Od XVI wieku Polska nigdy nie miała takiego potencjału wzrostu i nigdy nie miała takich szans na bycie w czołówce państw Europy. Ostatnie inwestycje amerykańskie, współpraca z Koreą Południową, rosnące zaangażowanie Japonii i Wielkiej Brytanii oraz wzrost obrotów z UE to sytuacja, która daje nam powód do dumy, a analitykom twarde dane do umieszczania Polski coraz wyżej w rankingach.
Mamy rzeczywiście Europę dwóch prędkości. Pierwszą – której liderują Berlin i Paryż – stagnacji gospodarczej, demograficznej i społecznej. Drugą – której liderem staje się Polska – nadrabiającą okres komunizmu i błędów czasów postkomunizmu. Polska ma najwyższy wzrost gospodarczy i najniższe bezrobocie. Po latach emigracji ekonomicznej znad Wisły, zaczynają wracać nasi rodacy, przynosząc pozyskany na Zachodzie kapitał edukacyjny, a często też ekonomiczny. Polską gospodarkę zasilają miliony Ukraińców, którzy uciekali najpierw przed biedą, a teraz przed wojną.
Warto przyjrzeć się zaangażowaniu u nas kapitału amerykańskiego, bo zaczyna on mieć kluczowe znaczenie. Ostatnia inwestycja Intela to ukoronowanie zaangażowania w Polsce całej branży IT, między innymi Google’a. Równolegle rozwija się współpraca z amerykańskim przemysłem energetycznym, szczególnie w imporcie gazu skroplonego i budowie elektrowni atomowych. Wreszcie zaczynamy budować infrastrukturę dla amerykańskiego przemysłu obronnego. Te trzy sektory to klucz do potęgi Stanów Zjednoczonych. Ich zaangażowanie świadczy o pierwszoplanowej roli Polski w planach Waszyngtonu.
Czy taki kierunek rozwoju naszych stosunków z USA był nieuchronny? Oczywiście że nie. Pamiętamy, jak w 2007 roku, po przejęciu władzy przez PO-PSL, Amerykanów stąd po prostu wykopano. Zablokowano projekt budowy tarczy antyrakietowej, gazoportu i elektrowni atomowych. Rząd Tuska nie był w stanie pozyskać żadnych poważnych inwestycji amerykańskich. Nie był w stanie, bo nie chciał. Stawaliśmy się dużym podwykonawcą europejskich koncernów i dostarczycielem taniej siły roboczej. Osiem lat zmieniło naprawdę wiele. Z podającego piłki poważnym graczom, sami staliśmy się istotnymi graczami.
Czy tego nie da się odwrócić? Oczywiście że się da. Po to jest tu właśnie Donald Tusk. Berlin nie chce, by USA odgrywało kluczową rolę nad Wisłą i rękami Tuska jest w stanie Jankesów zatrzymać. Co ciekawe, może to zrobić przy pomocy stacji z amerykańskim kapitałem, ale kremlowskim rodowodem i niemieckimi afiliacjami.
Chyba że ktoś wytłumaczy naszym sojusznikom, że w tej części świata brak konsekwencji kosztuje trochę więcej niż zwykle.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 25; data: 21.06.2023.
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka