Wygląda na to, że "projekt Rosja" nie rozwija się w pożądanym kierunku, jeżeli więc jednym z celów zaplanowanej wojny na Ukrainie było podcięcie rosyjskiego segmentu budowy germano-ruskiego imperium (od Lizbony do Władywostoku) - to trzeba spróbować z drugim segmentem. Z Niemcami. Jak to zrobić - nie wiem. Otoczone wianuszkiem unijnych satelitów, z których wysysają sporo życiodajnego soku, zdają się być trudne do rozchybotania. Polska, niegdyś postrzegana jako koń trojański USA w Unii, została dość szybko ustawiona w pozycji, którą złośliwa część pederastii zachodnioeuropejskiej zaczęła określać mianem "osła trojańskiego" USA w UE. Nie musimy się tym jednak zanadto przejmować ani wstydzić. Ostatecznie Brytyjczykom w rolę konia wejść się też nie udało, ale że zachowali poczucie godności narodowej, to z Unii wyszli. Czyli jednak bez sukcesu. My też jesteśmy bez sukcesu, ale za to bez godności.
Wracając do tematu - jak dołożyć Niemcom? Ja nie wiem, ale kierujący Stanami spece od wojen, rewolucji, pandemii a nade wszystko kryzysów - ani chybi rozwiązanie znajdą. Mnie chodzi po głowie, czy aby skuteczną ścieżką nie byłoby rozwalenie całej UE? Zdemontowana na nie zmydlone jeszcze całkiem narody, Europa weszłaby w niezły zamęt urzędowo-logistyczny i zanim Niemcy uregulowałyby ponownie siatkę chętnych do kontynuowania u nich służby na jakichś tam zasadach, to minęłoby trochę czasu, w którym zarówno UK jak i Polska i inni, których dałoby się złowić na nową, nie niemiecką strukturę - mogliby złapać oddech i zacząć majstrować konkurencyjny byt, nie tyle ponad- co wielopaństwowy. Międzymorze (z Turcją i UK ?) mogłoby przy silnym zaangażowaniu USA zyskać potężny impuls rozwojowy. A zdaje się, że w Europie jest jedynym wyjściem dla Amerykanów dla utrzymania w niej swojej pozycji głównego konserwatora rowu oddzielającego Niemcy od Rosji. Zauważmy, że tego rodzaju operacja przyniosłaby sporo zamieszania na "niemieckim" segmencie chińskiej gospodarki. Zdaje się, że w USA nikt by się tym nie zmartwił.
Inne tematy w dziale Polityka