Tomasz Rożek Tomasz Rożek
72
BLOG

planety i kopaliny

Tomasz Rożek Tomasz Rożek Polityka Obserwuj notkę 1

Europejczycy i Francuzi ( ESA i CNES) wystrzelili na orbitę satelitę do poszukiwania planet - COROT. No i znowu się zaczęło, że ten, to już na pewno znajdzie „drugą Ziemię". Na pewno będzie na niej woda w stanie płynnym, góry, jeziora, pustynie i pastwiska. A przede wszystkim życie. I to najlepiej inteligentne, bo my sami jesteśmy za głupi, żeby nawet myszy wykryć na Marsie, a co dopiero w innych układach planetarnych.

Próżno czekać na znalezienie przez właśnie wystrzelonego satelitę takiego miejsca. Najmniejszy obiekt jaki zauważy teleskop na pokładzie COROT będzie kilkakrotnie większy od Ziemi. To co jest interesujące, to, że satelita będzie potrafił znaleźć planetę skalną, podczas gdy do dzisiaj znajdowano jedynie gazowe. Czy taką znajdzie ? Czas pokaże.

Pierwsze znalezione planety (zresztą przez Polaka prof. Wolszczana) krążyły wokół obiektów, które trudno nawet nazwać gwiazdami. Później zaczęto znajdować tzw. gazowe olbrzymy - planety podobne do Jowisza czy Saturna. One nie mają twardej powierzchni oprócz samego jądra planety. Czym bardziej szukamy (a właściwie czym lepsze narzędzia badawcze budujemy) tym mniejsze planety udaje nam się znaleźć. Ale do znalezienia "drugiej Ziemi" droga jeszcze daleka. Bardzo daleka. Nawet jak zostanie znaleziona, nie będziemy potrafili stwierdzić czy istnieje na niej życie. No chyba, że to życie samo się do nas odezwie.

Polowanie na życie na obcym globie to nie prawdziwy powód budowania satelitów takich jak COROT. W teorii ewolucji układów planetarnych są dziury i nieścisłości. Może je wyjaśnić tylko obserwacja innych układów planetarnych. To trochę jak odkopywanie szkieletów sprzed setek tysięcy czy milionów lat. Nie sposób zrozumieć drogi od jednokomórkowca do człowieka, jeżeli nie odkopie się odpowiednio dużo skamielin. Nie prześledzi odpowiednio dużej ilości gatunków, które Natura stworzyła pomiędzy.

 
Satelita COROT (źródło: EFE)

 

Spora część mojego życia to tzw. seria fortunnych zdarzeń. Chciałem zostać lekarzem, a zostałem fizykiem. Pojechałem zwiedzać Wiedeń, a poznałem żonę. Chciałem robić doktorat i wyjechałem na prawie 4 lata do największego centrum naukowego w Europie. Chcieliśmy powiększyć rodzinę i urodziły się bliźniaki. W końcu wróciliśmy z emigracji, żebym mógł zostać naukowcem, a zostałem dziennikarzem. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka