Tyle się mówi, ale na Rosję są dwa sposoby. Przestać kupować od niej gaz i ropę i/lub wystąpić przeciw niej zbrojnie, gdy jej wojsko przekracza granicę innego państwa - tak jak to zrobiła kiedyś malutka Finlandia. Ponieważ nie widać żadnego państwa czy sojuszu państw, które zechcą zastosować podane sposoby (byle embargo na jakiś produkt ze strony Rosji wywołuje - w zasadzie zrozumiałą - rozpacz) - przynajmniej przed zaatakowaniem Niemiec przez wojsko Rosji, to nasz los zależy tylko od chętki władz Rosji (w tym momencie od Putina) - jeśli on zechce, pozostaniemy wolni, jeśli nie - zajmie nas. Zarazem widać, jak kurs Putina entuzjazmuje wielu Rosjan. Wiece nacjonalistycznej radości z przyłączenia Krymu przypominają radośc Niemców, gdy przyłączano np Sudetenland. Każdy kraj, włącznie z nami, gdy Rosja będzie zajmować kolejne ziemię, będzie mówił: to straszne, ale cóż mamy zrobić, musimy mieć gaz, i chcemy żyć, nie ginąć - a oni przecież atomówki mają... Aby zatrzymać agresora, trzeba być gotowym do zbrojnej obrony, przygotowanym na to, że kończą się siłownie i wakacje na Kanarach, spory o gender i o gejów, zakazy palenia węglem w piecach - kozach, bo powietrze nietakie itd itd, że nadchodzi czas śmierci, ruin, głodu, kopania studni w miastach po zbombardowaniu. Że nie tylko w Czeczeni skończył się urlop od historii.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka