Zaczął wizytę w poniedziałek. Powinien być w Oświęcimiu a pojechał do Berlina. Nieładnie. No, chyba że w dogodnym cieniu wielkiej imprezy w Auschwitz zaimprowizowano robocze spotkanie n/t ważnych spraw Niemcy-Polska-UE, o czym po części pisze PAP (z reguły bazuję na ich doniesieniach) i tego o czym PAP w tym doniesieniu nie pisze - mianowicie falstartu jakiejś tam podgrupy nacisku w KE - skupionej gdzieś tam, może wokół wieprza nieczystego? W rezultacie tego falstartu spuszczono ze smyczy Viganda i Jurową, skandalicznie ingerując w pilnie rozpoczęty przez nasz rząd proces dyscyplinowania komanda w togach. Chyba szanowni rozmówcy w Berlinie zgodzili się w tzw. 'kwestii' - jeśli wierzyć złożonej przez Premiera wypowiedzi: '...Cieszę sie, że mamy dobrego, solidnego partnera w Niemczech, który jest również naszym głównym partnerem handlowym, gospodarczym, a my stajemy się dla Niemiec jednym z kluczowych partnerów inwestycyjnych, gospodarczych, a także - oczywiście - politycznych...'.
Domniemanie porozumienia się wzmacnia (następcza) postawa Prezydenta na spotkaniu z Totalem. Jeżeli bowiem min. Mucha mówi prawdę, to emisariuszy Totalu Prezydent bił szelkami po oczach z obu rąk. Zważywszy na popłakiwanie w kamizelkę kolegów Kosiniaka-Kamysza oraz Tyszki, prezydencki minister chyba jednak prawdę mówił.
---
Nie chcę się chwalić, ale, chyba wiedziony telepatycznym przekazem od ministra Ziobro, napomknłem dwa dni temu, zresztą powtarzając gdzieś zasłyszane sugestie - o niemieckiej opcji w reformie ustroju n. sądów. Nie wyczułem wszakże, że p. Minister będzie aż tak pryncypialny i wytarga miłą skąd inąd p.Jurową za włosy, mianowicie propozycją przyjęcia niemieckiego trybu nominowania sędziów. Jak Boga kocham, fajter z niego, co się zowie. Tak, czy siak (Jurowa też pewno dostała 'cynk' swoim kanałem) pani Konisarz zeszła z dość asertywnego nastroju 'przed' (nie odpuszczę) na dość rozsądne, spolegliwe stwierdzenie: '...Jesteśmy gotowi na dialog i rozmowę o naszych wartościach. Jest czerwona linia, której nie chcemy przekroczyć - to jest polityka wewnętrzna. To nie jest moja kompetencja i nie będę się w tej sprawie wypowiadać ...'
Tak trzymać pani Komisarz. Ja ze swej strony nie mogę się nadziwić jak posłowie, senatorowie , nie mówiąc o harcownikach - Totalu, przynajmniej niektórzy, nie mogą pojąć, że jeśli pełnomocnik Suwerena (Sejm) przyjmie ustawę, że prezydenci miast powyżej 100 tysięcy mieszkańców muszą raz do roku obnażyć się publicznie na rynku swego miasta pod groźbą grzywny w wysokosci 100 tysięcy - to władza sądownicza ma psi obowiązek egzekwować wprowadzoną regulację. I już. Ja nie bardzo wiedziałem o co biega w tym konflikcie, aż właśnie jakiś dziennikarz w tym stylu objaśniając jego istotę pomógł mi przejrzeć. I przejrzałem, teraz dopiero zyskując przekonanie do poparcia Rządu.
Inne tematy w dziale Polityka