Warszawa. Wczoraj w sklepie Polka, lat bliżej czterdziestki, bardzo chuda, "płaska", twarz zacięta, nieładna. Robi zakupy, obok niej młody muzułmanin, ciemne, duże oczy. "rozlatane", duże usta, kręcone włosy. Coś do siebie cały czas mamrocze i skubie krótki zarost. Wygląda, wypisz, wymaluj jak ci migranci z plecaczkami pokazywani w telewizjach forsujący granice Unii. Przy kasie to ona płaci, on bierze torbę z zakupami i niesie. Spotykam ich powtórnie w drugim sklepie, sytuacja się powtarza, ona płaci, on niesie zakupy. Nie rozmawiają ze sobą, ona jest wręcz ponura. To chyba "samoobrona" przed ewentualnymi "złymi" spojrzeniami ale nic takiego się nie dzieje. Opuszczają sklep i idą do pobliskiego domu mieszkalnego. Coraz więcej widzę takich par. Bije od nich ponurość.
Z każdym dniem coraz więcej widać w metrze, na ulicach, na balkonach młodych migrantów muzułmańskich. Chodzą grupami, pojedynczo. Na początku byli cisi i "jakby ich nie było" . Teraz są już pewni siebie, hałaśliwi i ekspansywni. Zachowują się już jak zadomowieni. Mieszkają po kilku w wynajętych mieszkaniach, gdy nie wychodzą "na miasto" to spędzają czas na balkonach rozmawiając i śmiejąc się głośno. Gdy wieczorem idę do supermarketu, natykam się na spore grupy migrantów chodzących po sklepie. Mało co kupują, dotykają towary, traktują to jak rozrywkę. Ostatnio obsługa położyła rękawiczki jednorazowego użytku przy bakaliach bo grzebali w pojemnikach rękoma z rzadka coś kupując. Takie sceny widziałam w kilku supermarketach.
.Otoczenie traktują jak powietrze.
Potrafią iść całą szerokością chodnika, raz , przed dwoma miesiącami śpieszyłam się i nie ustąpiłam jednemu z grupy miejsca, to on musiał w ostatniej chwili usunąć się z prawej strony. Nie zapomnę do dzisiaj jego zimnego, pełnego nienawiści wzroku.
Zaczynam się czuć nieswojo w moim mieście, na moim osiedlu.
Wczoraj na przejściu dla pieszych o mało co dwóch migrantów na rowerach, szybko jadących nieprawidłowo, rozmawiających ze sobą nie najechało na przechodzących, między innymi i mnie. Nie obawiajcie się, nikt ich nie ochrzanił. Pytanie - dlaczego? Bo to my zaczynamy być zastraszani, zastraszani "polityką poprawności i otwartości". Mam obawy, o nich i o nas bo nie widzę możliwości, żeby powiedzieć "my". Za duże różnice kulturowe. Wspólnoty człowiek uczy się od dziecka
Komuś się zamarzyły wieczne wakacje.
Mam konserwatywne poglądy. Z każdym chętnie rozmawiam. Jestem otwarta na poglądy inne od moich. Nie znoszę tylko chamstwa i cwaniactwa. Cenię ludzi honorowych. Radość życia to moja dewiza i staram się jej trzymać.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo