Tomasz Rożek Tomasz Rożek
82
BLOG

Nie tylko jakość ale także szybkość w nauce się liczy

Tomasz Rożek Tomasz Rożek Polityka Obserwuj notkę 4

Dla tych z Was, którzy nie czytali mojego poprzedniego wpisu. Jestem w Finlandii na Tygodniu Technologii, którego zwieńczeniem będzie wręczenie nagrody Millennium Technology Prize.

Tak jak wczoraj pisałem, dzisiaj byłem w centrum badawczym NOKIA oraz na Politechnice Helsińskiej. W obydwu miejscach wykłady w obydwu ciekawe dyskusje. Dużo można by pisać, ale ja mam czas tylko na dwie krótkie notki.

1. Miałem ciekawą i dosyć długą jak na warunki tak prestiżowej nagrody (dziennikarze, notable, kamery, wykłady... wszyscy zabiegani) rozmowę z prof. Jeffreysem. To jeden z nominowanych. Osoba, która pierwsza spostrzegła, ze można człowieka identyfikować przez badanie jego DNA. Chodzi o tzw. DNA fingerprinting. Ja zawsze myślałem, ze ta identyfikacja opiera się na tym, że zestaw cech jakie koduje DNA jest tak ogromny (kolor oczu, włosów, wysokość, skłonności zapadania na różne choroby, rozmiar stopy,...) że nie sposób spotkać dwóch tak samo stworzonych ludzi. Nic takiego. DNA fingerprinting polega na szukaniu śladów charakterystycznych nie w tych częściach DNA które cokolwiek kodują, tylko tych, które są... śmieciami. Jakimiś pozostałościami z historii naszej. W sumie czymś co - jak powiedział mi prof. Jeffreys - wydaje się nie mieć funkcji. Ciekawe prawda?

A więc rozmawiałem o tym jak nie zabić u dziecka wrodzonej ciekawości, o doskonałym systemie edukacji czy o samych jego pracach. I dochodzę po przydługim wstępie do meritum. Prof. Jeffreys swojego odkrycia dokonał dokładnie 10 września 1984 roku. Zgadnijcie jak długo trwało opatentowanie go, udoskonalenie i "pokazanie" go opinii publicznej. Innymi słowy. Kiedy pierwszy raz użyto jego odkrycia w praktyce ? Zaledwie sześć miesięcy później !!! PÓŁ ROKU wystarczyło na wszystkie formalności, patent, historie z akredytacjami i pozwoleniami. Pierwsza sprawa uratowała młodego Kenijczyka, którego służby emigracyjne Jej Królewskiej Mości chciały deportować, bo uznały że nie jest synem swojej matki, tylko bratankiem (a syna udaje). Chłopak mógł zostać, bo było jak oboje twierdzili (przy okazji znalazł się ojciec, bo mama nie była pewna. :-) )

 

2. Słuchałem też bardzo interesującego wykładu prof. Langera z MIT. On też jest nominowany za pionierskie prace nad nowatorskimi metodami podawania leków. Gość opowiadał jak zastanawiał się nad sensem podawania do płuc lekarstw w aerozolu. Małe kropelki sklejały się ze sobą i kleiły do ścianek m.in. dozownika. Do płuc docierało 1 - 2 proc. tego co wylatywało z butelki. Wszyscy pracowali nad lepszymi dozownikami (osiągając nie 1-2 proc ale max. 4-5 proc. skuteczności), a on stwierdził że nie tędy droga. Podał super analogię. Mokre ziarenka piasku sklejają się ze sobą. Mokre piłki do golfa nie. Zróbmy większe kropelki, ale równocześnie lżejsze. Nie chcę Was zanudzać, więc powiem tylko, że opracował nowatorską metodę produkowania dużych jak na aerozole "kropelek" o mocno porowatej strukturze. Wydajność ? Kilkadziesiąt proc.

A teraz po tym - znowu - przydługim wstępie do rzeczy. Langer (i trzech jego współpracowników) wpadli na pomysł i poniżej podam jak sprawy toczyły się dalej:

1996 - pierwsze próby
1997 - publikacja (nie pamiętam albo Nature albo Science)
1998 - Langer i jego trzej współpracownicy założyli firmę AIR w Cambridge
1998 - cztery potężne firmy farmaceutyczne złożyły im ofertę kupna (m.in. Lilly, Glaxo, Pfizer)
1999 - sprzedana za... Langer uśmiechął się i powiedział, że o dużych pieniądzach nie wypada mówić profesorowi MIT

<------- Dokładnie w tym miejscu chciałem skomentować zawrotne tempo w jakim w obydwu przypadkach odkrycie trafiło "pod strzechy". Chciałem też napisać, że w Polsce .... trwałoby to 50 lat. A może najpierw zostałoby ukradzione, bo przecież nie stać nas na patentowanie. W tym miejscu jeszcze chciałem się poużalać i politować. Ale wybaczcie nie mam czasu. Szkoda czasu. Lecę na kolejne spotkanie.

Pozdrawiam
Tomasz Rożek

 

Spora część mojego życia to tzw. seria fortunnych zdarzeń. Chciałem zostać lekarzem, a zostałem fizykiem. Pojechałem zwiedzać Wiedeń, a poznałem żonę. Chciałem robić doktorat i wyjechałem na prawie 4 lata do największego centrum naukowego w Europie. Chcieliśmy powiększyć rodzinę i urodziły się bliźniaki. W końcu wróciliśmy z emigracji, żebym mógł zostać naukowcem, a zostałem dziennikarzem. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka