Z dzieciństwa i z młodości pamiętam wielu ludzi z prawdziwym uwielbieniem, a nawet ze wzruszeniem, wspominających swych profesorów i nauczycieli. Określali ich jako mistrzów, podkreślali, ile się od nich nauczyli, wskazywali, że mistrz nie tylko imponował swą wiedzą fachową, ale i wysoką klasą swego człowieczeństwa - tak Rudolfa Weigla (twórca szczepionki na tyfus plamisty) traktował np dziadek Sosenki, o czym wspomniała w S24 ("Gdyby Weigl żył"). Dziś tego już nie słyszę.Nauczycielowi wkłada sie kosz na głowę, profesor zaś jest określany, może częściowo propagandowo i nieczysto w ramach reformy w nauce, jako ten, co "w partykularnym interesie" hamuje rozwój i karierę młodych naukowców, stary sklerotyk, co nie rozumie nowoczesności itd Przy Ministerstwie Nauki powstała ustawowa Rada Młodych Naukowców, mająca radzić, jak zniszczyć, m. innymi profesorskie, przeszkadzanie w rozwoju młodej, przyszłościowej nauki polskiej, która, jak zapowiada się, dogoni i przegoni świat. Co to się stało? Wyginął dawny mistrz, a jeśli tak, to czemu? Ten, który przedtem uczył, zapładniał i rozwijał, teraz hamuje rozwój ucznia? To kto właściwie ucznia rozwija, by nauczyciel czy profesor mógł nabyty rozwój zahamować? Czy też epoka ze swoją polityką jest destrukcyjna i po kolei niszczy podstawy kulturowe; religię, kościół,szkołę, naukę, a potem faryzejsko płacze, że nie ma już autorytetów?
Nie banuję. Kłótnie na blogach, obrzucanie się uszczypliwościami itd - mam za nudne, nierozwijające.Blog prócz tekstów na różne tematy, zawiera także liczne teksty - ze zdjęciami - krajoznawczo-turystyczne, propagujące mniej znane, a ciekawe, rejony Polski.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka