Ich Ekscelencje PP. Andrzej i Radek
Szef n. MSZ zgodził się onegdaj w rozmowie z b. Ministrem SZ Ukrainy, p. Kułebą, że należy zestrzeliwać rosyjskie rakiety lecące w kierunku Polski - jeszcze nad terytorium Ukrainy. Zapewne nadmiar wychylonych stakanów tzw. czystości ułatwił obu Panom przegapienie aspektu identyfikacji docelowego obiektu ataku, jako że rakieta wystrzelona z zajętego Donbasu mogła(by) być zaprogramowana na skręcenie na miasto np. Chmielnicki albo Czerniowce albo Lwów. Oczywiście, strącona po opuszczeniu obszaru Donbasu nie doleciałaby. Ale w tym jest pies pogrzebany ("bardzo poważny pies" - jak wieki temu mawiał v-minister Deutschman), że po paru takich przypadłościach Rosjanie wyczają w czym rzecz i po prostu dadzą Polsce w d.pę. Cięgi odbierzemy suwerennie, bo też, idąc za inspiracją Amerykanów decyzję podjęli(by)śmy suwerennie. Poszło z tym ustaleniem z Kułebą dość niefortunnie, bo p. Minister SZ powtórzył był zamysł strzelbowania do rakiet Rosji w wywiadzie dla Financial Times. Zakładam, że tym razem był po paru szklaneczkach whisky i doszedł do wniosku, że nie godzi się publicznie przyznawać, że wystrugał z Kułeby duraka. Zresztą przeszło na Żełeńskiego i ot, zabrakło błysku by to jakoś inaczej wykołysać.
Jak zapewne się domyślacie, podtrzymuję nadal kredyt obywatelski jakiego udzieliłem w projekcie ukraińskim IE p. Premierowi i obgadywanemu p. Ministrowi. Tyle, że odsetek od kredytu, których wyglądam - ani widu ani słychu.
A co do sprawy, Kułeba - Kułebą, Żełeński- Żełeńskim, Financial Times - FTimes'em, natomiast p. Minister powinien JE naszemu p. Prezydentowi to i owo ujawnić, a nie zrobił tego, bo JE Prezydent in extenso pojechał ze strzelbowaniem na jakiejś konferencji, jednej czy drugiej no i jest tzw. kaszana. Zauważyłem dawno, że autoryzowany idiotyzm, gdy idzie w świat, to szybko wydzwania reakcjami idiotów oraz cwaniaków. Najpierw jakiś Niemiec, później wojskowy Francuz - z aprobatą opowiedzieli się w sprawie. Obaj cwaniacy (jeśli topić Europę we krwi, to oczywiście Europę Wschodnią). Teraz, z gorącym poparciem wyskoczyło dwu Amerykanów, znacznych w ichnim establishmencie - śląc odpowiednie przedłożenie do JE J.Bidena... o "wyrażenie zgody" dla Polski. Popełnili podwójny faux pas: 1. nie są zapewne idiotami zupełnymi a jednak wyjechali z tą sprawą, 2. "zgoda dla Polski". Otóż, co do pkt 2. - IE n. p. Prezydentowi i p. Ministrowi zapewne nie przystoi dobitnie wyrazić, gdzie mają w takiej sprawie zgodę p. Bidena. Ja jestem zwykłym obywatelem, wobec czego powiem od serca, że w sytuacji gdy nie jesteśmy petentem (jest odwrotnie), to ja mam zgodę JE prez. Bidena głęboko w tyle.
Gdybam sobie jw. zakładając, że IE PP. Prezydent i Minister nie są uwikłani w głęboką współpracę z USA w statusie jakiejś - że użyję eufemizmu - podległości.
---
Ponieważ JE Minister Obrony Narodowej, nie dam głowy czy w tej sprawie, ale na pewno w wątku MIG 29 i wskazanej przez Niego natowskiej ochrony powietrznej Polski jako rekompensaty za przekazanie tych maszyn Ukrainie, odwołał się dla odmiany do uzgodnienia w ramach NATO, to w tej sytuacji całą trójkę Ich Ekscelencji zachęcałbym do ponowienia lektury Traktatu Północnoatlantyckiego. Choćby uważne przeczytanie i przemyślenie Art. 1. ale przede wszystkim Art. 5. Trafne zrozumienie ułatwi przyjęcie wyprostowanej postawy. Gdybym był kąśliwy to napomknąłbym jeszcze, że poza wszystkim nie od rzeczy będzie też lektura stosownego fragmentu Kodeksu Karnego. Chodzi mi o Art. 117. Jak na razie, na szczęście, nikt PP. Prezydentowi i Ministrowi SZ nie wygraża i nie kapuje na nich do prokuratora, ale jak będzie w przyszłości - Boh znajet i jenerał Diem.
===
* Gdzieś koło 1975 r. zawitałem do śp. pana Brysia, właściciela warsztatu samochodowego. Nieludzka szopa, przy nasypie kolejowym, tuż za wiaduktem, na lewo, na Górczewskiej. Akurat gawędził z jakimś znajomkiem. Okazało się, że to "Achmuś", który żwawo trzepiąc dłońmi ciągnął jakąś kwestię z przebiegu wojny w Wietnamie. Włączyłem się. Po chwili rozmowa przygasła, nasz humor też, bo Amerykanie zaczęli już wyraźnie brać w d.pę. A wiesz pan, zwrócił się do mnie Bryś - Achmuś wie, co mówi. Wojenny gość. Opowiadał mi, że strzelbował od Lenino do Berlino...
A strzelbowałem, panie, strzelbowałem (to do mnie). Opowiadałem Brysiowi parę razy różne sprawy a on, skinął głową w stronę gospodarza, myślał, że go strugam. Podciągnął nogawkę wskazując na widoczne zniekształcenie piszczela. Później odwrócił nogę pokazując znamię na rozerwanym kiedyś mięśniu. Przeszła na wylot. Gdyby skur....n lepiej wycelował, to pewnie chodziłbym o kuli. Takich mieliśmy na froncie konowałów.
I tak miałeś szczęście, że byłeś za pierwszą linią, zauważył Bryś.
Srynią a nie linią, żachął się Achmuś. Byli tacy, ale nie ja. Pogadaliśmy jeszcze trochę i dowiedziałem się od Achmusia rzeczy o których nie miałem pojęcia.
No, ale pal sześć. Chodzi o to, że strzelbowanie wniósł między nas Achmuś. A w mojej pamięci przetrwało do dziś i tak pięknie opisuje krótkotrwały (jak mam nadzieję) zamysł JE n. pana Prezydenta.
Inne tematy w dziale Polityka