Tomasz Rożek Tomasz Rożek
85
BLOG

Magia sztucznych ogni

Tomasz Rożek Tomasz Rożek Polityka Obserwuj notkę 3

 

 

W Sylwestra najbardziej czekam na sztuczne ognie. Podobno wymyślili je Chińczycy. Wbrew powszechnym opiniom ładunki wybuchowe stosowali najpierw do obrzędów religijnych, potem do zabawy a dopiero znacznie później na polu walki.  

 

Pierwsze fajerwerki budowano by odstraszać złe duchy. Rozrywka zaczęła się wraz z rozwojem chemii. Wiele pierwiastków, których nikt nie podejrzewa o wybuchowe konotacje można znaleźć w petardach, bombkach czy rakietach.

 

Najczęściej występującą barwą na pokazach sztucznych ogni jest pomarańcz i czerwień. Za te wrażenia odpowiedzialny jest wapń i lit. Stront powoduje, że eksplozja ma kolor żółty, z kolei bor, że zielony. Ale to dopiero początek kolorowej tablicy Mendelejewa. Bo płomienie może barwić także rubid - na kolor żółto fioletowy, cez na kolor fioletowo-niebieski i bar na kolor biały. Potas spowoduje, że niebo stanie się liliowe, a miedź, że niebieskie. W produkcji fajerwerków wszystkie chwyty są dozwolone - o ile wykonuje je specjalista pirotechnik. Bo o efekt toczy się gra. Tak więc mieszanie poszczególnych związków jest nie tyle wskazane, ile pożądane. Jedno jest pewne. Specjalista spowoduje, że w czasie pokazu na niebie będzie można podziwiać więcej barw niż w łuku tęczy.

 

Ale petarda petardzie nierówna. Żeby zdrowo nadymiła trzeba zaopatrzyć się w zapas chloranu potasu, laktozę i barwniki - w zależności od oczekiwanego koloru dymu. Petardy błyskowe będą wypełnione magnezem, a hukowe i świszczące będą zawierały duże ilości nadchloranów i soli sodu i potasu. Można też wyprodukować mieszaninę iskrzącą, a wtedy przyda się węgiel drzewny albo oświetlającą. W praktyce - szczególnie w ładunkach profesjonalnych - różnego rodzaju mieszanki stosuje się razem. Nie wszystkie, w jednym worku, ale ułożone w odpowiedniej kolejności.

 

Jak w czasie trwającej ułamki sekund eksplozji zadbać o chronologię ? To jest właśnie sztuka. Ładunek pirotechniczny wygląda jak cebula. Składa się z wielu warstw. Petarda najpierw musi wznieść się w powietrze. Ani nie za wysoko, ani za nisko. W pierwszym wypadku efekt wizualny będzie marny, a w drugim może dość do tragedii. Prawdziwa magia zaczyna się, gdy ładunek jest już wysoko nad głowami. Poszczególne warstwy zapalają się od siebie i w zaplanowanej wcześniej kolejności wybuchają. Widz z zapartym tchem podziwia gęste kule rozrastającego się we wszystkich kierunkach różnokolorowego ognia, albo błysk i kilka opadających w bezwładzie długich ognistych języków. Gdy wszystko wydaję się być skończone, nagle pojawiają się migoczące gwiazdki, albo wirujące wokół własnych osi ogniste bombki. Po nich jest ciemność i cisza. Do następnej eksplozji, innej niż poprzednia. Innej niż wszystkie poprzednie.

 

Sztuczne ognie można sprowadzić do chemii materiałów wybuchowych. Można też powiedzieć, że są wręcz encyklopedycznym przykładem znanej każdemu fizykowi zasady zachowania pędu. Ale tak naprawdę sztuczne ognie to czary.

 

Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.

Spora część mojego życia to tzw. seria fortunnych zdarzeń. Chciałem zostać lekarzem, a zostałem fizykiem. Pojechałem zwiedzać Wiedeń, a poznałem żonę. Chciałem robić doktorat i wyjechałem na prawie 4 lata do największego centrum naukowego w Europie. Chcieliśmy powiększyć rodzinę i urodziły się bliźniaki. W końcu wróciliśmy z emigracji, żebym mógł zostać naukowcem, a zostałem dziennikarzem. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka