Sądząc z S24, wielu niezbyt lubi Marka Migalskiego, chociaż mi trudno powiedzieć, dlaczego. Natomiast ja jestem mu wdzięczny, że napisał książkę "Parlament antyeuropejski". Pokazał tam niesłychane bezeceństwa parlamentarzystów, którym, a przynajmniej wielu, idzie tylko o nabijanie tam kabzy. Widać wyraźnie, że ci ludzie, to nie są elity i wzorce, są jak stado kombinatorów, z którymi administracja Parlamentu - też zresztą nie anioły - średnio skutecznie, wobec ich sprytu, walczy, by ograniczać ich nadużycia i kombinowanie. Pokazał też,że Parlament właściwie o niczym nie decyduje, na nic nie wpływa, do niczego nie jest potrzebny, cznia małe ugrupowania czyli cznia demokrację, a kosztuje - krocie. Ja przynajmniej tak to odebrałem. Parlamentarzyści zarabiaja tam sumy dla szarego człowieka niewyobrażalne. W przypadku Migalskiego to się przynajmniej opłaciło, bo napisał tą książkę, z którą każdy wyborca powinien się zapoznać. Mamy jakąś informację o omawianej instytucji, opowiedzianą zwykłym językiem, a nie żargonem czy nowomową, będącą sztuczną chwalbą pasma sukcesu, chwalbą, która o niczym nie informuje. Ale wyborca pewnie tej ksiązki nie przeczyta: bo mało dziś się czyta - to po pierwsze, albo by "Migal" nie zarobił - to po drugie.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka