Nie można mieć innego spojrzenia na eksplodujące parówki niż zmieszanie, zażenowanie - powiedziała w "Kropce nad i" Barbara Nowacka, córka Izabeli Jarugi-Nowackiej.
Słuchając takich „mądrości” nie można mieć nic innego niż zażenowanie. Poziomem nieuctwa i łatwością obnoszenia się z nim publicznie. I jest to ostatnio nagminne, a wyłazi z ludzi szczególnie przy próbach ośmieszenia Zespołu Parlamentarnego Maciarewicza i związanych z nim ekspertów.
Nauki, zwłaszcza ścisłe i inżynieryjne, w swojej metodologii nagminnie posługują się modelem. W dyscyplinach teoretycznych jest to model matematyczny, nierzadko, przez wzgląd na zbyt dużą ilość zmiennych, uproszczony – weźmy choćby wahadło matematyczne. W dyscyplinach inżynieryjnych modelem bywają makiety, symulatory, modele redukcyjne, czasem wręcz zabawki. Ważne jest to, aby model był adekwatny względem cech istotnych z obiektem badanym lub tworzonym, bo wtedy można z dużą dozą prawdopodobieństwa, predykować zachowanie tego ostatniego.
Modele odgrywają także rolę dydaktyczną, poglądową. Badając pewne zjawisko, można odwołać się do bliższego słuchaczowi przykładu z życia codziennego. Opowiadając na poziomie popularnonaukowym o precesji planety, można nawiązać do wirującego bączka. Wyjaśniając niezorientowanym istotę badań sejsmicznych, można odwołać się do znanego chyba każdemu badania USG. I nie ma w tym nic zabawnego, nic zdrożnego.
Podobnie nie ma nic zabawnego, nic zdrożnego w podaniu mniej obytym z teoriami dotyczącymi układu sił w strukturach cylindrycznych przykładu pękającej parówki. Pod wpływem wzrostu ciśnienia cylinder pęka nie po okręgu tylko po linii wzdłużnej. Parówka we wrzątku jest więc znakomitym analogiem działania sił przy wzroście ciśnienia we wnętrzu cylindrycznej struktury, także takiej jak kadłub samolotu w przypadku np. wewnętrznej eksplozji. Może warto by, miast publicznie się ośmieszać wrócić do szkoły na lekcje fizyki.
Podobnie rzecz wygląda z odwołaniem się do przykładu zgniatanej puszki po piwie, z którego mądralińskie lemingi z Kuczyńskim na czele robią sobie śmichy chichy, podczas gdy z nabożną czcią kupowały argumenty „walnęło to się urwało” czy przypowieść o drwalu rąbiącym drzewo. Rżyjcie z własnej głupoty!
Zdaję sobie sprawę, że wokół tematu trwa rozdęty do granic możliwości spór o charakterze niemającym nic wspólnego z nauką. Stąd skwapliwe nagłaśnianie wyrwanych z kontekstu wypowiedzi ekspertów o papierowych samolocikach, zupełnie jakby to one były tematem ich eksperckich opracowań. Zdaję sobie sprawę, że w polityce liczy się skuteczność, a nie merytoryczna jakość, czy etyczne imperatywy. Ale naukowcy nie powinni zniżać się do tego poziomu. Jeśli więc czytam prof. Wóycickiego, wnioskującego o niewiarygodności Zespołu Maciarewicza na podstawie porównania specjalności ekspertów, z którego wynika, że u Millera byli oni głównie od lotnictwa, a u Maciarewicza nie, to przecieram oczy ze zdumienia: czy człowiek na tym poziomie może nie wiedzieć, że eksperci od lotnictwa są na miejscu, gdy samolot jest w powietrzu, zaś gdy już mamy do czynienia z wrakiem, najbardziej kompetentnymi będą spece od wytrzymałości, metalurgii, symulacji komputerowych, balistyki, eksplozji, że nie wspomnę już o lekarzach, patomorfologach, psychologach, prawnikach, etc.? A takie właśnie szerokie spectrum dyscyplin reprezentują naukowcy związanie z Zespołem Parlamentarnym - i jest to jego atutem, a nie powodem do dyskredytacji, zwłaszcza że w swoich dyscyplinach są oni w dużej mierze międzynarodowymi autorytetami i pozycję tę zachowują mimo znojnych wysiłków polskich mainstreamowych mediów, aby ich skompromitować. Póki co, udało się to tylko z prof. Rońdą, ale na jego własne życzenie. Przy czym zauważmy, że kompromitacja dotyczyła przestrzeni etyki, a nie specjalności profesora. Cóż, tak to jest, gdy ktoś się zdecyduje na zniżanie do metod adwersarza.
Podejrzewam, że prof. Wóycicki doskonale o tym wszystkim wie, a wypowiada się tak nie jako naukowiec (nie ma zresztą w tej dyscyplinie kompetencji) lecz jako polityk, propagandzista. A tu, jak wyżej pisałem, używa się wszystkiego co skuteczne, bo przecież cel uświęca środki.
Pozostaje tylko pytanie, co jest tym celem i jak się to ma tak do moralności i do polskiej racji stanu.
Moje zainteresowania koncentrują się wokół nauk ścisłych, filozofii, religii, muzyki, literatury, fotografii, grafiki komputerowej, polityki i życia społecznego - niekoniecznie w tej kolejności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka