Mam wrażenie że politycy, dziennikarze i część wyborców na co dzień zachowują się racjonalnie. Ale kiedy przychodzi taki dzień jak wczoraj zapominają, że już rok PiS rządzi i ma do tego większość w Sejmie i większość w Senacie, a do tego prezydent wywodzi się z tego obozu.
Rozumiałam te marsze, kiedy byliśmy w opozycji, chociaż i wtedy mówiłam "Nie możemy wiecznie maszerować". A także podsuwałam pomysł dzisiaj stosowany przez kodziarzy - czyli przepraszam za wyrażenie "eventy" w dużych miastach. Bo nie każdy chce albo nie każdy może przyjechać w środku tygodnia do Warszawy- a nawet w sobotę.
KIedy byłam w Warszawie uważałam za swój obowiązek (kiedy tylko mogłam) wziąć udział w różnego rodzaju demonstracjach - bo dla mnie to były dwie, trzy godziny a potem powrót do ciepłego mieszkania i filiżanki herbaty. Ale już wtedy wpółczułam tym ludziom, którzy przyjeżdżają ze Śląska czy Szczecina i tam będą kilka godzin wracać.
Ale teraz? Musiałabym upaść na głowę, aby jechać 300 km do Warszawy a potem wracać następne 300 km aby udowadniać coś Kijowskiemu! Przepraszam bardzo - co? Ja doskonale wiem, że te marsze 13 grudnia zapoczątkował PiS, ale jak wspomniałam wtedy byliśmy w opozycji i tylko to mogliśmy. Ale teraz? Teraz Prezydent zachował się wspaniale - odznaczył kobiety opozycji, a przecież to one poniosły największe koszty. Bo oderwanie od dzieci, straszenie, że dziecko trafi do domu dziecka, bo więźniarki zachowywały się podle w stosunku do internowanych.
Jak ja sobie wyobrażam to uczczenie Ofiar Stanu Wojennego? W każdym dużym mieście jakieś wystawy, koncerty a najlepiej - wyjazd posłów do swoich okręgów wyborczych i odnalezienie tam tych zapomnianych, prześladowanych i internowanych członków Solidarności - bo mam wrażenie, że za kilka lat nie będzie już kogo szukać. Tak - rodzina czuje się usatysfakcjonowana, kiedy ktoś po latach wspomni i odznaczy, albo złoży wiązankę kwiatów na grobie, ale jak sądzę zainteresowany wolałby być uhonorowany za życia.
A między rocznicami PRACA i jeszcze raz praca! Tak, jestem rozczarowana, że Bury i mu pdobni chodzą po wolności i chodzić będą pewnie do końca mojego życia. Ale można robić co innego i czasami zupełnie bez pieniędzy. Liczyłam na wyrzucenie mnóstwa niepotrzebnych przepisów czyli tzw deregulację. Gdzie to jest? Dlaczego pewne ministerstwa działają jak w zegarku a inne jak zwykle czyli wcale? Czy ktoś kiedyś myślał, że polska policja potrafi ochronić po nocy 12 demonstracji i kontrdemonstracji na jednej trasie i nikomu włos z głowy nie spadnie? Nie znam dziennikarza, który nie chwali i nie szanuje minister Rafalskiej czy minister Streżyńskiej. Ale już w ministerstwie zdrowia nic się nie zmieniło - a przecież z tym ludzie stykają się na co dzień. Łudziłam się, że chociaż "lekarze mają lepiej" czyli minister Radziwiłł uprościł biurokrację. Ale kiedy przeczytałam o piątym podejściu do NFZtu aby otrzymać prawo wystawiania recept złudzenia prysły.
Aby sprawa była jasna - kiedy będzie NAPRAWDĘ trzeba pojadę na wielką demonstrację w obronie rządu PiSu i zbiorę jeszcze kilka osób z okolicy. Ale to nie ten czas, a w zabawach sztabowców nie mam zamiaru brać udziału. Bo to nie wojna a ja nie jestem na manewrach.
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka