A może polska razwiedka?
Na konferencji Prokuratury Wojskowej spodziewałem się usłyszeć, że był trotyl, tylko nieprzerobiony (pozostałość po II wojnie światowej, wniesiony na pokład przez żołnierzy wracających z Afganistanu ect). Tymczasem z ust płk Szeląga usłyszałem, że w pobranych próbkach w ogóle nie było śladów materiałów wybuchowych.
Nie wszyscy wiedzą, że pobrane przez polskich specjalistów próbki pozostały w Rosji. Jak długo i po co zostały w Rosji? Nie wiem. Nie wiem też, co wyczyniali Rosjanie z tymi próbkami i jak były zabezpieczone. Czyżby tak, jak rejestratory rozbitego PFL-101?
Inżynier, żeglarz, pasjonat fotografii, sprzętu Hi-End, muzyki rockowej i... Szopena, nowych technologii pozyskiwania energii i racjonalizacji jej zużycia
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka