukać blogerów po całym necie, byli skupieni w kilku miejscach. Jedni komentowali, inni tylko czytali. Ale to już było wiele - można było się dowiedzieć, że nie jesteśmy jakimiś dziwolągami, inni myślą podobnie.
Bo powiedzmy uczciwie - nie tylko w Polsce, ale i w świecie dziennikarze to przede wszystkim lewacy. Nie jestem specjalistą i trudno mi powiedzieć czy pierwsze było jajko czy kura. To znaczy czy szefowie byli lewakami i zatrudniali lewaków, czy po prostu wśród dziennikarzy jest przewaga lewicujących. Podobnie było w Polsce. Ludzie prawicy, ludzie wierzący w Boga nie mieli dostępu do mediów chyba w charakterze kwiatka do kożucha czyli "dyżurnego katolika".
No i ostatnie przed zwycięstwem PiSu dziesięć lat. Nie było żadnego "zaworu bezpieczeństwa" - wszystkie media grały na jedna nutę. Powoli się ogarnialiśmy - Radio Maryja jako Wolna Europa, walka o multipleks, "Uwarzam, że" a potem portal Wpolityce i dwa tygodniki, Republika i cały czas Gazeta Polska, I cały czas internet. Zwykli ludzie, nie związani z żadnymi redakcjami pisali w internecie, tworzyli memy, popierali swoje partie prawicowe. Był czas, że JKM był w internecie potęgą, bo to "gimby" były dobre w nowe technologie. Ale starsi nie od macochy - nauczyli się też, w końcu jak człowiek chce i musi to się nauczy wszystkiego.
I przyszły nowe czasy - czyli zmiana liderów. Tak - jeszcze internauci nie tyle nie potrafią, ile nie mają ochoty zabawiać się w dziennikarzy. Jak chcą - to jak Bernard i Margotte z Blogpressu nagrywają wszystko i wrzucają do netu - dużo wcześniej niż robili to dziennikarze czy opłacani przez partię pracownicy biur prasowych. Jak trzeba to docierali do polityków - do pana Macierewicza czy pani Szydło,kiedy jeszcze byli w opozycji. Reszta po prostu robiła to, o co prosili dziennikarze - czyli nagrywali interesujace rzeczy - wypadki, katastrofy, wybuchy, huragany i przesyłali ((dalej przesyłają) do "zaprzyjaźnionych redakcji". Czasami za darmo a czasami za pieniądze.
Inni nie bawili się w pośrednictwo i wrzucali na FB albo TT. No i role się odwróciły. Słucham dziennikarki jak pyta w TVPInfo "czy ten dom był domem mieszkalnym czy siedzibą firmy" a ja już wiem - bo Straż Pożarna podała przed chwilą na TT. Kiedy dzieją się chwile straszne po prostu śledzę konta AFP czy innej agencji informacyjnej i wiem to co reszta dziennikarzy - ile osób zginęlo w następnym ataku terrorystycznym. Mogę oglądać kręcone na żywo filmy przez kolejnego "dziennikarza obywatelskiego" który jest na miejscu i wrzuca do internetu filmy. Oczywiście nalezy zachować czujność - czyli odróżnić fejki od prawdy - bo ludzie, z rozmaitych powodów wprowadzają w błąd, a inni, wiele tygodni po sprostowaniu, rozpowszechniają wierząc jak w słowo objawione.
Ale my mamy jedną przewagę nad dziennikarzami - pracujemy gdzieś i nie płacą nam za informacje. Nie ma nad nami żadnego szefa, ktory każe na pisać "po linii i na bazie". Odróżniamy świat realny od wirtualnego - bo po prostu nasza rodzina, nasi znajomi, sąsiedzi - to są ludzie, którzy są z różnych grup społecznych, wyrażający swoje polądy w sklepie, w pracy, na przysłowionej ławeczce - bez politpoprawności. Wiemy, że nie ma żadnej "wojny plemion" - bo 50% ma gdzieś wszystko i nie chodzi na wybory, a reszta poza kilkoma tysiącami nawiedzonych stara się omijać tematy polityczne aby nie drażnić nawet obcych. Przekonalam się o tym w czasie ostatniej podróży - po starannym obwąchaniu (nie ja zaczęłam) rozmawialiśmy ze sobą dopiero jak "pisiak z pisiakiem".Dziennikarze i politycy stanowią - nie tylko u nas - jakiś dziwny konglomerat związany nie tylko przyjaźniami i pieniędzmi.Oni naprawdę wiele (bo nie mogę napisać wszystko) nie rozumieją. Przykładem Lisowy portal parówkowy. Nagrali coś na wsi - o TK i prezesie Rzeplińskim. Miało być jak to lud popiera TK a została w pamięci tylko fraza " a ten prosiak wciąż chodzi i chodzi".
Jeszcze raz. Nie twierdzę, że dziennikarze i gazety nie są potrzebne. Ale już nawet dzienniki nie nadążają za bieżącymi informacjami podawanymi w internecie. Portale można aktualizować, ale papier? A tygodniki? Dziennikarze muszą odejść od publicystyki pisanej w warszafce nad kubkiem kawy - między 11 a 11:30. Nie potrzebujemy potwierdzenia, że redaktor X myśli tak jak polityk Y a Zet wręcz przeciwnie. Wnioski naprawdę z FAKTÓW potrafimy wyciągnąć sami.Potrzebujemy tzw mięsa - zestawień, tabel, informacji jak sobie radzą ze służbą zdrowia w innych demoludach, jak wygląda nauczanie w szkołach Litwy czy Estonii. Przytaczanie wyników testów po raz setny może wywołać tylko wzruszenie ramion.
A sprawa Petru? To potwierdzenie, że internet jet szybszy. To na TT wrzucono zdjęcie Nowoczesnego Rysia wraz z wiceprzewodnicząca. I dziennikarze znowu nie rozumieją - guzik nas obchodzą ich sprawy prywatne ae wkurza nas "okupacja Sejmu na Maderze". I kłamstwo Rysia - przeciez mówił "wpadnę pod Sejm na chwilę aby wypić toast z demonstrantami" , Mówił to mając bilet na samolot w kieszeni. W ten sposób można okupować do końca świata i jeden dzień dłużej. Z krótką przerwą na wybory:))
Ale i tutaj internauci byli szybsi - nawet sprawdzili, że przylot pary jest planowany na 8 stycznia (może skrócą pobyt?) a pani Schmidt odwołała poniedziałkowy dyżur. Dziennikarze obudzili się około 12. A to jednak nie jest "temat pudelkowy" bo Petru był namaszczany nie tylko przez siebie na lidera opozycji. PiS i Prezes mają jednak nieprawdopodobnego farta! A to jest chyba w życiu i polityce najważniejsze!
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo