Rozumiem że jest oszczędny. Że jest cichszy, ma nowoczesną konstrukcję i prawie w całości zrobiony jest z kompozytów. Ma większe okna, więcej miejsca (choć to akurat żadna zasługa jego budowniczych, rozkład siedzeń określa odbiorca samolotu, a nie producent), ale czy to powód by eskortować go myśliwcami F16 i witać jak Papieża?
Cieszę się że LOT ma nowy samolot. Podobnie jak cieszyłbym się, gdyby PKP kupiło nowe lokomotywy. Tym bardziej, że często korzystam z usług PKP. Zachwyt nad Dreamlinerem przybierał jednak przez kilka ostatnich dni kształt zbiorowej histerii. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski tweetował w zachwycie, a serwisy informacyjne (szczególnie te, w których stacjach LOT wykupił pakiety reklamowe) zafundowały wielodniową telenowelę z nowym samolotem w roli głównej. Jak podały agencje prasowe (polskie), o 16:48, dnia w którym samolot lądował, zachwyt nad nowym samolotem wyraziła Pierwsza Dama Anna Komorowska. Na przywitaniu obecny miał być także premier Tusk, ale w Brukseli zatrzymały go sprawy odrobinę ważniejsze (negocjacje kilkuletniego budżetu Unii Europejskiej).
Samolot jest rzeczywiście nowoczesny, ale nie widzę w nim rewolucji, raczej ewolucję. Każdy następny model samolotu, samochodu, komputera... to krok w przód. Powiedzmy, że Dreamliner to dwa kroki. Ale na pewno nie milowy sus.
Jednym z naukowców pracujących nad nowym samolotem był profesor Wiesław Binienda. Odpowiadał za opracowanie materiałów kompozytowych, wykorzystanych m.in. w silnikach Dreamlinera. Ten sam Binienda, który podobno nie zna się na samolotach. No znać się nie może, bo współpracując z zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej twierdził, że przedstawiany przez Rosjan i komisję Millera scenariusz katastrofy nie mógł się zdarzyć. Oj, gdyby wiedział o Biniendzie w Dreamlinerze minister Sikorski, nie cieszyłby się jak dziecko, że mamy najwspanialszy na świecie samolot i że to tryumf państwa Polskiego. Ekscytacja ponad miarę niezbyt dobrze świadczy o poczuciu naszej wartości. Tylko czekać, aż ktoś wyprodukuje koszulki z napisem: „jestem dumny z Polski, bo mamy Dreamlinera”.
A tak swoją drogą PR-owcy Boeinga i LOT-u odwalili kawał dobrej roboty.
Tekst został opublikowany na stronie www.gosc.pl