Zdjęcie: Tomasz Stachura
Zdjęcie: Tomasz Stachura
Tomasz Stachura Tomasz Stachura
108
BLOG

MOJA WIARA | O pierwszych piątkach miesiąca, demonach, lęku i ciemnej nocy duszy

Tomasz Stachura Tomasz Stachura Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Dziewiąty Pierwszy Piątek Miesiąca...

Brakuje słów, aby te dziewięć miesięcy opisać... aby opisać ile przez tą drogę duchową się wydarzyło...

Coś niesamowitego...

Od czego tu zacząć?

Może zacznę od tego, że zły, czyli diabeł, do samego końca robił co mógł, abyśmy dziś... nie dali rady..., ale... to nie on, a Pan Bóg jest władcą wszystkiego, jest WSZECHMOGĄCY i diabeł nie może NIC, na co Pan Bóg nie da swojego przyzwolenia!

Nie będę wyliczał tu ile razy i co po kolei, przed każdym kolejnym pierwszym piątkiem miesiąca diabeł robił. Działo się wszystko, od oczywiście problemów z dziećmi, jęczenia, chorób, kłótni, przez oczywiście złą pogodę, psujące się rzeczy itd., po tzw. "zdarzenia losowe", jak choćby dziś, gdy mój tata, parę godzin przed mszą... miał... stłuczkę...

Razem z żoną przeszliśmy niesamowitą, kolejną, daj Boże, przemianę, ku świętości...

Jedną z takich przemian było przezwyciężenie tkwiących gdzieś w mojej rodzinie, najprawdopodobniej idących gdzieś od kilku pokoleń wstecz, po linii taty... lęków. Czy zrodziły się one w czasie wojny czy może demony związane z lękiem weszły przy jakiejś innej okazji, nie wiem, ale zawładnęły moim tatą, moim śp. Braciszkiem, przeszły też na mnie, a i dobierają się też do jednego z moich synków...

Oczywiście każdy z nas, kto choć trochę zaznajomił się z teologią i naukami kościoła nt. demonów, wie z czym mamy do czynienia. Ubolewam, że tak mało uczy się rozumienia całej batalii jaką w każdy dzień toczymy. Przez te dziewięć miesięcy wysłuchałem bardzo dużo wykładów różnych egzorcystów, w tym znakomitego Ojca Chada Rippergera, dzięki którym w końcu zrozumiałem skąd pewne rzeczy, zachowania itd. się biorą i co ważniejsze jak je rozumieć, jak przeciwdziałać itd.

Może o tym, jak Dobry Bóg pozwoli, kiedyś opowiem, najlepiej z jakimś księdzem...

Kolejną przemianą na drodze duchowej było przejście tzw. ciemnej nocy duszy... Polecam wspaniałe wykłady Ojca Chrisa Alaira... W wielkim skrócie: to wtedy, gdy czujesz, że Pan Bóg Cię całkowicie opuścił. Wiesz, że On istnieje, czułeś Jego obecność, działanie wielokrotnie, ale przychodzi czas, w którym... zostajesz całkowicie... sam. Zawodzi Cię rodzina, zawodzą przyjaciele, tracisz przyjaciół. którzy tak naprawdę nigdy nimi nie byli, cierpisz wewnątrz niesłychanie, czujesz absolutne opuszczenie, pustkę... w końcu czujesz lub raczej... nie czujesz... samego... Boga.

Po co Pan Bóg dopuszcza takie coś?

Ano... abyśmy w końcu w niego... uwierzyli! Abyśmy... WIEDZIELI że On istnieje! Bo tylko wtedy, gdy właśnie nie będzie już tych wszystkich cudownych momentów, gdy czujemy bożą obecność czy to na mszy, czy podczas jakiegoś spotkania itd., tylko wtedy, właśnie bez tego wszystkiego, naprawdę zaczniemy... wierzyć... To też jest ten etap drogi duchowej, na którym nie tylko nie chcemy iść do Piekła, nie chcemy iść do Czyśćca, ale chcemy iść prosto do Nieba, i jeszcze w tym Niebie zasiąść wysoko w hierarchii świętych... bo pragniemy całkowitego zjednoczenia z Panem Bogiem...

To tak w wielkim skrócie oczywiście...

To tylko dwa przykłady łask, przemian, które przez te dziewięć miesięcy było nam darowane...

Kochani...

Jak przysach Bogu! Przyzekom Wom! Dziś, w końcu, na dzisiejszej mszy, poczułem, że cały ten pokoleniowy grzech w końcu ze mnie zszedł...

A spokój jaki po tym nastąpił, właśnie ta jedność z Bogiem, była... jest... niesamowita...

To było naprawdę... nie-sa-mo-wi-te...

...a to wszystko, oczywiście "przypadkiem" (nie ma przypadków, są tylko...znaki od Boga!) ... w dziewiąty miesiąc po moich 40-tych... urodzinach... W kościele pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych i... dokładnie w Jej... święto...

Bez Maryi to wszystko nie było by... możliwe...

Dobrze mówił śp. Ojciec Zatorski, że życie duchowe zaczyna się dopiero od nawrócenia, od przyznania się do swych grzechów przed sobą, przed księdzem, przed... Panem Bogiem...

...dopiero wtedy... zaczyna się, jak to Ojciec Zatorski mawiał...

...Żyć *

* właśnie przez wielkie "Ż"

Ech... gdyby ludzie wiedzieli, ba, chcieli wiedzieć, ile tracą nie wchodząc na tą... drogę...

A nie ma się absolutnie NICZEGO... bać, wystarczy... zrobić ten jeden... krok...

I tego Wam wszystkim Kochani z całego serca życzę!

Tomasz Stachura

Zapraszam do grona moich znajomych na facebooku: https://www.facebook.com/stachuratomasz/

Mąż wspaniałej żony, tatuś czwórki cudownych dzieci, niewdzięczny syn, niepokorny uczeń Pana Jezusa.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo