Muszę przyznać, że nigdy nie byłem narodowcem. Wychowano mnie w kulcie Józefa Piłsudskiego i umiłowaniu Rzeczypospolitej wielu narodów. Do zwolenników Dmowskiego miałem wielką pretensję o traktat ryski, który umożliwił odbudowanie potęgi imperialnej Rosji, tym razem w bolszewickiej wersji. Ale błędy popełniał również Józef Piłsudski. Mimo wszystko za jeden z nich uważam przewrót w 1926 roku, a szczególnie ograniczenie demokracji po tym przewrocie. O błędach można mówić wtedy, gdy ktoś ma dobre intencje i kocha Polskę, ale źle ocenia sytuację. Miłości do Polski nie można odebrać ani zwolennikom Dmowskiego, ani Piłsudskiego. Jako redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej” trudno mi zapomnieć, że jej ostatnim prowadzącym do końca pierwszej edycji, czyli roku 1907, był Roman Dmowski. Gazetę odebrano mu za list w obronie praw Polaków. Jeszcze trudniej zapomnieć, że została ona reaktywowana pod koniec lat 20. ubiegłego wieku przez ekipę Piłsudskiego i że była ukochanym pismem Marszałka aż do jego śmierci.
Spory o tamte czasy nie powinny nas różnić, lecz uczyć. Bo z sukcesów i błędów przeszłości musi wypływać nauka dla przyszłości.
Dzisiaj jednak trzeba powiedzieć o czymś, co staje się wielkim nieporozumieniem i bardzo szkodzi ruchowi narodowemu. Od wielu lat próbuje się wmawiać, że prawdziwi narodowcy muszą być sceptyczni wobec Zachodu, szczególnie USA, a otwarci na Rosję. Nie ma większego policzka dla pamięci Dmowskiego, a przede wszystkimi żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych, ze szczególnym okrucieństwem mordowanych przez komunistów, niż wpisywanie ich do obozu rosyjskiego.
Współpraca Dmowskiego z Rosją w czasie zaborów była czysto taktyczna i wynikała z potrzeby legalnej działalności dla podtrzymania substancji narodowej. Podobny charakter miała współpraca Piłsudskiego z Austriakami. Bez pewnego porozumienia z jednym z wrogów Polski nie byłoby legionów. Piłsudski i Dmowski porzucili te taktyczne układy w wyniku korzystnego rozwoju sytuacji i nigdy do nich nie wracali. Rosjanie bardzo chętnie sięgają do tych porozumień jako czegoś o charakterze metapolitycznym. Są głupcy i zdrajcy gotowi w naszej historii doszukiwać się uzasadnienia do współpracy z dawnymi zaborcami jako czymś podbudowanym interesem narodu. W przypadku narodowców to szczególnie krzywdzące. A krzywdzą ich często ludzie, którzy sami w barwy narodowców się przebierają.
Cieszy mnie, że Marsz Niepodległości, mający za hasło budowanie wielkiej Polski, przypomina dzisiaj, że ogromnym zagrożeniem dla naszego narodu jest imperializm rosyjski. Trochę jednak zdumiewa, że są ludzie podający się za narodowców, którzy chcieli z tego powodu zwalczać kierownictwo marszu. Widać w Polsce mamy narodowców polskich i rosyjskich. To naprawdę nie jest drobna różnica.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 45; data: 09.11.2022.
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka