A w trzecim siedzą same grubasy. Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy! Chcesz być jednym z nich, czy może stać Cię na coś więcej?
Dziecięcy wierszyk Juliana Tuwima mimochodem odsłania przyczyny otyłości brzusznej, ukazując zależność pomiędzy stylem życia a kondycją ciała. Mówi się, że jesteś tym, co jesz, a ja jeszcze uzupełniłbym to stwierdzenie dopiskiem „i co robisz“. Mamy tu do czynienia z klasycznym sprzężeniem zwrotnym: ludzie tyją, ponieważ jedzą za dużo i ruszają się za mało. Ile to za dużo, a ile w sam raz, najlepiej widać obserwując wyniki. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, podczas gdy wewnętrzny zapęd do aktywności maleje w odwrotnej proporcji do masy ciała.
Piętno cywilizacyjne: w XXI w. doświadczamy „klęski urodzaju“
Dlaczego zmagamy się z epidemią otyłości? To proste: mamy genetycznie zaprogramowane mechanizmy potrzebne do przetrwania w niekorzystnych warunkach. Człowiek pierwotny, by przeżyć, musiał wykazywać się na co dzień znaczną aktywnością jak migracje, łowiectwo czy strzeżenie domostwa. Przetrwanie zimnych pór roku wymagało pewnej warstwy sadła do izolacji termicznej. Współcześni ludzie żyjący w miastach nie muszą migrować, szukać jedzenia czy zmagać z chłodem. Na wyciągnięcie ręki mamy pożywienie (którego jakość stanowi osobny temat) i rozwiązania ułatwiające przemieszczanie się. Rozwój cywilizacji znacząco wyprzedził zmiany adaptacyjne człowieka – genetycznie nadal jesteśmy polującymi nomadami i brak aktywności powoli nas uśmierca, zwłaszcza w połączeniu z nieracjonalną dietą.
BMI, PPM, kalorie, indeks glikemiczny i inne złe zaklęcia
Wskaźnik BMI jednym może kojarzyć się z wiodącą firmą branży komputerowej, a jeszcze innym – z dyplomem studiów biznesowych. Mylne tropy, ponieważ za tym skrótem stoi stosunek wagi do wysokości, czyli współczynnik szczupłości (lub jej braku). Wyliczenie BMI daje informację jak dużo, relatywnie do wysokości ciała, waży dany delikwent. Reszta terminów dotyczy zapotrzebowania energetycznego organizmu oraz jakości pożywienia, którym się to zapotrzebowanie zaspakaja. Osobę o popycie dziennym 2000 kcal można nakarmić 10 kg warzyw, 3 kg owoców, 80 dg pieczywa lub 4 tabliczkami czekolady. I żadna z tych opcji nie będzie zawierała kompletu makro- i mikroskładników potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania ustroju.
3X NIE: nie lubię, nie mogę i nie mam czasu na ćwiczenia
Jako trener często spotykam się z powyższymi stwierdzeniami i zdumiewa mnie to, jak silnie ludzie w nie wierzą. A rzeczywistość brutalnie je weryfikuje, bo organizm nie może żyć zaniedbany w nieskończoność. Brak aktywności (obojętnie z jakiej przyczyny) osłabia ciało w myśl zasady o zaniku nieużywanych organów. Niećwiczonym mięśniom brakuje siły potrzebnej do codziennej pracy, m.in. korekcji nienaturalnej postawy, w jakiej przesiadujemy. Bierny układ mięśniowy nie emituje sygnałów o zapotrzebowaniu na hormony niezbędne do działania ciała. Równolegle zmniejsza się dotlenienie organizmu, ponieważ płuca i serce przez cały czas pracują na biegu jałowym. Stopniowo człowiek robi się słaby, ospały i ogólnie jakiś nijaki. Takie ciało jest w zasadzie gotowe na śmierć, czasem wystarczy jedna poważna choroba i „kaplica“. A przecież tak łatwo można by było temu zapobiec...
W zdrowym ciele zdrowy duch... i nie pomaga wydatny brzuch!
Dziś nie ma wątpliwości, że otyłość rujnuje zdrowie, niszcząc stawy, wywołując nadciśnienie, sprzyjając cukrzycy i nowotworom. Choć wiedza jest ogólnodostępna, to w niektórych kręgach rządzi zaściankowe myślenie typu: ćwiczenia są dla lasek z Instagrama i zawodowców. Według mnie kłopot stanowi złe nastawienie oraz fakt, że części osób zamiast rezultatów wystarcza dobra wymówka. Nie masz czasu? Skasuj Facebooka. Nie masz pieniędzy? Odstaw używki. Nie potrafisz? Spytaj tego, co umie. Lekarz zakazał? Idź do innego... Potrzeba tak niewiele i nawet 2 treningi tygodniowo zupełnie zmieniają sytuację, a 3 i więcej dają już realne efekty – oczywiście mowa o długiej perspektywie czasu.
Co robić, żeby schudnąć? Na pewno potrzeba zmian, bo takie same działania dają takie same efekty. Dużo zależy od wieku i szeregu innych czynników, generalnie jednak bez wyrzeczeń niewiele się osiągnie. Dobrze jest zacząć od razu, nie czekając na następny tydzień/ miesiąc/rok i nie poddawać się z byle powodu. Od godzinnych spacerów stopniowo przechodzimy do marszów, które następnie zastąpią marszobiegi. Niektórzy mogą się przesiąść na rower albo wykupić karnet na basen. Ćwiczenia to dobra okazja, by zacząć bywać wśród ludzi, którzy będą nam towarzyszyć i zachęcać. Wystarczy chcieć zmienić swoje życie, a możliwości same się znajdą. Moja mama od kilku lat jest babcią i w tym roku nagle okazało się, że da się pójść z koleżankami do klubu na zajęcia i jakoś to pogodzić z innymi sprawami... A skoro ona może, to dlaczego nie Ty?
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim.
Jestem zwykłym śmiertelnikiem, a zanim to się ostatecznie potwierdzi... staram się żyć tak, jakbym jutro mógł dowiedzieć się, że mam raka. Długo zajmowałem się judo i czasem udawało mi się wygrać z kimś dobrym. W międzyczasie ukończyłem warszawską AWF. Od paru lat pracuję z ludźmi, pomagając im być bardziej fit. Uwielbiam podróże i wyzwania!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport