Patrząc na nowy rząd Donalda Tuska, trudno zareagować inaczej niż: „ręce opadają”. Sam fakt, że ktoś taki jak Tusk może znowu zostać premierem, czyni nas państwem niepoważnym. Bez wytłumaczenia się z jego relacji z Putinem, bez rozliczenia roli jego rządu w tragedii smoleńskiej, o aferach nie wspomnę, taki ktoś nie miałby prawa istnieć w życiu publicznym normalnego kraju. Ale Tusk zadbał o to, by ministerialne nominacje wyglądały jeszcze mniej poważnie. Jego prawa ręka, minister spraw zagranicznych, został niedawno uznany przez władze USA za narzędzie rosyjskiej propagandy. Pan minister nawet po wyborach znajdował się na liście płac rządu Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Tego samego, który pomaga w różnych trudnych sprawach Putinowi. Jego „oksfordzki” styl i szyk, szczególnie wobec kobiet, przejdzie do historii chamstwa i prostactwa.
Ale w tym rządzie gdziekolwiek dotknąć, to wszędzie jakaś „masakra”. Pani ministra edukacji to specjalistka od lewicowej rewolucji. A jakby było jeszcze mało postępu, to mamy osobne ministry od równości. Duży potencjał widzę w nowym ministrze sprawiedliwości Adamie Bodnarze. Zaczął od namawiania do łamania konstytucji. Jeszcze większe perspektywy ma pani ministra zdrowia Izabela Leszczyna. Radość, jakiej wielokrotnie dostarczyła nam swoimi publicznymi wypowiedziami, gwarantuje, że przynajmniej nudno nie będzie.
Pierwsze decyzje rządu też należą raczej do lekko niesamowitych. Otóż okazało się, że gabinet Tuska dał nam 800 plus. To tak, jakby ktoś podpisał się pod cudzym prezentem pod choinkę. Donald Tusk „załatwił” nam też 5 mld euro z KPO. Te same, które kilka tygodni wcześniej załatwił Morawiecki. Proponuję poćwiczyć i odmieniać przez różne przypadki słowo „obciach”.
Lata temu mój ulubiony temat publicystyczny stanowili chłopaki z Samoobrony. Ale przy nowym wiceministrze rolnictwa Michale Kołodziejczaku to była arystokracja. Ten rząd to istna szopka, tylko raczej mało święta.
Oczywiście są w tym wszystkim rzeczy na serio. Niestety, na serio jesteśmy my, nasze państwo i los naszych dzieci. Nie wiem, o co chodziło Panu Bogu, że nam to wszystko zafundował, ale widać co pewien czas potrzebujemy jakichś poważnych problemów, żeby nie zgnuśnieć. Na problemy się szykujmy. Bo będą. Co do mnie, robię się stary i raczej się nie zmienię. Potrzebuję wolności jak tlenu. Potrzebuję, żeby Polska była wolna. I będzie Polska znowu wolna i będzie bez tej „szopki”. Trzeba tylko poczekać i powalczyć. Nie bardzo długo, ale też nie od razu.
Tego Państwu życzę na te święta i Nowy Rok.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 51-52; data: 20.12.2023.
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka