Nie tak miałem wystartować! Marzyło mi się zacząć jakąś bajką, wierszykiem, opisem uroków wsi lub wycieczki rowerowej czy kajakiem. Poniosło mnie trochę! Zdarzenia lub fakty ekonomiczne są czasem sytuacyjnie czytelne, choć nie bardzo rozumiemy ich znaczenie. W 1979 roku na zajęciach z ekonomi politycznej socjalizmu (uczelnia techniczna) zdiagnozowałem ówczesny system i jego ekonomię. Stwierdzeniem, że nie ma ekonomi socjalizmu ponieważ nie ma takiej (opisywanej) praktyki (ekonomicznej) a z podstaw to nie ma nawet reprodukcji prostej nie mówiąc o złożonej. Wtedy to oczywiście była herezja, ale prowadząca zajęcia pani doktor jakoś mocno nie oponowała. Ogólnie miałem luzik i z wysokim zaliczeniem zajęć, bez czytania ówczesnych publikacji, przeskoczyłem egzamin z ekonomii politycznej. Niestety nie poszedłem za ciosem i nie odczytałem swoich "proroctw". System rozpadł się (w sposób kontrolowany) w 1989 właśnie z powodu braku reprodukcji - zabrakło zasilania, kasy. Trudno było przewidzieć taki obrót sprawy bo oprócz aspektów ekonomicznych za systemem stał starszy brat i jego armia. Jak widać jednak ekonomia jako nauka społeczna działa i jest żywa. Upadek systemu widać było już w 1987 a na pewno 1988 roku. W czerwcu po wyborach 1989 przypomniałem koledze tą historyjkę z komentarzem, że system zawalił się właśnie z powodów ekonomicznych. Wydawać by się mogło (wtedy) , że system socjalistyczny nie akceptujący w sensie praktyki ekonomii w ogóle (poza polityczną) , prawom tej ekonomii nie podlega. A jednak. Właściwie chyba należało by powiedzieć, że zbankrutowała PRL albo może w postępowaniu układowym przekształciła się z państwa demokracji socjalistycznej (albo socjalistycznej spółdzielni pracy) w państwo z ograniczoną odpowiedzialnością za demokrację. Czy to "bankructwo" nie powinno przynieść dodatkowych skutków prawnych lub finansowych dla uprzednio zarządzających?
Inne tematy w dziale Polityka