Różne są przyczyny odchodzenia z S24, nieraz po bardzo aktywnej tu działalności. Idzie mi w tym tekście o odchodzenia burzliwe, gdy blogerka lub bloger odchodzi głośno, waląc w bębny, za powód podając taki czy inny czyn, nieraz rzeczywiście naganny, władz i/lub pracowników S24. Aktywność w S24 ma zalety, takie jak wyładowanie postawy twórczej - wielkiej potrzeby człowieka, udział we wspólnocie, wrażenie, iż uczestniczy się w życiu publicznym i, być może, wywiera się na nie wpływ itd. Lecz są też minusy tej aktywności, czynniki od niej odpychające. Teksty nieustannie nadlatują jak chmary komarów, żyją zwykle dzień jak motyl i praktycznie giną. To nie są już eseje, felietony, rozprawy - jak w czasach druku - lecz notki. Już nazwa mówi o małej wartości tych tekstów, chociaż sa wśród nich wybitne, mała wartość bierze się z niezwykłej ich liczby, doszło do inflacji. To frustruje. Aktywność w S24 przeradza się ponadto w nałóg czyli coś w rodzaju niewoli. To frustruje, nałogowiec gardzi sobą. Często ma się wrażenie, że pisząc w S24 kradnie się czas, który należało by poświęcić na inne, naprawde istotne działania. Opisane czynniki powodują po pewnym czasie chęć zerwania z aktywnością w S24. Ale zalety czy nałóg skłaniają do zostania. Człowiek się szarpie, czuje autoagresję. I jakiś czyn władz czy pracowników S24 staje się w istocie pretekstem do odejścia, którego odchodzący już od pewnego czasu sam chciał. Przy okazji męcząca autoagresja przemienia się w milszą dla człowieka agresję,w tym przypadku wobec personelu S24, i krzycząc o cudzej winie, uniewinniony z win własnych, człowiek odchodzi.
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości