Nie rozumiem oburzenia w sprawie związków partnerskich

Dziś w sklepie zerknąłem na pierwszą stronę gazety, słyszałem mówiącego w radio, spikerkę w telewizji i z mediów tych wyrażano tak wielkie przerażenie i oburzenie z powodu odrzucenia w Sejmie sprawy związków partnerskich, jak gdyby Polska i Polacy puszczali wiatry przy damach i jednocześnie wprowadzili nazizm,jak gdyby stali się czarną owcą wszechświata.  Za Chiny Ludowe, jak się dawniej mówiło, nie rozumiem tego oburzenia i nie rozumiem - też za Chiny Ludowe - dlaczego niektóre media próbują wywierać w tej sprawie taki nacisk. Po pierwsze: a czy to nie wolno nie wprowadzać tego typu przepisów? Czy to jest zbrodnia? Po drugie zaś sprawa mało kogo obchodzi, większość obywateli ma ważniejsze problemy i sądzi, że również Polska jako całość ma ważniejsze problemy. Rozmawiałem dziś z kilkunastoma osobami z różnych warstw społecznych; związki parnerskie nikogo nie zajmowały. No i dalej. Co dałyby te związki? To, że w czasie dziedziczenia, jedna osoba z tego związku mogłaby dziedziczeć i dostawać darowizny po drugiej czy od drugiej bez podatku - jak jest odnośnie małżonków, a jak nie ma w odniesieniu do ludzi obcych. No i po drugie, jedna osoba z takiego związku, pracująca, mogłaby drugiej osobie, niepracującej zapewnić ubezpieczenie zdrowotne wpłacając składki jak za jedną osobę. Otóż już dziś, dla kobiety i mężczyzny żyjących bez ślubu, takie możliwości istnieją. Bez wprowadzania prawa o związkach partnerskich. Mogą po prostu zawrzeć ślub, więc nie potrzeba nowego prawa.Dlaczego zawarcie małżeństwa ma budzić taką grozę, a zawarcie związku partnerskiego nie? Natomiast co do par, obojetnie czy dwupłciowych czy jednopłciowych, to prawo o związkach partnerskich dałoby możność każdemu unikać podatków od darowizn czy spadków czy sprzedaży. Dowolni ludzie mogliby zawierać związek partnerski, dawać darowiznę bez podatku czy sprzedaż nazywać darowizną,i tak dokonywać jej bez podatku, a następnie "rozwodzić się". Jeśli o to ma chodzić, to można po prostu znieść podatki.