Liberator Liberator
120
BLOG

A niedaleko Świniar...

Liberator Liberator Polityka Obserwuj notkę 2

Jest sobota 22 maja 2010. Wały w gminach Gąbin, Śłubice i Iłów trzymają. Są solidne - szerokie i wysokie, podwyższane jeszcze w latach 90tych ubiegłego stulecia.

Woda w szerokim korycie jest bardzo wysoka, takiej nigdy tu nie widziałem (a widziałem i wielką wodę na Wiśle w 1997 i 2001 i kilka poważniejszych wezbrań w innych latach), ale do korony wałów brakuje i tak jakieś 3,5 metra, może nawet 4. Co pół kilometra, czasem trochę dalej, stoją patrole z lokalnego sztabu. Co chwila przejeżdża jakiś wóż strażacki. Środki skromne, ale na razie przecieków nie ma, wał tylko podsiąka.

 

Noc z soboty na niedzielę nie upływa spokojnie, co kilka godzin jakiś wóz strażacki na sygnale pędzi nad Wisłę. Strażący z Sochaczewa i ochotnicza straż z lokalnych gmin pracuje dzień i noc. Uszczelnia przesiąki i patroluje wały. Jest dobrze, ale atmosfera jest napięta. Każdy wie co było w Sandomierzu, w Wilkowie.

Niedziela rano... 

O 9 z minutami w okolicach Świniar puszcza wał. Od tak – w ciagu pół godziny zaczyna przeciekać a potem robi się regularna 5 metrowa wyrwa, która rośnie z każą chwilą. Po godzinie jest już 50 metrów, po sześciu jeszcze więcej. To wiem z telewizji chociaż od wyrwy dzieli mnie mniej niż 10 km. Jadę nad wał, rowerem, żeby nie blokować drogi a w razie co nie zmarnować auta... Ruch na wiejskiej asfaltowej drodze do Piotrkówka jest ogromny. Każdy po „kościółku” jedzie nad Wisłę zobaczyć, czy coś się dzieje. Ale nic się nie dzieje, oprócz tego, że mieszkańcy odświętnie ubrani jadą z i do wałów. Jedyny sygnał, że coś jest nie tak to ciągniki wywożące zwierzęta i jeden, których wiózł meble.

Stąd o Świniar jest jakieś 7-8km w linii prostej. Przyjeżdża jakiś facet, wpakowuje się swoim landroverem na szczyt wału (tak, tak, jesteśmy na Mazowieckiej wsi – na dowód powiem tylko, że kierowca nie miał niewiele oryginalnych zębów w szczęce; no ale landrovera miał), wysiada, odpala papierosa. Opowiada, że był „tam”. Woda się gotuje, piana bryzga, wyrwa na paręnaście metrów. Do wieczora woda ma być jego zdaniem już tutaj gdzie stoimy. A obok mnie gospodarstwo na metrowym nasypie, dwa domy w tym jeden nowiutki w stanie surowym.

Spokojnie, tutaj wody nie ma do dziś i już nie będzie. Wtedy o tym nie wiedziałem, wolałem się zwinąć. Jedyne co można było zobaczyć to krążące helikoptery. Te 7 km w doł rzeki, latają nad Świniarami, pewnie ewakuują kogoś ze Wiączemina albo Zycka (wszystkie media piszą za google maps „Życk”).

 

Nasłuchuję lokalnych rozgłośni radiowych, oglądam tvp info. Nic nowego. Już nie mówię o tym, że nie było nawet syreny alarmowej, nic. Jest wyrwa i tyle wiadomo. Jedynie w necie na stronie tvn24 widzę jaka jest sytuacja. Regularna powódź a obszar do zalania ogromny. O 15 TVP Info zaskoczyło, że to nie jest jakaś tam woda łączce, tylko, że się wielka woda zrobiła i można mieć fajne niusy z zalanymi domami. Chwilę potem przez wieś gdzie jestem przejeżdża radiowóz i z megafonu jakiś policjmajster drze się i każe się ewakuować. Łapię pietra niezłego, choć na mapie sprawdziłem, ze jestem 4 metry nad koronę wałów a wyrwa jest i tak 10km stąd. Niektórzy z okolic pakują meble i zamiast pomagać sąsiadom z niżej położonych wsi sami czując się zagrożeni zwijają interes. Pewnie władziuchna woli dmuchać na zimne. A raczej na mrożonkę... Idzie plotka, że będą ewakuwać kolejne wsie, to że są 20 metrów wyżej od wałów i leżą na skarpie nie ma znaczenia... Plotka to plotka. Ktoś dzwoni do nas i się pyta co słychać bo w tv mówili, że zalało już Słubice i Gąbin...

 

Helikoptery wojskowe latają cały dzień i noc.

 

Następnego dnia jestem w Słubicach. Na boisku szkolnym jest polowe lotnisko dla 3 Kań i dwóch Mi 8. To Mi 8 zrzucają przy wyrwie ładunki betonu i gruzu zmniejszając wyciek. Pod drzewkiem na stoliczkach są rozłożone mapy, krząta się masa ludu. Wojewoda mazowiecki udziela wywiadu telewizorni, jest w kaloszach. Na szyi ma przewiązany sweter. Paraduje tak cały dzień. Piloci siedzą trochę dalej. Słyszę znad stoliczka, że kogoś będą "ratować". 5 minut później Kania odpala silniki.

 

W miasteczku niedaleko od Słubic już wiedzą, że to nie bobry były przyczyną katastrofy. To „oni” - przerwali wał, żeby ratować tamę na Włocławku. Dziś takie same opinie czytam pod artykułami z Płockiej Wyborczej. Głupi byłby ten nasz rząd robiąc wyrwę akurat w Świniarach. Żeby mieć pewność, że tama wytrzyma przerwano by wał tuż za mostem w Wyszogrodzie a nie przed samym Płockiem. Ale ludzie i tak swoje wiedzą. Przecież wiadomo od zawsze, że najgorzej ma w Polsce chłop. Zwłaszcza ten z landroverem.

Liberator
O mnie Liberator

Laurka od fanów: "Doktryner kapitalizmu" i "obrzydliwy psychol".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka