MSWiA opublikowało nagranie z monitoringu, na którym widać dokładnie całą bitwę, jaką policja stoczyła z motłochem przystrojonym w patriotyczne piórka.
Wyraźnie widać, że policja nikogo nie prowokuje. To uczestnicy marszu podchodzą do barierek i zaczynają zza nich rzucać racami. To oni potem te barierki przewracają i przypuszczają masowy szturm.
Z dachu nikt w tłum racami nie rzuca, przynajmniej nie zarejestrował tego monitoring. A jeżeli te race poleciały, to była to i owszem, prowokacja, ale ze strony TVP Info, bo to ekipa tej właśnie stacji rozstawiła się na dachu.
Po pewnym czasie oddział policji stojący z drugiej strony budynku przesuwa się na pomoc atakowanym w przejściu kolegom. Za chwilę ta grupa sama staje się celem ataku, widać grad rac, petard i innych przedmiotów lecących w stronę policji.
Posypała się też narracja, jakoby policjant z premedytacją strzelił do fotografa, kiedy w jego pobliżu nikogo nie było. Nie, fotograf znajdował się w atakującym tłumie, sekundę przed postrzałem przebiegł tuż obok niego bandyta, który właśnie rzucił odpaloną racę w stronę kordonu policji. Cóż, fotograf miał pecha, choć mocno mu pomógł, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie pcha się pomiędzy bandytów atakujących policję.
I jak tu żyć?
Co teraz wymyślą obrońcy bandytów owiniętych w polskie flagi?
Na kogo zwalą odpowiedzialność za rozróby, które wywołali ich pupile, a może i oni sami?
Na niektóre tematy mam swoje własne zdanie, na inne zdania nie mam. Innych możliwości nie ma.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka