Sława Kornacka Sława Kornacka
529
BLOG

My Cyganie co pędzimy wiatrem ...

Sława Kornacka Sława Kornacka Rozmaitości Obserwuj notkę 0

My Cyganie znamy cały świat, My cyganie wszystkim gramy, A śpiewamy sobie tak: Ore ore szabadabada amore, Hej amore szabadabada" .

Jestem Cyganką, choć wróżyć nie umiem i nie mam z Cyganami pobratymstwa krwi. Tak jak oni pędzę z wiatrem, lubię tańczyć, grać i śpiewać. Cygańska muzyka, cygański śpiew, ich taniec i melodie wywołują we mnie najpiękniejsze wzruszenia bliskie uczuciu miłości. Skąd jest we mnie ta nuta słabości do Cyganów ? - Nie wiem. Noszę to w sobie od dziecka, od najmłodszych lat. Może dlatego, że moja dusza, podobnie jak ich dusza, była wolna i nieposkromiona. Mogłabym snuć opowieści o moich spotkaniach z Cyganami, ale odkrywanie urealnionych wątków z życia nie leży w moim charakterze, dlatego splotę je wstęgą fantazji, tak jak czyni to życie, gdzie Cyganie z jednej strony przerażają nas, z drugiej wchodzą do naszej "poetyckiej wyobraźni" i zagrzewają tam na stałe swoje miejsce.

Samo wspomnienie gościnnej wizyty w romskiej rodzinie spokrewnionej z królem Cyganów, wywołuje we mnie prawdziwy dreszcz emocji. Widziałam wtedy najpiękniejszy żywy obraz młodej kobiety. Czarne włosy, ciemne oczy, oliwkowa cera, delikatne rysy twarzy, olśniewająco biały uśmiech i sylwetka anioła. Stała przy kuchni wyłożonej zdobionymi kaflami w pomieszczeniu lśniącym jak ona sama. Nigdy później nie widziałam tak pięknej, tak wytwornej cygańskiej kobiety. Co robiłam w willi u Romów? Niech to owieje tajemniczy wiatr historii i refleks pachnący dzikim bzem.

Z tego spotkania wyniosłam też wiedzę o tym, że wśród Cyganów powszechny jest szacunek do ludzi starszych. Z pełną atencją odnoszą się także do swojego króla. Władza królewska jest dziedziczna, przekazywana jest z ojca na syna. Król, jak mawiają Cyganie stoi na czele prawa cygańskiego. Ma do pomocy Radę Romów i Sąd. Tak jak w każdej społeczności tak i u Cyganów zdarzają się konflikty i spory. I te kwestie rozstrzyga król z pomocą Rady Romów i Sądu. Jako ciekawostkę podam, że jeśli Cygan dopuści się zabójstwa jest wykluczany ze społeczności cygańskiej. Wegetuje, skazany na samotność i tułaczkę jak Kain.

Od Cyganów nauczyłam się pić czaj z wkładką rumu. Polecam na deszczowe chłodne dni. Te herbaciano - rumowe drinki popijałam w popołudniowe wieczory z Cyganką imieniem Rosita, podczas rozmów przy stole i dyskusji o życiu, o ludziach. Wówczas po raz pierwszy otarłam się o magię kart. Rosita lubiła mi wróżyć, może dlatego, że dostawała ode mnie monetę na szczęśliwe rozłożenie kart. Ta sympatyczna, o dużej empatii młoda Cyganka, pomogła mi wynająć mieszkanie poza granicami kraju. Zadbała o to, by wynajmujący byli ludźmi na poziomie, by mieszkanie było bezpieczne, a transakcja najmu uczciwa. To dzięki niej poznałam wielu wspaniałych tubylców, gościłam w ich mieszkaniach, nauczyłam się ich języka. W jej mieszkaniu uderzała czystość niemalże laboratoryjna. W oknach wisiały firany w kwiaty, na wielkich łożach leżały poduchy i kołdry jakich nie powstydziłaby się księżniczka Anna Czartoryska.

Rosita, odkrywała przede mną mity i fakty z życia Cyganów. Podkreślała to mocno, iż Cyganie jako nacja nie mają własnej ojczyzny. Ich Ojczyzną jest wieczna tułaczka. Są potomkami Cyganów z kasty Złotników, którzy przed tysiącem lat opuścili Indie w proteście przed niewolą narzuconą przez najeźdźców z Egiptu. Przez wieki wędrowali po świecie, gdzie starano się odebrać im tożsamość, wolność i dumę - to co symbolizuje noszone przez nich złoto. Okradano ich, ale tylko ze złota, bo prawdziwy skarb skryli w sercu. Ten skarb to muzyka cygańska, ich język, obyczaje i kultura. Tego skarbu nikomu nie udało się im odebrać. Do Polski Cyganie przybyli pod koniec XV wieku. Uzyskali przywilej swobodnego przemieszczania się i wykonywania wolnych zawodów, takich jak: wróżbiarstwo, sztuki cyrkowe, kotlarstwo, handel końmi, wystrój mieszkania oraz granie i śpiewanie dla panujących i gawiedzi .

Wielu z nas uważa Cyganów za spryciarzy i ludzi nieuczciwych. Rosita była zaprzeczeniem takiego  obrazu Cyganki. Mówiła mi, że na tego typu zarzuty odpowiada Jezusowym powiedzeniem - „ Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem ". - Musisz wiedzieć - uzmysławiała mi - że Cyganie w czasach życia w taborach, nieraz byli głodni, zamykano przed nimi drzwi, pogardzano nimi. Człowiek głodny sięga po pożywienie w różny sposób, choćby przez kradzieże. A poza tym, w każdej społeczności są cwaniacy, spryciarze i ludzie nieuczciwi. I trudno było nie przyznać jej racji.

Od Rosity dowiedziałam się, że Cyganie przekazują sobie niezwykle dramatyczne opowiadanie o tym, jak w okresie wojny byli zmuszeni do nocnych wędrówek, bo za dnia ukrywali się po lasach. I stało się razu pewnego, gdy tabor stał tak ukryty na polanie, że w obozie cygańskim zjawiła się kobieta z pobliskiej wioski. I zaczęła krzyczeć - Gdzie są moje kaczki? Cyganie spokojnie jej odpowiadali, że kaczek nie zabrali. Na dowód tego, pokazywali kobiecie, iż wokół obozu nie ma w trawie nawet piórka z kaczek. Gospodyni jednak nie uwierzyła Cyganom, bo Cygan jak to Cygan, zgodnie ze stereotypem, wiecznie kłamie. Cyganki, chcąc kobietę uspokoić, zdjęły z palców rąk złote pierścionki i wyjęły z uszu złote kolczyki - dając rozsierdzonej gospodyni, by je zatrzymała do czasu powrotu kaczek. Kobieta biżuterii nie chciała przyjąć, ale o Cyganach i o kradzieży zaalarmowała żandarmów. Ci wystrzelali prawie cały tabor, tylko kilku z nich udało się zbiec i ukryć w łanach żyta. Miało się ku zachodowi słońca, gdy leżący w życie Cyganie usłyszeli jak wracają kaczki. Czy to mit czy prawda, tego nie wie nikt .

Rosita nauczyła mnie miłosnego cygańskiego zaklęcia. Oto ono : trzeba wziąć kilka włosów ukochanego, ugotować je z pestkami jabłka, dodać kilka kropel krwi z palca lewej ręki, a następnie otrzymaną miksturę przeżuć w ustach w czasie pełni księżyca, wypowiadając słowa - żuję twe włosy, żuję swą krew! Z włosów i krwi niech powstanie miłość nas obojga. - Zapewniam - sukces gwarantowany!

Spotkałam kiedyś warszawskiego taksówkarza, który podobnie jak ja był zafascynowany Cyganami. Opowiadał mi o swoich przygodach z nimi. O tym jak dzwonili do niego, by odwiózł ich do domu po hulankach w nocnych knajpach, hulankach suto zaprawianych alkoholem. A warto było, bo Cyganie nie szczędzili pieniędzy i dobrze płacili za każdy kurs. To on – taksówkarz warszawski - powiózł mnie szlakiem cygańskim w okolicach Warszawy i pokazał Cyganów z dwóch krańcowych światów. Ten świat bogaty, świat z przepychem i ten z różańcową biedą. Samo życie chciałoby się rzec. Skąd my to znamy ?

To za jego sprawą poznałam męską grupę Cyganów mieszkających w Zachodniej części Europy. Nosili na przegubie rąk złote zegarki, nie wiem czy wodoszczelne czy z wodotryskiem, na palcach mieli złote pierścienie z wielkimi brylantami. Ubrani w czarne skórzane kurtki, wyposażeni w najlepsze "fury". Podchodzili z dużym dystansem do załatwianych spraw, uderzał mnie ich spokój i zrozumienie nawet dla niepomyślnego dla nich finału sprawy. Zapytałam ich, czy czują się bardziej Polakami czy Europejczykami i czy tęsknią za Polską . - Zawsze z dumą mówimy, że jesteśmy polskimi Cyganami i Polska jest naszą Ojczyzną . Jak ptaki odlatujemy do innych krajów, ale tęsknimy i wracamy do swojego gniazda. Tu mamy nasze rodziny, tu jest nasz dom. Słuchałam tej odpowiedzi z nieukrywaną radością.

Najpiękniejszym wspomnieniem o Cyganach są tabory cygańskie. Przepięknie zdobione karety, ustawione na leśnej polanie. Wielokrotnie biesiadowałam z Cyganami pośród szumu leśnych drzew. Ogień trzaskał z gałęzi, przy zapachu ogniska i gotowanej kawy Cyganie grali i śpiewali, bo. „Cygan z pieśnią się rodzi i z pieśnią umiera. Nie wierzycie? Spytajcie rzek, lasów, łąk! „ . A w górze księżyc zdawał się śmiać. W tej tęsknocie za malowniczością imprez cygańskich bardzo żywa jest we mnie pamięć małżeństwa Cyganów Markusa i Róży. On był rodowitym Romem, a Ona polską góralką, ale przez miłość do męża czuła się Cyganką. Ich córeczka miała piękne niebieskie oczy i długie blond włosy. Ingrid była cudownym roześmianym dzieckiem zrodzonym z ducha zmysłowości.

Markus opowiadał mi podczas mojego pobytu w taborze o wolności. O tym, że jest jak wilk głodny przestrzeni. - Tak jak dorosłego wilka nie nauczysz jeść z ręki, tak u Cygana nie zniszczysz naturalnych instynktów za swobodą, za powietrzem, za przestrzenią - kontynuował swoją opowieść . - Moje dziecko, jest jeszcze młodym wilczkiem i można nauczyć je jeść z ręki. Ona żyje pośród murów miasta. W niej zagaśnie tęsknota, która mnie rozpala do łez. Róża z rumieńcem na twarzy chłonęła każde jego słowo. Widać było, że kochała tego pełnego żaru i pasji namiętności mężczyznę. Kochała go z całego serca. Dostrzegłam jak łza szczęścia spływała po jej twarzy. Markus spojrzał w jej kierunku, zauważył jej wzruszenie. Wtedy przeprosiłam ich. udając, że muszę odejść na chwilę. Z oddali widziałam jeszcze przez ułamek sekundy jak Markus chwycił Różę w pół i mocno przyciągnął do siebie. Ich pocałunek wydawał się być mocny i pełen pożądania.

Minęło wiele lat odkąd zakazano Cyganom życia w taborze, ale sentyment do tamtych czasów  ogarnia nie tylko Cyganów. Dziś Cyganie coraz częściej organizują tabory o charakterze widowiskowym. Ich celem jest pielęgnowanie tradycji kulturowej i przypominanie młodym Cyganom, na czym wyrosły ich korzenie. Kultura cygańska to muzyka, taniec i piosenka. Te wartości pielęgnują w sercach i przekazują następnym pokoleniom. Cyganie nie mają zabytków kultury o charakterze materialnym lecz duchowym - „Domem był nasz tabor i zielony las, nie ma już taborów, został ognisk ślad. Żyje jeszcze ta muzyka, której kiedyś nauczyła nas, bystra woda i zielony, stary las."

U Cyganów zawsze urzekały mnie ich kolorowe stroje i sposób patrzenia na świat. Są szalenie otwarci, rodzinni, potrafią oddać wszystko nawet własną duszą. Poznając Romów zauważyłam, że najważniejsza jest dla nich atmosfera i ciepło rodzinnego domu.. Cyganie zaakceptowali mnie zapewne dlatego, bo wyczuli, iż darzę ich wielką sympatią. Kiedy spotykam ich na ulicy, uśmiecham się do nich, nawet do tych nieznajomych. Dostrzegam jak chwilę obserwują mnie bacznie, po czym odwzajemniają swój uśmiech. Cóż więcej mogę opowiedzieć o Cyganach, chyba jeszcze to, że jak oni tańczą zdaje mi się, że tańczy wiatr w błękitach, a jak oni śpiewają, to zdaje mi się, że śpiewają tylko o miłości.


 

Piszę w : salon24.pl , hej kto polak.pl, blogspot.com, facebook,

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości