Cytaty z artykułu w GW:
"Przyjechaliśmy po spełnienie poprzednich obietnic, a nie po to, by usłyszeć nowe - mówili zdenerwowani rodzice niepełnosprawnych dzieci. Przed kancelarią premiera domagali się wyższych zasiłków. - Dostaję 673 zł miesięcznie. To ledwo starcza na leki - skarżyła się jedna z matek
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
Przed siedzibę premiera przyjechało w czwartek kilkadziesiąt rodziców z całej Polski. Z dziećmi na wózkach i z transparentami: "Chrońmy godność niepełnosprawnych", "Moja mama nie jest nierobem", "Zamienię zasiłek pielęgnacyjny na dniówkę poselską". Stali przed budynkiem, kilka razy blokowali jezdnię.
Chcemy rozmawiać z premierem
Na co dzień opiekują się dziećmi z zespołem Downa, z porażeniem mózgowym, autyzmem. Zrezygnowali z pracy, by zajmować się dziećmi. Przysługuje im 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego na dziecko i 520 zł świadczenia pielęgnacyjnego, i to pod warunkiem, że dochód ich rodziny nie przekracza 583 zł na osobę miesięcznie. - Ja mam trójkę niepełnosprawnych dzieci, ale 520 zł dostaję tylko raz - opowiadała Bernadetta Pikul z Dąbrowy Tarnowskiej. - Nie liczy się za każde dziecko osobno, to renta dla mnie.
Za pieniądze, które dostają, trudno kupić lekarstwa, opłacić logopedę, rehabilitację, dostosować mieszkanie do potrzeb niepełnosprawnego. Ostatnia podwyżka świadczenia była w 2009 roku, o 100 zł. Kolejna planowana jest na
listopad 2012 - o tyle samo. - My o tych 100 zł nie chcemy słyszeć - zarzekała się Iwona Hartwich z Torunia. - Uwierzyliśmy w obietnice z poprzedniego spotkania z premierem w 2009 r., od tamtej pory inflacja zjadła te pieniądze. Dziś chcemy konkretów.
Do protestujących wyjechał
Marek Plura, poseł PO poruszający się na wózku. - Zapraszamy, nie chcemy rozmawiać na ulicy - mówił. - Proszę wyznaczyć delegację, mamy konkretne propozycje. Chcemy poszerzyć możliwość korzystania ze świadczeń pielęgnacyjnych, umożliwić rodzicom zarabianie, choćby w niepełnym wymiarze, i tak prowadzić proces wsparcia, żeby niepełnosprawność nie ważyła na losach rodziny.
Rodzice nie zgodzili się na wytypowanie delegacji. Chcieli spotkania dla wszystkich. - Panie pośle, a pamięta pan, jak spotkaliśmy się w tym miejscu w 2009 roku? - pytał Henryk Szczepański z Puław. - Mówił pan wtedy to samo.
- Chcemy rozmawiać z premierem, w obecności mediów - dodała Iwona Hartwich z Torunia. - I chcemy przyrzeczeń na piśmie.
Rodzice walczą, by rząd uznał opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem za zawód. Obecnie, jeśli nie pracują, ich składki emerytalne naliczane są od 520 zł świadczenia pielęgnacyjnego. - Dostaniemy jakieś 140 zł emerytury - mówi Beata Partyńska z Dąbrowy Tarnowskiej.
Rodzice byli rozżaleni, że premier nie spotkał się z nimi osobiście. Wyznaczył zespół specjalistów, członków komisji pracujących nad nowelizacją prawa dla osób niepełnosprawnych i ich opiekunów, w tym posła Plurę.
- Jak my możemy się porównywać? - pytali rodzice. - Pan poseł jest niepełnosprawny, ale dostaje 6 tys. specjalnego dodatku na osobistego asystenta. My dostajemy niecałe 700 zł na dziecko. To znaczy, że niektórzy niepełnosprawni są lepsi, a inni gorsi?
Z kim zostawić dziecko
Rodzice twierdzą, że chętnie wróciliby do pracy. Ale nie mają z kim zostawić dzieci. Napisali projekt ustawy, która by im pomogła. Chcą zniesienia progu dochodowego przy przyznawaniu świadczeń pielęgnacyjnych, a także zajęć szkolnych i dodatkowych dla dzieci (gdyby dzieci korzystały z zajęć, rodzice mogliby pracować). - Jeśli nie chcą nam dać tej rybki, którą jest podwyższenie zasiłku, to niech dadzą nam wędkę - mówiła Grażyna Rosołowicz z Warszawy. - Mamy konkretny pomysł: niech opieka będzie traktowana jako zawód, a jeden z rodziców na to stanowisko mianowany. I niech te pensje będą godne.
Na razie jednak rząd pracuje (od kilkunastu miesięcy) jedynie nad uchwałą, która zwiększyłaby świadczenia. I co kwartał ogłasza program, w którym opiekun dziecka niepełnosprawnego pobierający świadczenie może dostać dodatkowe 100 zł na każdy miesiąc. W czerwcu można uzyskać łącznie 300 zł: za kwiecień, maj i czerwiec. Rozporządzenie wydano
9 maja, ale w Dzienniku Ustaw opublikowane zostało dopiero
18 maja. Termin ubiegania się o dodatek mija 31.
- Nasi świadczeniobiorcy to nie są osoby, które codziennie zaglądają do Dziennika Ustaw, żeby sprawdzić, co im przysługuje - mówi Marcin Mioduszewski, kierownik działu świadczeń rodzinnych Śródmieścia, który rozdziela 100-złotowe dodatki. - My chwytamy za telefony i wszystkich staramy się powiadomić. W poprzednich dwóch kwartałach też ogłosili to na kilka dni przed terminem.
Urzędnicy nie mają jednak obowiązku obdzwaniania świadczeniobiorców. A taka informacja jest ważna, bo dodatek jest przyznawany na wniosek zainteresowanego.
Namiot protestu
Wczorajsza manifestacja trwała kilka godzin. Wieczorem kilkuosobowa grupa rodziców rozbiła namiot przed siedzibą rządu. Zapowiadali, że dziś dojadą do nich kolejni protestujący. Jeśli nie usłyszą konkretów, będą protestować podczas Euro.
- My walczymy o godne życie. Pierogi leniwe poganiamy plackami ziemniaczanymi, bo starcza tylko na to, co najtańsze - opowiadała Elżbieta Karasińska, mama 14-letniej Agaty. - Czasem mam ochotę wsadzić Agę do samochodu i jechać przed siebie, na Zachód. Może ktoś się zlituje, przygarnie nas, bo tu czujemy się niepotrzebne."
Inne tematy w dziale Społeczeństwo