Mimo ujawnienia dzisiaj przez IPN agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy, wielu polityków, dziennikarzy i celebrytów nadal broni legendarnego przywódcę NSZZ "Solidarność". Wielu z nich stając w jego obronie powie, że był on przywódcą strajków na Wybrzeżu w 1980 roku. Czy aby na pewno? Czy prawdą jest, że Wałęsa zorganizował strajk w stoczni im. Lenina? Oczywiście że nie. Strajk zorganizowali między innymi Andrzej i Joanna Gwiazda oraz Bogdan Borusewicz w obronie zwolnionej z pracy związkowej koleżanki – Anny Walentynowicz.
To skąd te sprzeczne opinie, co do roli Wałęsy w 1980 roku? Jaki był cel Wałęsy w strajkującej stoczni? Stoczniowcy nie mogli sobie poradzić w negocjacjach z dyrekcją stoczni, i do tego potrzebowali mędrca pokroju Wałęsy? Czy przypadkiem dyrekcja stoczni nie potrzebowała Wałęsy, który mógłby zakończyć strajk? 14 sierpnia Wałęsa pojawia się w stoczni, a 16 o godzinie 14:17, bez konsultacji z Komitetem Strajkowym Wałęsa ogłasza zakończenie strajku przemawiając do stoczniowców z zakładowego radiowęzła. Cytuję: "Stoczniowcy, Delegaci i Komitet Strajkowy uważają, że mamy co chcieliśmy. Dziękuje wam za wytrwanie (...) Pozwalam (sic!) do osiemnastej wszystkim opuścić stocznię." Krotko potem do Ministra Przemysłu Maszynowego – Aleksandra Kopcia zadzwonił dyrektor stoczni Klemens Gniech raportując: "Wszystko poszło, jak się umawialiśmy... Tak... Skończony... Podpisaliśmy... Gładko... W poniedziałek przychodzą do pracy."
Decyzja Wałęsy o zakończeniu strajku. spotkała się z oburzeniem części załogi stoczni, przedstawicieli innych strajkujących zakładów, a także obecnych na terenie stoczni przedstawicieli WZZ zwłaszcza Anny Walentynowicz i Aliny Pieńkowskiej, które domagały się kontynuowania strajku do czasu realizacji postulatów zgłoszonych przez inne zakłady pracy, w tym zalegalizowanie Wolnych Związków Zawodowych.
Anna Walentynowicz, Alina Pieńkowska i inni członkowie komitetu strajkowego zorganizowali wiec, w którym wzięło udział około 1200 osób. Na wiecu nawoływano do kontynuowania strajku. Tymczasem Wałęsa jednoznacznie oświadczył, że "Sprawę strajku uważa za zakończoną." Walentynowicz, Pieńkowska, Borusewicz i Szołoch wraz z grupą stoczniowców postanowili nadal strajkować zarzucając Wałęsie zdradę. Będący w osamotnieniu i pod presją stoczniowców, Wałęsa w końcu przyłączył się do strajkujących. Ostatecznie doszło do podpisania słynnych "Porozumień Sierpniowych". Narodził się NSZZ "Solidarność". Jej nieformalnym przewodniczącym ni stąd, ni zowąd został Lech Wałęsa.
Czy w okresie od zakończenia strajków, aż do ogłoszenie stanu wojennego przez juntę Jaruzelskiego Wałęsa przysłużył się Związkowi i Polsce? Po której stronie barykady stał Wałęsa w okresie tak zwanego "Karnawału Solidarności", czyli od 30 sierpnia 1980 do 13 grudnia 1981 roku?
Pierwsze krytyczne uwagi pod adresem Wałęsy pojawiły się już we wrześniu 1980 roku. Zaczęto zarzucać Wałęsie dyktatorskie zapędy, gwałcenie demokratycznych procedur, niedotrzymywanie umów oraz próby eliminowania przeciwników ze Związku (Anny Walentynowicz i Bogdana Borusewicza). Zaczęto też podejrzewać jego o agenturalną przeszłość oraz nie uzgodnione z Krajową Komisją Porozumiewawczą nieformalne spotkania Wałęsy z pezetpeerowską wierhuszką.
Fala krytyki Wałęsy ze strony działaczy "S" narastała i osiągnęła swoje apogeum po prowokacji bydgoskiej, kiedy to 19 marca 1981 roku pobito działaczy Zarządu Regionu Bydgoszczy z jej przewodniczącym Janem Rulewskim. KKP wyznaczyła na dzień 31 marca 1981 roku strajk generalny. Na tą decyzję Wałęsa na znak protestu opuścił posiedzenie władz krajowych "Solidarności". Komunistyczne władze poważnie potraktowały możliwość usunięcia Wałęsy z funkcji Przewodniczącego Związku. i 26 marca 1981 roku w Departamencie III "A" MSW przygotowano instrukcję, na wypadek odwołania Wałęsy z funkcji Przewodniczącego "S". W dokumencie tym czytamy: "W przypadku tym Wałęsie należy udostępnić wszystkie środki masowego przekazu (radio. tv, prasa) do ujawnienia przyczyn wydalenia go z kierownictwa „Solidarności".
Wałęsa z kryzysu bydgoskiego wyszedł osłabiony, ale nie na tyle, żeby mógł obawiać się o swoje stanowisko. Następne miesiące pokazały prawdziwe oblicze Przewodniczącego. W lipcu 1981 roku na Walnym Zebraniu Delegatów Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" wziął odwet na osobach, które tak upokorzyły go po prowokacji bydgoskiej. Z jego inicjatywy wyeliminowano z władz regionalnych (zarządu i prezydium) działaczy ściśle powiązanych z KSS KOR, ROPCIO i RMP, takie jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Bogdan Borusewicz, a Alina Pieńkowska i Joanna Duda-Gwiazda nie zostały nawet delegatami na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność". Nie był to koniec recydywy Wałęsy w okresie legalnej działalności Związku.
Na 11 września 1981 roku zaplanowano I Krajowy Zjazd NSZZ "Solidarność" W przerwie między pierwszą i drugą turą zjazdu MSW uzyskało od TW "Teofil" informację, że KSS KOR jest w posiadaniu materiałów kompromitujących Wałęsę, jako tajnego współpracownika aparatu bezpieczeństwa.. Opracowanie tego materiału powierzono Joannie Dudzie Gwiazda. Ulotka miała być wydrukowana na sprzęcie poligraficznym Stoczni im. Lenina. SB uprzedziło zamiary związkowców, przeprowadziło rozmowę ostrzegawczą z wiceprzewodniczącym KZ NSZZ "Solidarność" – Alojzym Szablewskim. Ten zapewnił, że nie dopuści do druku wspomnianych materiałów oraz wyda polecenia służbom porządkowym zjazdu w celu niedopuszczenia do kolportażu tej ulotki wśród uczestników zjazdu.
"Dorobek" Wałęsy w okresie 16 miesięcy "Karnawału Solidarności" Wałęsie udało się oczyścić MKZ Gdańsk z zasłużonych dla Związku ludzi takich jak Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda, Bogdan Borusewicz,. Skutecznie zablokował też kandydatury Aliny Pieńkowskiej i Joanna Gwiazdy na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ "Solidarność" To samo próbował zrobić na Mazowszu oraz w Komisji Krajowej. Dwukrotnie przekładał termin obrad Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", by umożliwić SB aresztowanie praktycznie wszystkich członków KK w dniu wprowadzenia stanu wojennego przez juntę Jaruzelskiego.
Po wprowadzeniu Stanu Wojennego wielu działaczy "Solidarności" zostało internowanych, w tym również Wałęsa. Z dokumentów, jakie są w posiadaniu Instytutu Pamięci Narodowej, można się dowiedzieć w jakich warunkach przyszło przebywać "Wrogowi Władzy Ludowej". W dokumentach czytamy, że Wałęsa mógł uprawiać sporty, łowić ryby, oglądać telewizję i przez cały okres internowania dostarczane mu były artykuły z tzw. Bazy Zaopatrzenia Specjalnego. W ciągu siedmiu miesięcy internowania Wałęsa "zaliczył" samotnie lub w towarzystwie osób go odwiedzających następujące dobra konsumpcyjne:
85 butelek wódki,
35 butelek wina,
29 butelek koniaku i winiaku,
42 butelki szampana,
512 butelek piwa.
Dochodzi jeszcze 638 paczek papierosów,
a na liście nie brakowało takich frykasów, jak wędliny, ciastka itp.
Były zbiegły na Zachód archiwista KGB Wasilij Mitrochin w swojej książce określił pobyt Wałęsy w ośrodku rządowym w Arłamowie do pobytu ptaszka w złotej klatce. Jakież to bogactwo wiktuałów miał do dyspozycji Wałęsa w porównaniu ze zwykłym chlebem, wodnistymi zupkami i makaronowymi daniami, jakie stanowiły menu internowanego Prymasa Tysiąclecia księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz tysięcy internowanych działaczy NSZZ "Solidności"?
Po delegalizacji "Solidarności" Wałęsa praktycznie zaniechał jakiejkolwiek działalności opozycyjnej wobec władz komunistycznych, aż po rozmowy w Magdalence i przy "Okrągłym stole"
Czy porozumienie przy "Okrągłym stole" było satysfakcjonujące dla Polaków? Oczywiście sekta Adama Michnika, której jądro znajduje się w Gazecie Wyborczej będzie Polakom wmawiać, co czyniła od ponad 25 lat, że to porozumienie było błogosławieństwem dla Polski, dla Polaków... Może dla niektórych, których nie będę wymieniał z imienia i nazwiska. A faktycznie, to była klapa, porażka na całego. Konsekwencją tych rozmów było to, że Polska z lidera przemian lat 88...89. została w tyle peletonu, za NRD, Węgrami, czy Czechami.
Porozumienie okrągłostołowe znacząco przedłużyła agonie reżimu komunistycznego w Polsce i zahamowała proces demokratyzacji kraju na lata. W czasach, gdy w Czechosłowacji Vaclav Havel zostawał przywódcą Czechów i Słowaków, w NRD bez jakichkolwiek zahamowań ujawniano nazwiska konfidentów tajnej enerdowskiej policji Stasi, a na Węgrzech przeprowadzono wolne wybory, w Polsce prezydentem był zbrodniarz komunistyczny – gen. Wojciech Jaruzelski, szefem MSW - inny zbrodniarz komunistyczny – gen. Czesław Kiszczak, a ministrem obrony narodowej był członek złowrogiej junty wojskowej – gen. Florian Siwicki.
Dlaczego Wałęsa porozumiał się z komuną biorąc 35% demokracji? Dlaczego Wałęsa i jego otoczenie mianowały komunistycznego zbrodniarza gen. Jaruzelskiego na prezydenta Polski? Dlaczego Wałęsa nie protestował w Magdalence po toaście Adama Michnika? "Za Lecha premiera, i Kiszczaka - Ministra Spraw Wewnętrznych?" Dlaczego w ogóle do tej Magdalenki doszło?
Pytałem o zasługi Lecha po roku 1989. Zdradził interesów tych, którzy go wynieśli na piedestały. Nie rozliczył zbrodniarzy komunistycznych, zablokowanie procesu lustracji i dekomunizacji; kierownicze funkcję w UOP powierzył byłym esbekom. Roztoczył parasol ochronny nad niespotykanym w cywilizowanym świecie procesem uwłaszczenia komunistycznej nomenklatury na majątku narodowym Polaków.
Wałęsa został Prezydentem Rzeczypospolitej. Należało mu się, niejeden tak powie. I co zrobił, jak już go wybrano? Miał całkiem niezły pomysł, silnego Prezydenta. I spaprał go dokumentnie. Nie dość, że nie puścił żadnego złodzieja w skarpetkach, to "dbałość" o lewą nogę pozwolił całkowicie podnieść się komunie. Dał sygnał, że o nią dba, mimo że kilka lat wcześniej ta sama komuna wysyłała ZOMO na tych, którzy wynieśli go na piedestały.
I zapłacił. I płaci do dziś. Wykreował "bohatera z Charkowa", schorowanego na goleń. Dziś ofiary peerelu z największym trudem wiążą koniec z końcem, a kaci cieszą się dobrym zdrowiem i dobrobytem. I to dzięki Wałęsie. Wałęsa 100 milionów obiecał...Komu?...Polakom? Dotrzymał obietnicy. Dał sto, a nawet więcej swoim kumplom z SB i PZPR, którym umożliwił uwłaszczenie się na naszym majątku – majątku narodowym.
Ten wyjątkowo niegodziwy i pazerny na pieniądze człowiek nigdy nie urwał się ze smyczy gen. Kiszczaka. Zresztą nigdy tego - z wyjątkiem może epizodu z lat 75...76 - nie próbował. W tym czasie Wałęsa zdał sobie sprawę, że Bolszewia po prostu go oszukuje, a esbecy, którzy z nim przeprowadzali wielogodzinne rozmowy robią mu wodę z mózgu. Wówczas, po pięciu latach donoszenia na kolegów, łapczywego brania od SB pieniędzy za donosy na najbliższych, Wałęsa zaczął na zebraniach krytykować zarówno dyrekcję, jak i władze PRL, mylnie zakładając, że jest nietykalny, chroniony przed zwolnieniem z pracy przez swoich kumpli z aparatu bezpieczeństwa, którym tak wiernie służył od grudnia 1970 roku. Nie wierzył, że dyrekcja stoczni odważy się jego zwolnić. Przeliczył się. W 1976 roku wyrzucano go ze stoczni.
Po zwolnieniu ze stoczni, Wałęsa zatrudnił się w Gdańskim ZREMB-ie. Był na tyle załamany, że przez dwa lata zupełnie odsunął się od działalności związkowej. Nie wziął nawet udziału w strajku zorganizowanym przez załogę ZREMB-u w czerwcu 1976 roku.
Przełomowy dla Wałęsy był rok 1978. W tymże roku nawiązał kontakt z działaczami Wolnych Związków Zawodowych. Kierownictwo WZZ z dużą nieufnością odnosiło się do Wałęsy, podejrzewając go o związki z SB. Jednym z powodów tych podejrzeń była próba nakłonienia działaczy WZZ do działalności czysto terrorystycznej polegającej na wysadzaniu komend milicji i komitetów PZPR. Uznano, że Wałęsa, albo jest szurnięty, albo jest esbecką wtyką, stąd ważne decyzje WZZ zapadały pod nieobecność Wałęsy.
Dystans czołowych działaczy WZZ jeszcze się zwiększył, kiedy to w 1979 roku Wałęsa przyznał się do współpracy z SB. Niecodzienne wyznanie, nota bene nagrane na taśmę magnetofonową miało miejsce w mieszkaniu państwa Andrzeja i Joanny Gwiazdów, przy obecności Anny Walentynowicz, Leszka Zborowskiego i Kazimierza Szołocha. Ten ostatni był Przewodniczącym Komitetu Strajkowego w stoczni w 1970 roku. Wyznanie Wałęsy było szokiem nawet dla tych działaczy związkowych, którzy już wcześniej odnosili się z rezerwą do Wałęsy, podejrzewając go o agenturalną działalność.
Działalność Lecha Wałęsy w 89 roku i w latach następnych potwierdziła obawy wielu działaczy opozycji antykomunistycznej. Legenda Solidarności, poza epizodem z lat 75...78, nigdy później nie zerwał się ze smyczy swojego protektora peerelowskiego Ministra Spraw Wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka.
Ps. Powyższa notka powstała w oparciu o dostępne materiały źródłowe, a w szczególności monografię "SB a Lech Wałęsa Przyczynek do biografii" Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka.
Inżynier, żeglarz, pasjonat fotografii, sprzętu Hi-End, muzyki rockowej i... Szopena, nowych technologii pozyskiwania energii i racjonalizacji jej zużycia
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka