Narzekając na codzienne trudności przez ostatnie lata rzadko zauważaliśmy, że Polska miała niespotykaną koniunkturę międzynarodową. Problemy gospodarcze Rosji przy rosnącym buncie byłych republik i jednocześnie zaostrzenie wobec Moskwy polityki USA, już pod koniec rządów Baracka Obamy, a w pełni za czasów Donalda Trumpa, stworzyły nam wielką możliwość wejścia do gry geopolitycznej w Europie Środkowej. Polska zaczęła rozwijać koncepcję Międzymorza jednoczącego około 200 mln ludzi i dającego nam szansę na stanie się centrum logistycznym i energetycznym hubem w regionie. To wszystko było oczywiście nie w smak Berlinowi i Moskwie. Ale wsparcie Waszyngtonu pozwalało ignorować ich niezadowolenie. W zamian za to wsparcie popieraliśmy amerykańską politykę ograniczania Chin i ekspansji gospodarczej w Europie. Przegrana Trumpa zmieniła część tych wektorów. Partnerem w polityce ograniczania Chin stały się Niemcy, a nowy prezydent USA chce zmniejszyć ekspansję energetyczną swojego kraju. Robi to nie tylko w ramach wspierania polityki niemieckiej, lecz także spełniając życzenia organizacji ekologicznych dążących do wyeliminowania gazu i ropy z łupków. To wcześniej czy później będzie oznaczało wielki kryzys ekonomiczny w USA. Taka polityka na dłuższą metę nie zyska akceptacji tradycyjnych wyborców demokratów. Zanim się to jednak stanie, czekają nas co najmniej dwa lata niezłego zamieszania. Ostatnie decyzje: poluzowanie sankcji na Nord Stream 2,
próba zamknięcia Turowa czy zablokowania budowy Baltic Pipe – układają się niestety w jedną całość. To ograniczanie polskiego potencjału energetycznego i wzmacnianie rosyjsko-niemieckiego. Organizacje ekologiczne finansowane przez podmioty z Rosji i Niemiec odgrywają tu jedynie rolę narzędzia. Czeka nas twarda walka o nasze żywotne interesy. Potrzeba do tego silnego państwa i wielkiej roztropności. Z całą pewnością nieoczekiwana gra na Niemcy nie zachwyci wszystkich ich partnerów europejskich. Widać już pewne oznaki niepokoju w polityce francuskiej. Paryż w całej grze geopolitycznej został po prostu zlekceważony i być może sam będzie szukał sposobów odbudowania relacji z Warszawą. Nie było też zapewne przypadkiem polsko-tureckie porozumienie wojskowe.
Stany Zjednoczone pozostają naszym najważniejszym sojusznikiem, ale widać wyraźnie, że Europa Środkowa nie gra dzisiaj w ich polityce roli pierwszoplanowej. To daje spore pole manewru bardzo agresywnej Rosji. Musimy się nastawić na kolejne prowokacyjne akcje ze strony jej wasali, między innymi Łukaszenki. Jednocześnie trzeba zwrócić uwagę na konieczność budowania sojuszy w Europie. Wszyscy liczą się z silnymi. Na słabość i błędy naprawdę nie ma już miejsca.
Tekst pochodzi z najnowszego tygodnika "Gazeta Polska" nr. 23; data: 09.06.2021.
Autor Bajek dla Marysi i Alicji, współautor książek Układ i Flaki z nietoperza oraz Partyzant wolnego słowa.
www.gazetapolska.pl
www.niezalezna.pl
www.GPCodziennie.pl
www.TelewizjaRepublika.pl
ur.31.12.1967.
W latach osiemdziesiątych działał w ruchu Oazowym i Muminkowym opiekującym się dziećmi z upośledzeniem umysłowym. Uczestnik organizacji opozycyjnych, w tym konspiracyjnych struktur w liceach na warszawskim Żoliborzu, Ruchu Katolickiej Młodzieży Niepodległościowej, NZS wydział psychologii.
Współpracownik ukazujących się w drugim obiegu "Słowa Niepodległego" i "Wiadomości Codziennych". W 1989 r. współzałożyciel ZChN.
Wycofał się z polityki w 1991 i zajął dziennikarstwem.
1991-1992 dziennikarz "Nowego Świata",
1992 założyciel "Gazety Polskiej", następnie wieloletni szef działu ekonomicznego, a potem krajowego.
Od 2005 r. redaktor naczelny. Prowadził wiele audycji w Polskim Radiu i TVP, w tym "Pod prasą, "Rozmowy Jedynki", "Trójka po trzeciej". Od 2011 red. nacz. Gazety Polskiej Codziennie, współzałożyciel Telewizji Republika.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka