Demokracja to jedno słowo, ale demokracja w różnych krajach czy w różnych epokach nie jest jedna i identyczna, ale bywa różna, pełniejsza, mniej pełna, pozorna, mniej pozorna itd itd - ma różną klasę - tak jak ludzie mają różną klasę. Z tym wiąże się pytanie czy gdy w jakimś kraju demokracja jest pełniejsza, a w drugim - mniej pełna, to czy jest to zasługa lub wina polityków - bardziej lub mniej szczerze chcących demokracji czy też ma to związek z danym narodem, mającym albo nie majacym głebokiego zrozumienie demokracji i szczerego albo mniej szczerego apetytu na nią. Moim zdaniem zachodzi raczej ten drugi przypadek. U nas np wielu ludzi prawdopodobnie nie rozumie, że najlepszy człowiek u władzy nieustannie niekontrolowany zawodzi i zaczyna mieć demokrację oraz swoich wyborców czyli pracodawców gdzieś. Nie rozumie więc roli i konieczności opozycji i że najgorsza opozycja jest lepsza niż żadna i że jest absolutnie niezbędna, a nie jest wrogiem boskiej jak gdyby prawomyślności reprezentowanej przez władzę. To mi sie nasuwa na przykladzie choćby referendum warszawskiego. Sporo ludzi nie poszło na referendum, bo władza i jej podlizuchy tak namawiała, bo nazywali referendum hucpą, bezczelnością, wrogim i perfidnym działaniem opozycji, zabieraniem funduszy na żywnośc dla głodnych dzieci itd. Najwyżsi wladcy w państwie namawiając, żeby na referendum nie iść, powiedzieli (pomijając tu sprawy taktyczne), że referendum to zbędność! Tymczasem to nie jest hucpa, perfidne działanie, głodzenie dzieci, szkodliwa zbędność itd. To konieczna i normalna działalność opozycji i demokracji. Jeśli uznamy, że referendum jest tym wszystkim - hucpą, perfidią itd, to tylko krok od uznania, że i wybory są tym wszystkim, skoro władza reprezentuje boską prawomyslność a nie ludzką skłonność do omyłek, błędów, a nawet - nadużyć. Nie jest nawet rzeczą najważniejszą czy konkretnie Pani prezydent Hanna jest czy nie jest dobrym prezydentem. Rzeczą najważniejszą jest by czuła na sobie, jak kązdy inny polityk zatrudniony przez wyborców dla sprawowania władzy, ciągły wzrok i nacisk obywateli - a to organizuje opozycja, bo bez tego nacisku najlepszy u władzy po pewnym czasie ma obywateli, swych pracodawców - gdzieś. Właściwym władcą są obywatele, a sprawujący władzę politycy są pracownikami obywateli wyłonionymi w wyborach. Gdy ten pracownik i/lub jego podlizuch o mentalności niewolniczej hucpą nazywa możność wypowiedzi władcy na temat pracy pracownika, to już mentalnie dokonał jak gdyby zamachu stanu i uzurpacji - ma się za władcę, a właściwego władcę - obywateli ma za masę, która ma słuchać i chwalić . Ludzie u władzy - z woli wyborców-obywateli, nieustannie mówią, gadają, mądrzą się, mówią. Gdy sporadycznie właściwy władca czyli obywatele-wyborcy mają możliwość powiedzenia jednego tylko słówka - "tak" lub "nie", to to się nazywa hucpą, wykorzystywaniem demokracji dla politycznych, partyjnych geszeftów itd. Niebywałe.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka