Jeśli nieoficjalna informacja Gazety potwierdzi się, to para prezydencka spocznie na Wawelu. Jako Warszawiak dziwnie się poczułem, bo byłem pewien, ze rozważania dotyczące miejsca polegają na wyborze między tzw. Powązkami Wojskowymi, Archikatedrą św. Jana i budowanym Świątynią Opatrzności Bożej. A tu nagle pada decyzja – Wawel. Dziwna to decyzja, którą choć szanuję, to głęboko się z nią nie zgadzam. I nie chodzi tu o żadne animozje warszawsko-krakowskie, ja Kraków lubię, jest on jednym z najważniejszych historycznych symboli państwowości polskiej. Jednak dziś, a raczej od 1918 roku to Warszawa jest sercem Polski. Tu w Archikatedrze spoczęli prezydenci II RP.
Aż do sobotniego wypadku i śmierci Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego żaden przywódca III RP nie musiał zostać pochowany. Umówmy się – gdyby zmarł Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski czy nawet któryś z premierów to miałby On uroczysty państwowy pogrzeb. Teraz gdy ten pogrzeb spadł na Polskę tak niespodziewanie okazuje się, że para prezydencka miejsce swojego wiecznego odpoczynku znajdzie na Wawelu. Po prostu nie wiem, czy jest to dobra decyzja. Nie widzę w niej spójności i głębszego sensu. Czy po to buduje się niezbyt piękną, ale wręcz potrójnie symboliczną dla Polski Świątynię Opatrzności Bożej by nie chować w niej naszych prezydentów? Nie taka wydawała się linia polityki w tej sprawie w naszym kraju. A może to wcale nie ma takiego znaczenia, może warto scedować część symboliki na dawną historyczną stolicę? Może to da poczucie reszcie kraju, że nie tylko ta Warszawa i Warszawa, że za Grodziskiem Mazowieckim i Otwockiem też jest Polska?
Inne tematy w dziale Polityka