Obiekt Julinek - bicz na komunistów

A tu do parku przychodzi dwóch komunistów - strasznie starych. Jeden na wózku, drugi ten wózek pcha albo się na nim opiera, by móc iść - trudno roztrzygnąć. Oni do dziś wierzą w komunizm, że najlepszy, że sprawiedliwy itd. Wciąż zaczepiają ludzi, aby ich o tym przekonywać. Co byś nie mówił, że miliony ofiar, że niewydajna gospodarka itd, to oni mają dwie odpowiedzi: Albo: "No tak, proszę pana, ale nie może istnieć wyzysk człowieka przez człowieka" albo: "Bo ludzie, proszę pana, ludzie są głupi; nie wiedzą, co dla nich dobre". Aż raz w dyskusji wziął udział jeden człowiek i opowiedział o Julinku. Julinek pod Warszawą, teraz nazywa się "Obiekt Julinek", lecz za komuny nazywał się "Baza cyrkowa w Julinku". Bo komuniści wymyślili, że cyrki latem przemieszczające się wozami i bytujące w namiotach, gdzieś w zimie muszą mieć schronienie. Tam ludzie i zwierzęta, niejednokrotnie egzotyczne i ciepłolubne, jak słonie czy tygrysy, zimowali i mieli hale ćwiczeniowe, szkołę cyrkową itd. To - mówił ten  pan - to komuniści akurat ładnie i mądrze wymyślili. Jednak pomimo tego, w momencie, gdy komuna padła, a cyrki stały się prywatne, to żaden cyrk więcej w Julinku nie zimował. Czyli nawet, gdy komuniści coś ładnie i mądrze wymyślą, to nawet wtedy - głupio wymyślą i całkowicie niepotrzebnie. Dwaj komuniści z parku, zamiast powiedzieć: "Bo ludzie, proszę pana, są głupi, nie wiedzą, co dla nich dobre" albo "No tak prosze pana, ale nie może istnieć wyzysk człowieka przez człowieka", strasznie się wściekli, zaczęli charczeć, pluć itd. Odtąd, gdy wspomnisz o Julinku, oni się obrażają, i miesiąc masz spokoju - nie zaczepiają cię. Lecz my nie wiemy, dlaczego wymordowanie milionów przez Stalina nie przekonuje ich, a obiekt Julinek - przekonuje.