Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna. (Łk 7,39)
Szymonowi, faryzeuszowi, który gościł Jezusa nie mieściło się w głowie, żeby Mistrz akceptował zachowanie się nierządnicy, żeby w ogóle pozwolił „komuś takiemu” na przebywanie w pobliżu. Ortodoksyjni Żydzi (a do takich zaliczali się faryzeusze) byli bardzo wrażliwi na punkcie tzw. „czystości”. Czynili rytualne oblucje oczyszczające już wtedy, gdy przypadkiem znaleźli się zbyt blisko poganina, innowierca, grzesznika.
Ta cecha nie jest wyłączną własnością starozakonnych. Objawia się w każdej religii, w miarę upływu lat. Jak wszystko w tym świecie, religie ulegają nieubłaganej ziemskiej erozji a czyni to, rzecz jasna, nie Duch Święty, a zwykła ludzka małość...
I my w swoich szeregach możemy spotkać Szymonów. Nie trzeba wcale długo i daleko szukać. Nie udawaj, że nigdy nie słyszałeś zgorszonych szeptów: „z kim się ten ksiądz zadaje, przecież to znany alkoholik, znana ladacznica, znany malwersant, polityk z partii znanej z antyklerykalizmu” (niepotrzebne skreślić).
Może nawet samemu zdarzało ci się tak pomyśleć?
Tymczasem „ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje” (Łk 7,47).
I choćbyś nie wiem jak kombinował, tych słów Jezusa nie przeskoczysz.
Moje zainteresowania koncentrują się wokół nauk ścisłych, filozofii, religii, muzyki, literatury, fotografii, grafiki komputerowej, polityki i życia społecznego - niekoniecznie w tej kolejności.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura