Powiedzmy otwarcie - tej wojny nie wygramy

Mówię o Europie, mówię o świecie. Oczywiście możemy się zamknąć na strzeżonych osiedlach, możemy zamknąć granice i jeszcze bardziej kontrolować zwykłych obywateli. Ale przecież chcemy ŻYĆ a nie siedzieć w dobrowolnych więzieniach. Chcemy pojść na zakupy, na mecz czy na koncert, chcemy wyjechać na wakacje.

Ale nie da się skontrolować wszystkiego i wszystkich. Wobec kogoś z ładunkami wybuchowymi wokół pasa jesteśmy bezbronni. My będziemy pilnować 23h55m  na dobę a oni wykorzystają te pięć sprzyjających minut . Przecież wiemy tylko o udanych zamachach - o nieudanych nigdy się nie dowiemy. Nawet gdyby cała Europa zwróciła się do Boga to nic też nie da. Nasz Bóg nie zabija - ich Allah nagradza za morderstwa. Więc jak w tytule - możemy ograniczyć straty wielkimi kosztami ale nie jesteśmy w stanie ich uniknąć. I będziemy stawiać znicze pod kolejnymi ambasadami  i modlić się za Ofiary i ich Bliskich.

PS Tak - zabrzmialo to nazbyt pesymistycznie Jesteśmy w stanie ograniczyć straty - tak jak w przypadku wypadkow na drogach. Nie jesteśmy w stanie skontrolować wszystkich wariatów czy pijaków - ale częśc potrafimy zatrzymać Tak samo z terrorystami. Tak jak w komentarzach - oni potrzebują pieniędzy, schronienia, broni. Nie każdy muzułmanin to terrorysta ale nie mogą im pomagać. W końcu w poprzednim zamachu zginął policjant-muzułmanin, prawda? A ograniczenie strat to oznacza wygranie małych potyczek. Jesli rządy się obudzą - czyli nie będą jedną ręką strzelać a drugą sprzedawać broń, banki odetną dziwne przeplywy pieniędzy - brzmi juz optymistycznie? Ale czy nie fantastycznie?