⦁ Gdzieś tam, ktoś z niepokojem napomknął o możliwości podjęcia przez ludzi D. Trumpa (nowy ambasador?)próby wymuszenia, m.in. na Polsce, rekompensaty za utracone mienie bez-spadkowe na rzecz żydowskich organizacji, dla potrzeb prowadzonego przez nie "przedsiębiorstwa holocaust". Gdyby tak miało być, w kontekście mienia bez-spadkowego, to należałoby wskazać szanownemu egzekutorowi, że żaden kraj nie może orzekać (skutecznej) zmiany prawa w innym kraju, w tym oczywiście w Polsce. Ja osobiście, mając do tego okazję, zasugerowałbym przy tym upewnienie się co do braku takiej możliwości - w trybie uchwalenia przez Kongres USA ustawy o wprowadzeniu całomiesięcznego zaćmienia słońca.
⦁ Prezydent Trump, skuteczny biznesmen dużego kalibru, jako taki, jest niejako z definicji drapieżnikiem. Zdobycie pozycji prezydenta USA przydało mu ogromnej mocy "socjologicznej" i politycznej, który to przyrost sam z siebie, lub z wymuszenia przez OverState, spowodował wielką ekspozycję tej cechy. Cechy drapieżnika, albo grabieżcy, jeśli ktoś tak woli. Trudno orzec, czy przejawy, tj. zadeklarowane zakusy na niektóre kraje to medialne bąki obliczone na (z)monitorowanie reakcji politycznych kontrahentów, czy też zapowiedż realnych działań, które zostaną podjęte. W nas interesującej sprawie - inwazja US Army na Polskę raczej nie wchodzi w grę. Niezbyt prawdopodobne są też sankcje. Można jednak ubrać nas w nieuchronne, negatywne skutki obu prowadzonych przez USA wojen. I tak:
Ukraina. Rosja dostała od Amerykanów trzy miesiące urlopu bez-dostawczego, czyli lżejszego oddechu na realizację swojego planu. Jeżeli:
- zajmie w tym czasie terytorium obejmujące "Noworosję" oraz planowaną "formacją prorosyjską", to dyskusyjnym przedmiotem traktatu pokojowego będzie status, czyli los Ukrainy zachodniej (wg. rosyjskiej "mapy" jest to ok. 20% obszaru kraju). Koszmarnym dla Polski byłoby przyłączenie jej do naszego Kraju. Bez względu na status nowego terytorium - po prostu nowe województwa albo autonomia albo - nie daj Boże - jako składnik unii obu "państw". W każdym przypadku przyłączona Ukraina zachodnia znalazłaby się automatycznie w UE i NATO. Chyba, że cwani Ruscy zastrzegą sobie blokadę członkostwa nowej Polski, lub takiej nowej "unii" - w samym NATO. Dla Polski oznaczałoby to wypad z NATO - i moim zdaniem stałoby się bardzo dobrze...
- nie zdąży zająć terytorium " formacji prorosyjskiej", to nie wiem jak, ale być może Trump ugra z Rosjanami jakiś rozejm, niby to na czas rokowań pokojowych, które - jak przypuszczam, mimo odbytej owocnie rozmowy telefonicznej - tak szybko się nie zaczną. Rozejm mógłby być okazją do wkręcenia Polski w wojnę - poprzez udział naszych jednostek w m-narodowym kontyngencie "rozjemczym". Ta bowiem ścieżka biegu spraw nieuchronnie doprowadzi do sprowokowanego przez Ukraińców (oczywiście pod nadzorem USA, zapewne w chwili inwazji Iranu) wznowienia działań wojennych, tyle że tym razem z udziałem kontyngentów, następnie ich państw - stacjonujących na Ukrainie. Polska pod żadnym pozorem nie powinna godzić się na udział w kontyngencie strzegącym rozejmu, czy pokoju. Zresztą, tworzenie tego kontyngentu z takiego, czy innego zespołu europejskich państw członkowskich NATO jest całkowicie pozbawione sensu. Przecież NATO jest stroną w tym konflikcie. Skoro więc siły te i w ogóle gwaranci bezpieczeństwa Ukrainy (jakiej ...) mają wg USA nie mieć mandatu NATO, to powinny mieć mandat ONZ i jako takie zostać utworzone przez silne jednostki np. z Indii, Brazylii, Pakistanu itd.
Bliski Wschód. Rosja zawarła niedawno jakieś przymierze z Iranem. Dla mnie znaczy to, że Iran prawdopodobnie wszedł w posiadanie broni atomowej. Ale Izrael uważa, że z racji prawa do bezpieczeńtwa konieczne jest rozłożenie Iranu na łopatki. Ponieważ władcze środowisko Amerykanów odbiło już koszty wojny na Ukrainie (100 mld $, których nie może doszukać się Żełeński z uzyskanej pomocy oraz przejęcie Syrii), więc oszałamiające doznanie osiągniętego sukcesu przez duet USA-Izrael kusi. Jest szansa, przy wystąpieniu okoliczności nie zajęcia terytorium "formacji pro-rosyjskiej" - chodzi o ów rozejm a następnie ponowne rozgrzanie wojny ukraińskiej, że uniemożliwi to Rosji większe zaangażowanie na rzecz Persów (niemożność równoczesnego udziału w dwu wojnach) a przesławnemu duetowi otworzy tym samym możliwość powtórzenia wobec Iranu stworzonej w ten sposób "okazji syryjskiej". Ale tutaj sporo niewiadomych. Jeżeli po napadzie Iran zdołałby zadać Izraelowi ciężkie straty odwetem rakietowym, a ma za sobą udane sforsowanie żelaznej kopuły (obecnie wprawdzie extra żelaznej), to niewykluczone, że z rozpędu, bezkarny w swych zbrodniach Izrael - przeprowadzi wówczas ograniczony atak bronią nuklearną. Problem dla nas pojawi się, jeżeli Iran nadal zachowa zdolność odwetu i dokona tego też bronią nuklearną. Izrael jako polityczny byt na swoim terytorium znikłby wówczas z mapy a część ludności, która przetrwa plus przerażona diaspora stworzyłyby nowy strumień uchodźców. W Afryce, na Bliskim i Środkowym Wschodzie nie mieliby ci ludzie czego szukać. W krajach Europy Zachodniej, z licznymi mniejszościami arabskimi też nie. Zostanie Europa Wschodnia.
⦁ Jak napisał Nostradamus: "córka Syjonu bezpłodna i bez wyników, smutnej i opuszczonej przytną jej skrzydła". Czyżby to miało być to? Jeśli, to USA, jak zwykle pokojowo usposobione, szybko wygaszą ponownie "zarajaną" wojnę ukraińską podrzucając m.in. Polsce to kukułcze jajo.
Jeżeli mi się przyśni taki sen, to będzie to najczarniejszy sen w moim życiu. Żydzi, jakby nie byli pokiereszowani - domagali by się autonomii, zachęcając do tego samego Ukraińców, podpuszczając ich na nas i na odwrót. Są mistrzami w judzeniu.
⦁ Oczywiście, możemy się temu wszystkiemu przeciwstawić, ale jako naród w każdym momencie świadomy zagrożeń (rzetelnie informowany) a przede wszystkim naród zjednoczony. USA mają w Europie trojański duet: konia (UK) oraz osła (Polska, status z okres PiS-owskiego). Odnoszę wrażenie, że D. Tusk, czy to z podszeptu prowadzących z Niemiec, czy też własnych antypatii - wszak próbował zabić drugiego Donalda strzałem z dwu palców w plecy - chyba próbuje się z tego statusu wyłgać. Ale na co dzień świadomie pogłębia podziały w społeczeństwie, nie zdając sobie sprawy czym to grozi Polsce a i również jemu samemu.
⦁ Jest facet, który ze swoimi kamratami partyjnymi z dnia na dzień może odesłać ten rząd do niebytu i wiele zdziałać dla utworzenia rządu o szerszej, także pozapartyjnej bazie społecznej, który, jako taki miałby istotną łatwość stworzenia z nas jedności. Ale ten facet, to tchórz. Widzi, co się dzieje i nic nie robi. Jeżeli w ogóle myśli o własnej przyszłości, to zapewne dopieszcza objaśnienia dla narodowego trybunału: "...to nie ja, to premier podejmował te decyzje..." Ale mu to umożliwiasz, fujaro.
⦁ Nie wiem, czy ktoś z rządu opracowuje i na co dzień aktualizuje mapę zagrożeń dla Kraju. Czy znalazł w jej edycjach miejsce scenariusz makabryczny, dla którego (po wyrzucenia z wojska politycznych generałów) potrzebny jest wariant strategii obrony okrężnej, przy inwazji z dwu stron. Gdy chodzi o kierunek wschodni, to niekoniecznie ze strony Rosji. Nie przypuszczam by Rosjanie w ogóle rozważali wojnę zaczepną wobec Europy. Chcą z nią handlować. Teza o ich nieuchronnej inwazji, po pokonaniu Ukrainy - jest dedykowana dla idiotów.
Inne tematy w dziale Polityka