Wszyscy są pod ogromnym wrażeniem upadku reżimu Baszszara al-Asada w Syrii. Po dziesiątkach lat krwawych rządów prorosyjskiego klanu reżim rozsypał się jak domek z kart. Dlaczego? Bo opierał się przede wszystkim na siłach zewnętrznych. Jego podstawowym sponsorem była Moskwa, a dodatkowo wspierał go Teheran. Rosja ugrzęzła na Ukrainie, a Iran jest zaangażowany w otwartą wojnę z Izraelem. W tej sytuacji nie ma nawet czym bronić Asada. Można rządzić wbrew narodowi, gdy ma się wsparcie z zewnątrz. Ale gdy ono się kończy, podmuch wiatru wystarczy, by reżim upadł. Donald Tusk i jego formacja nie byli w stanie wygrać żadnych wyborów przez osiem lat. Na nic się zdały pomoc skorumpowanych elit brukselskich i zaangażowanie, zupełnie bezczelne, Berlina. Dopiero zmiany w USA i powrót
proniemieckiego Joego Bidena utorował Tuskowi drogę do władzy. Skala zaangażowania ambasady USA w zmianę rządu jest trudna do oszacowania, ale skoro wiceprezydent J.D. Vance uważa, że należy w tej sprawie przeprowadzić śledztwo, to chyba problem jest znaczny.
Teraz sytuacja się odwróciła. Donald Trump bierze władzę z wyraźnie antyniemieckim przesłaniem odbudowy interesów i wpływów USA w Europie. Szuka sojuszników, wyciągając nawet dłoń do mającego spore problemy prezydenta Francji. Tymczasem kilka dni po wyborach w USA nastąpił kryzys polityczny w Niemczech. Będą przyspieszone wybory, które
sporo namieszają. Jednocześnie gigantyczne skandale pogrążają instytucje unijne, odbierając im choćby cień wiarygodności. Niemcy rozwaliły wspólną politykę Berlin–Paryż podpisaniem umowy przez szefową Komisji Europejskiej z Mercosurem. Tusk zostaje na placu boju sam na sam z niecierpiącym go Trumpem.
Wedle niemieckiej prasy Tusk miał się zgodzić na umowę z Mercosurem, ale będzie to ukrywał do wyborów. To, że jego koalicjant – PSL – nie zażądał jeszcze w tej sprawie wyjaśnień, najlepiej świadczy o tym, jak kierownictwo tej partii oderwało się od interesów wsi. Ale tak się długo nie da. W dodatku
rządowi zaczyna wszędzie brakować pieniędzy. Po roku sprawowania władzy zwalanie winy na opozycję za całkowitą nieudolność w kierowaniu krajem przestaje działać. Łamanie prawa i represje przyniosą jeszcze gorszy skutek. To jednak początek równi pochyłej. Póki Tusk budował tysiącletnią
Rzeszę, wielu chciało lub musiało naginać dla niego prawo. Jednak kiedy to wszystko zaczyna się chwiać, opór wśród funkcjonariuszy i urzędników będzie rósł.
Asad tworzył kolejne linie oporu z lojalnych wojsk, aż wszystkie te zapory okazały się fi kcją. Tusk zaraz sam się przekona, jak to jest, gdy kończy się zewnętrzne wsparcie.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 50; data: 11.12.2024.
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka