Tomasz Rożek Tomasz Rożek
1285
BLOG

Granica życia i śmierci

Tomasz Rożek Tomasz Rożek Polityka Obserwuj notkę 25

W starożytnej Sparcie zabijano chorych i niepełnosprawnych. Kto decydował kogo się pozbyć? No ci zdrowi.

Granica życia i śmierci

Tomasz Rożek


Dzisiaj jest podobnie. Medialnie łatwo sprzedać zabicie kogoś, kto sam nie potrafi funkcjonować, kto potrzebuje stałej opieki. Zawsze można powiedzieć, że skrócenie jego życia jest tak naprawdę łaską. Oczywiście nikt nie pyta tych chorych i słabych, czy takiej łaski sobie życzą. Decydują ci zdrowi. Z czasem jednak granica się obniża. I zaczynamy – najpierw w prawie, a później w głowach – tolerować unicestwianie osób, które nie są ciężko upośledzone. Osób, które potrafią funkcjonować w społeczeństwie, które, owszem – wymagają pomocy – ale nie są niesamodzielne. Takimi osobami są chociażby chorzy na zespół Downa. Czy ich ktoś pyta o zdanie? Co za głupie pytanie. Oczywiście że nie. Nie da się zapytać dziecka, które jest w łonie matki. Kto decyduje? Jak zawsze – zdrowi. Na dodatek często na podstawie dosyć wątłych, niepewnych przesłanek.

W kontekście rozmowy o aborcji marszałek Sejmu Wanda Nowicka wspomniała w jednym z wywiadów telewizyjnych o "potwornym upośledzeniu", jakim zdaniem pani marszałek jest padaczka. Przesuwamy granicę dalej. Pokazanie normalnie funkcjonujących w społeczeństwie osób chorych na epilepsję nie służy sprawie. Trzeba więc przekonać ludzi, którzy mają nikłe pojęcie o problemie, że cierpiący na epilepsję są "potwornie upośledzeni". No więc mówi się to i – żeby tym upośledzonym ulżyć – proponuje się aborcję. Ale miłosierni jesteśmy! I niestety wciąż zacofani. W niektórych krajach europejskich upośledzeniem uzasadniającym aborcję jest rozszczep podniebienia. Wada podniebienia, która może być naprawiona czasami jedną operacją. Czasami trzema. Do aborcji kwalifikują się także wady serca wśród dzieci. Polska jest jednym z nielicznych krajów, w którym przeprowadza się operacje kardiologiczne dzieci zaraz po ich urodzeniu.

Dzisiejszy świat nie różni się niczym od tego, o którym dzieci uczą się na lekcjach historii. Zdrowi i silni pozwalają zabijać najsłabszych. Pozbywamy się tej części społeczeństwa, która wymaga pomocy i naszego wsparcia. A granica się wciąż obniża.

PS. W liceum miałem kolegę. Wesoły, energiczny, dobry uczeń. Grał w kosza, chodził po górach. Poszedł na studia i skończył je z wyróżnieniem. Dzisiaj ma rodzinę. Tylko nieliczni wiedzieli, że jest chory na epilepsję.

Spora część mojego życia to tzw. seria fortunnych zdarzeń. Chciałem zostać lekarzem, a zostałem fizykiem. Pojechałem zwiedzać Wiedeń, a poznałem żonę. Chciałem robić doktorat i wyjechałem na prawie 4 lata do największego centrum naukowego w Europie. Chcieliśmy powiększyć rodzinę i urodziły się bliźniaki. W końcu wróciliśmy z emigracji, żebym mógł zostać naukowcem, a zostałem dziennikarzem. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (25)

Inne tematy w dziale Polityka