Z okazji wizyty Wołodii Putina w Niemczech, miasto Drezno postanowiło go zaprosić jako gościa honorowego na koncert, który odbędzie się tam jutro wieczorem. Nie było by w tym właściwie nic dziwnego, bo w końcu było nie było, jest on skutecznym politycznie premierem oraz byłą/przyszłą głową jednego z najpotężniejszych państw świata. Ale rozbawiła mnie argumentacja: zaprosili go dlatego, że właśnie w Dreźnie pełnił swoją służbę jako oficer KGB.
Ot i co media mogą zrobić z masami. Dawny namiestnik mocarstwa, które podbiło Niemcy, będzie tam goszczony z honorami, bo był kiedyś wysokim funkcjonariuszem aparatu ucisku okupanta. Konkretnie: tajnej policji politycznej z elementami wywiadu i kontrwywiadu. Przypomniał mi się kawałek piosenki Kukiza pt. "Wartości chrześcijańskie", która bardziej traktuje o domowym podwórku, ale zjawisko podobne:
Leszka koleś, Jóź Oleksy, kiedyś bywał ministrantem,
Potem przypadkowo został bolszewickim kombatantem.
Ale Kościół mu wybaczył, bowiem błądzi owca Boża,
Józek teraz jest w porządku, złego o nim nie ma słowa.
W ramach lansowanego przez PO zbliżenia polsko-niemieckiego mam w związku z tym propozycję dla Premieru Tusku. Okazało się ostatnio, że w Niemczech ciągle żyje paru chłopaków od Dirlewangera. Może by ich w przyszłym roku zaprosić na obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, albo jeszcze lepiej, 65. wybuchu powstania warszawskiego?
Inne tematy w dziale Polityka