Każdy słyszał, a może i potępiał, przejawy złej solidarności zawodowej. Np chirurg zaszył komuś niechcący w trakcie operacji tasak, a później gdy chce mu się za to proces robić, to wszyscy lekarze zgodnie twierdzą, że to normalne, że się zdarza, że mieści sie w ryzyku zawodowym itd. Albo prokurator posadził kogoś absolutnie błędnie z punktu widzenia prawa na rok, a potem wszyscy prawnicy twierdzą, iż czepiać się na ma o co, że co to za podły atak na prawników itd A teraz konkretny przykład. Żył kiedyś Gustaw Radbruch, który przed 1933 rokiem był ministrem sprawiedliwości Niemiec, ale w 1933 roku został wywalony, bo on był tym ministrem w rządzie socjaldemokratów, a nastał rząd nazistów. Człowiek ten nie splamił się żadną współpracą z nazistami, nie "nawrócił się" na hitleryzm i przeżył wojnę. Po wojnie, gdy alianci zaczęli osądzać przestępców nazistowskich, to podniósł się niemiecki krzyk, że jest to "sprawiedliwość zwycięzców" czyli niesprawiedliwość, że to nie jest lepsze sądownictwo od nazistowskiego itd. Lecz Radbruch nie krzyczał. On w pięknych słowach wbrew nastrojom wiekszości rodaków bronił wyroków sądów alianckich w Norymberdze i gdzie indziej. Np.: "Czyżby naprawdę naród niemiecki łącznie ze sprawcami do tego stopnia stracił rozsądek, że w obliczu mordów popełnianych w zakładach [chodziło o procesy lekarzy, którzy zabijali inwalidów dla "polepszenia zdrowia rasy"] nigdy nie przyszło mu do głowy, że mimo równemu prawu rozkazowi Fuehrera ma tu do czynienia z ustawowym bezprawiem?". Albo: "Czyżby denuncjanci naprawdę nie mieli poczucia niesprawiedliwości, wydając swe ofiary na pastwę wynaturzonej machiny sądowniczej, która za napis na ścianie w wychodku albo słuchanie wrogiej radiostacji karała śmiercią, nawet jeśli na podstawie obowiązującego bezprawnego prawa?" Lecz potem, gdy chciano sądzić prawników, szczególnie sędziów "wynaturzonej machiny sądowniczej", skwapliwie skazujących na śmierć np za kradzież szalika, za napis na ścianie wychodka, za niewiarę w ostateczne zwycięstwo np w marcu 1945 roku itd itd, to Radbruch stracił rozsądek, nie miał poczucia niesprawiedliwości itd, i w gromkich słowach wyrażał oburzenie, że chce się czepiać sędziów tłumacząc, że nie są oni winni, bo to tzw pozytywizm prawniczy, a nie oni ponosi winę za to, co robili prawnicy. [ Dlatego zresztą Radbruch wprowadził później tzw Formułę Radbrucha, że przepis prawny sprzeczny z prawem naturalnym powinien być nieważny - ale to nieco inna sprawa. Z tej formuły skorzystano m. innymi w czasie procesu strażników granicznych z NRD strzelających do osób przekraczających mur berliński ].Przykład skądinąd dzielnego i odważnego Radbrucha pokazuje że solidarność korporacyjna, choć podła nieraz i zła dla osób spoza korporacji, leży w naturze ludzkiej i trzeba być niezwykłym człowiekiem, aby potrafić sie z niej wyłamać, a potem znosić ostracyzm ze strony swej korporacji, kiedy to koledzy przestają ci jako zdrajcy podawać rękę, przestajesz awansować itd.
PS Formuła Radbrucha została sformułowana bodaj że w 1946 r. w: Gustav Radbruch "Ustawowe bezprawie i ponadustawowe prawo".
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka