Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
Słuchaj, doopku, jak nie masz nic do powiedzenia w omawianej sprawie, to siedź cicho! Właściciel bloga POwinien cie wywalić na zbity pysk za próbę strollowania mu notki.
To dobrze że od LOTu..mogli przecież od Lufthansy, prawda?
W 2000 roku Chińska Republika Ludowa zakupiła za 120 milionów dolarów w zakladach Boeinga w Seattle samolot Boeing 767-332 ER, numer kadłuba 797, numer seryjny 30597, fabryczna rejestracja N179DZ. Chińczycy odkupili opcję na wyprodukowanie samolotu, należącą do Delta Airlines, dzięki czemu nie musieli długo czekać. Samolot miał pełnić rolę chińskiego Air Force One i wozić prezydenta Jiang Zhemina, z czym Chińczycy się specjalnie nie kryli. Przez cały okres produkcji samolotu w zakładach Boeinga stacjonowała ponad dwudziestoosobowa grupa robocza chińskiej bezpieki z zadaniem patrzenia na ręce amerykańskim robotnikom, na wszelki wypadek.
Samolot zbudowano, luksusowo wyposażono, pomalowano na oficjalne kolory, oblatano, zapłacono uzgodnioną cenę minus wcześniej wpłacona zaliczka, komisyjnie odebrano, i ku obustronemu zadowoleniu stron chińskiej i amerykańskiej B-767 odleciał do Chin via Hawaje dnia 11 sierpnia 2001 roku, już z prestiżową chińską rejestracją B‑4025, zarezerwowaną do użytku prezydenta Chin.
http://www.airliners.net/photo/China-United-Airlines/Boeing-767-332-ER/0273629/&sid=a2d268c5c18d0e476003cde239d47347
W Chinach, prezydencki Boeing został wcielony do składu specjalnej sekcji transportu VIP-ów w jednostce wojskowej z przyczyn dyplomatycznych zwanej China United Airlines, ale obsługiwanej całkowicie przez Siły Powietrzne Ludowej Armii Wyzwoleńczej Chińskiej Republiki Ludowej. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zakłócenia. W lotach próbnych wystąpiły dziwne zakłócenia elektroniki nawigacyjnej, a od czasu do czasu także trzaski na odbiorze łączności radiowej bliskiego zasięgu.
Zamiast po prostu odesłać samolot do remontu do Ameryki, ponure chińskie oszołomy zbadały sprawę na miejscu. Po całkowitym zdemolowaniu kosztownego, nowiutkiego, luksusowego wnętrza, znaleziono ponad 20 (niektóre źródła podają 27) bardzo nowoczesnych urządzeń podsłuchowych, sterowanych sygnałami z satelitów. Zapewne nie chińskich. Pluskwy były wbudowane między innymi w wezgłowie łóżka w prezydenckiej sypialni na pokładzie samolotu, przy samej poduszce prezydenta.
http://news.bbc.co.uk/2/hi/asia-pacific/1769642.stm
Incydent wyciszono w imię dyplomacji i racji stanu. Ponieważ nie było gwarancji, że znaleziono wszystkie zainstalowane w nim pluskwy, samolot został wycofany z użytku VIP-ów i noga chińskiego prezydenta nigdy nie postała na jego pokładzie. Zmieniono wnętrze na standardowe fotele liniowego Boeinga, i przekazano samolot do komercjalnej linii lotniczej Air China, w której lata do dzisiaj z rejestracją B-2499.
Prezydencką rejestrację B-4025 otrzymał Boeing 737 wybrany z istniejących zasobów jednej z chińskich linii lotniczych i przystosowany dla użytku VIP-ów w zakładach remontowych chińskich wojsk lotniczych, z dala od Ameryki.
http://wtemaciemaci.salon24.pl/210895,entomologia-polityczna-pluskwy-a-sprawa-polska
Z prawdziwą ulgą zauważam, że żadnemu z rozważanych samolotów nie starcza zasięgu by dolecieć do mnie.
Canberra/Melbeurne (15 500 km) leżą na wschodnim/południowym wybrzeżu Australii.
Z Warszawy do np. Perth (zachodnie wybrzeże) jest 13 000 km. Gulfstream G650ER może bez międzylądowania pokonać dystans 14 000 km, co nie oznacza, że z tego powodu powinniśmy kupić taki właśnie samolot.
Nie wiem, ale zapewne są znaczne. Gdyby docelowo zakupiono dwa Embraery lub dwa ACJ318, to z pewnością koszty serwisu byłyby niższe, niż w układzie różnych typów samolotów.
Pozdrawiam
To się w pienińskim pensjonacie odbywają. Prezydentowi i pani Premier wystarczy telefon bez mikrofonu :)
Jak trwoga, to do Boga.
W 2007 roku zaprzańcy z PO unieważnili przetarg na nowe samoloty dla VIP. Trzy lata później doszło do katastrofy w Smoleńsku, gdzie zginęła elita narodu i naczelne dowództwo armii polskiej.
Tłumaczyli gawiedzi w tefauenach i tokachefem, że kasa jest pusta i nas nie stać na zakup nowych samolotów dla najważniejszych osób w państwie..
Jednocześnie za czasów ich (nie)rzadów skuteczność podatkowa spadła o 3 punkty procentowe w odniesieniu do PKB. Trzy punkty procentowe, to ok. 50 mld złotych.
Powtarzam 50 miliardów, nie milionów złotych.