Polecę Michnikiem - odp.... się od Solidarności! Ostatnie dni jeśli przyniosły jakiś szok to tylko jeden - że to żona Kiszczaka przyniosła papiery do IPNu. On umarł jak reszta żyje - nie niepokojony przez nikogo - bo przecież re rozprawy na które się nie stawiał ze względu na zły stan zdrowia ( a przebywał wtedy na wczasach w Egipcie) trudno nazwać wielką niedogodnością.
Jednak wśród międlenia teczki Bolka przewija się jeszcze jedna śpiewka - to cień rzucony na całą Solidarność. I z tym się zgodzić nie mogę. Już krzyczenie to ja, ja i tylko ja przez Wałęsę wkurzało nieźle. Ludzie podkreślali, że przywódców było więcej w tym legendarna Anna Solidarność od zwolnienia której przecież strajk się zaczął. Tak - to Wałęsa dostał nagrodę Nobla ale on był dla Zachodu ucieleśnieniem tego ruchu. Szkoda, że nie można było dać nagrody Solidarności po prostu - ale już nie mówiąc o tym, że wtedy była zdelegalizowana ale nigdy (mówię o czasie 80/81) nie była ściśle rzecz biorąc organizacją - którą jest ze wszystkimi plusami i minusami teraz.
Bo czym była dla nas Solidarność? To naprawdę trudno opowiedzieć komuś kto nie przeżył tych czasów. Dzisiaj sama - rzadziej niż inni ale jednak czasami - porównuję III RP do PRLu . Oczywiście pewne enklawy zostały - jak np wymiar niesprawiedliwości. Ale kiedy pani Agnieszka Romaszewska zapytała czy zapomnieliśmy o Solidarności odpowiedziałam bez wahania - nigdy! To było jak haust powietrza, jak kropla wody na pustyni.
Bo tak właśnie było. Dzisiaj możemy narzekać na jakość naszej wolności jak narzekamy na smak wody - że za bardzo chlorowana, że mętna, że niesmaczna.
Ale jeśli ktoś ma wyobraźnię to może sobie uświadomić jak smakuje woda - nawet z kałuży- kiedy przez wiele dni jesteśmy jej pozbawieni. Podobno można bez niej przeżyć 7 dni. A my od 45 roku czyli przez 35 lat a wliczając wojnę od 41 byliśmy tej wolności pozbawieni!
Nie było żadnego internetu, z gazet Trybuna Ludu, Żołnierz Wolności i Życie Warszawy - mówię o stolicy. No i oczywiście Ekspres Wieczorny. No można było przeczytać przemówienie Gomułki czy Gierka albo elaborat politruka o wyższośći ekonomii socjalistycznej nad kapitalistyczną. Nawet wypadki były cenzurowane! Pamiętam do dzisiaj - zdawałam wtedy do liceum - utonięcie w Kazimierzu 13 dzieci z wycieczki szkolnej. W prasie krajowej nie było o tym słowa. O tym co w szkole czy na studiach każdy może sobie wyobrazić - najbardziej uczciwi nauczyciele o pewnych sprawach po prostu nie mówili. Ale co tam w szkole! W prywatnych rozmowach nie mówiono o wielu rzeczach - pamiętam jak Matka wściekła się na znajomą. Bo wspomniała o braku masła w sklepach a ona odpowiedziała: nie rozmawiajmy o polityce! Tak - braki w zaopatrzeniu to była też polityka.
O tym co działo się na Wybrzeżu dowiedziałam się z pierwszej ręki - od rodziny, która wstrząśnięta i przygnębiona przyjechała na Święta do nas. W mediach tylko o "wypadkach na Wybrzeżu" , o zmianie na szczytach władzy i o odbudowie Zamku Królewskiego.
Potem pojawiła się pierwsza rysa - Radom. I też pamiętam jak wypadłam do ogrodu i krzyknęłam do gospodyni (wynajmowałam wtedy domek pod Warszawą) - Jaroszewicz odszczekuje podwyżki! To były takie malutkie radości ale cały czas to samo - jednego sekretarza zastępował następny.
Prawdziwa radość przyszła z wyborem Jana Pawła II na papieża i z Jego pielgrzymką do Polski. Nie dało się ukryć tych tłumów - zwłaszcza w Warszawie gdzie wszyscy wylegli na ulice. I te słowa na Placu - wtedy Zwycięstwa. Nawet nie chodzi o te słynne ale o całą homilię - że można mówić tak prosto i zrozumiale a jednocześnie tak pięknie. Dlaczego o tym wspominam? Bo bez roku 70 nie byłoby tego trwania w Stoczni - bez wychodzenia na ulice, bez prowokacji. Ale w tym trwaniu pomagała wiara i Kościół - który był razem z Nimi - tam w Stoczni. Ta brama stoczniowa. te Msze Święte. to wylewanie wódki przez straż strajkową.
No i te miesiące kiedy już wiedzieliśmy, że nie jesteśmy sami! Nawet jeśli w tych 10 milionach były dwa miliony koniunkturalistów i kilka setek agentów to 8 milionów to byli ludzie którzy wreszcie wiedzieli że żyją i oddychają pełną piersią. Dookoła nie było wesoło - sławny ocet na półkach - ale większość uważała. że choćby o suchym chlebie i wodzie - warto!
Te kilkanaście miesięcy Karnawału dały nam siłę na lata postu Stanu Wojennego. I nie znam człowieka który żałował tych miesięcy. Ale nie zawdzięczamy ich Wałęsie tylko sobie.
Ufka we własnej osobie :)
Skąd czytacie
A tyle czyta teraz :)
/
" />
Złota myśl RRK
PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka