Obserwuję zachowania opozycji, w tym jej lidera Donalda Tuska, i prawdę mówiąc, włos mi się jeży na głowie, kiedy myślę, że ta ekipa całkowicie zdemoralizowanych polityków mogłaby znowu przejąć władzę.
Agresja, wulgarność, skrajna demagogia, nawoływanie do przemocy, sprzedawanie najbardziej podstawowych interesów Polski konkurentom, a nierzadko wrogom naszego kraju, dla nawet niewielkich zysków politycznych, wreszcie próba ataku na podstawowe instytucje państwa, i to wraz z nawoływaniem do rozstrzygnięć siłowych. To prawda, że większość z tych ludzi już była przy władzy, w tym sam Tusk – przez siedem lat, a Polska istnieje. Można jednak teraz zrozumieć, dlaczego nam tak długo było pod górkę. Komunizm ukradł naszym rodzicom prawie pół wieku, a postkomunizm mojemu pokoleniu zabrał kolejne ćwierć wieku. Nie zmarnowaliśmy ich do końca, bo były rządy, które próbowały to przerwać i coś poprawiały. Nie zmienia to mojego przekonania, że mogliśmy już dawno znaleźć się w środku europejskiego peletonu, byłoby to realne, gdyby nie fatalne rządy III RP.
Ostatni przykład kryzysu wokół rosyjskiej rakiety pokazuje, jak bardzo szkodliwe dla Polski jest to, co wyrabia lider PO. To, że w czasie trwającej wojny możemy dostać nawet zupełnie przypadkowo pociskami czy rakietami jednej ze stron, niestety nie jest niczym nadzwyczajnym. Walczące armie nierzadko nie zdając sobie z tego sprawy, strzelają nawet same do siebie
– tzw. friendly fire. Fakt, że wojsko może nie zdążyć zareagować na tego typu zdarzenia, też mnie jakoś bardzo nie bulwersuje. Trudniej bronić się przed przypadkowym ostrzałem niż zaplanowanym, bo żadna ze stron tego wcześniej nie sygnalizuje. Generalnie w czasie wojny dzieją się rzeczy, na które do końca nie można być przygotowanym. Kiedy jednak już mamy wiedzę, wtedy wojsko i administracja państwowa muszą mocno reagować. Jeżeli jeden z dowódców wojska tego typu zdarzenie zataił przed zwierzchnikami, to jest to coś więcej niż błąd. Ale w tej sprawie zbulwersowało mnie co innego – gdy na światło dzienne zaczęły wychodzić zaniedbania wysokiego rangą dowódcy, Donald Tusk zwrócił się do armii z apelem, który wygląda na nawoływanie do nieposłuszeństwa. Oficerowie mają wedle Tuska: „nie dać zrobić z siebie ofiar”. „Ofiara” w ustach polityków PO to członek tej formacji lub osoba jej sprzyjająca, która została oskarżona o naruszenie jakichś ważnych norm lub prawa przez obecny obóz rządzący. Czyli tłumacząc żargon Tuska: wojskowi mają uniemożliwić rozliczenie ich kolegów nawet z poważnych błędów. W warunkach wojny takie nawoływania to skrajne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Mam nieodparte wrażenie, że oświadczenie szefa wojsk operacyjnych Tomasza Piotrowskiego było rezonowaniem z nawoływaniami Tuska.
Donald Tusk postanowił na każdym zakręcie historii grać kosztem własnego państwa. Jego wybór. Nasz wybór musi być taki, żeby go w naszej polityce nie było.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 20; data: 17.05.2023.
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka