Tomasz J Kaźmierski Tomasz J Kaźmierski
105
BLOG

Jakiej ordynacji wyborczej potrzebuje Polska?

Tomasz J Kaźmierski Tomasz J Kaźmierski Polityka Obserwuj notkę 5

Obserwujac przez kilkanascie lat funkcjonowanie polskiego prawa wyborczego nie sposob nie dojsc do wniosku, ze w spoleczenstwie, w ktorym skutecznie
zniszczono podstawy obywatelskiego zycia publicznego, prawo wyborcze oparte na reprezentacji proporcjonalnej uniemozliwia odbudowe demokracji.  Dlaczego konsekwencje proporcjonalnej reprezentacji sa tak katastrofalne?

Zacznijmy od trywialnego stwierdzenia, ze Amerykanin, Brytyjczyk, Hindus, czy Kanadyjczyk nigdy nie zetkneli sie z innym sposobem glosowania, jak proste oddanie glosu na jedno nazwisko z alfabetycznie ulozonej listy znanych im osob kandydujacych w malym okregu. Z kolei wielu Polakow, przyzwyczajonych do wielostronicowych ksiazeczek zawierajacych kilkanascie list z dziesiatkami nazwisk dostarczonych przez biura partii politycznych, nie wyobraza sobie nawet, ze lista wyborcza moze miec forme malej kartki papieru. 

Co wiecej, wiekszosc Polakow najprawdopodobniej nie wie, ze nie posiada biernego prawa wyborczego, to znaczy prawa samodzielnego zglaszania swojej wlasnej kandydatury do wyborow. Mozna tak sadzic, widzac, jak niewiele osob w Polsce o to prawo walczy. O prawo, ktore jest przeciez druga natura Anglika niewyobrazajacego sobie, iz do staniecia w wyborach parlamentarnych moze byc potrzeba cos wiecej, niz indywidualne zebranie dziesieciu podpisow i wplacenie symbolicznej kaucji. 
 

Zeby wykazac, ze obecne polskie wybory nie sa wolne, wystarczy wskazac na te wlasnie ceche polskiej ordynacji: brak biernego prawa wyborczego. Pokazuje ona dobitnie, ze polska praktyka kloci sie w sposob zasadniczy ze sposobem powolywania parlamentow w glownych zachodnich demokracjach.
---------

System proporcjonalny nierozerwalnie wiaze sie z wielomandatowoscia. Polega on z grubsza na przyjeciu zasady, ze rozdzial mandatow pomiedzy partie polityczne powinien byc proporcjonalny do liczby otrzymanych przez te partie glosow. Aby w ogole dalo sie glosy dzielic proporcjonalnie, potrzebne sa duze okregi wielomandatowe. Przeciwienstwem tej zasady sa wybory w okregach, w ktorych wybierany jest tylko jeden kandydat. Jednomandatowe okregi sa male, bo musi byc ich tyle, ile jest mandatow.

Ponizej postaram sie wyjasnic glowne roznice miedzy tymi dwoma
rodzajami prawa wyborczego.

I. Partie polityczne

Na pierwszym miejscu trzeba wymienic roznice w statusie partii politycznych. Wybory z list partyjnych nadaja partiom politycznym specjalna range konstytucyjna. Wynika to z samego pojecia proporcjonalnej reprezentacji, ktore przeciez w ogole nie istnialoby, gdyby nie bylo partii.  W wyborach proporcjonalnych niezrzeszeni nie moga byc wiec wybrani i w praktyce kandydowac moga tylko reprezentanci wskazani przez partie. System taki ulatwia ideologizacje oraz amoralizacje zycia politycznego, a takze sprzyja erozji wolnosci. Indywidualne postawy ludzkie, opinie i czyny, musza zaslugiwac na najwyzszy szacunek, gdyz sa ksztaltowane przez sumienia i podlegaja moralnym kwalifikacjom.  Partia polityczna natomiast nie ma duszy, ktora moze zostac potepiona, honoru, ktory moze stracic, ani nawet tylka, ktory moze zostac kopniety. W partiach sumienia ustepuja ideologiom, a zasady moralne zastapione zostaja przez efemeryczne, partykularne interesy.

Dla kontrastu, konstytucje starych demokracji, w ktorych wybory sa jednomandatowe, w ogole nie dostrzegaja partii politycznych. Obywatele maja
prawo oczywiscie laczyc sie w partie dla bardziej skutecznego dzialania, ale w wyborach niezrzeszeni maja takie same szanse, jak partyjni.  Dzieki tej istotnej roznicy, to wyborcy sprawuja kontrole nad partiami, a nie odwrotnie.


II. Odpowiedzialnosc

Zaraz na drugim miejscu nalezy umiescic odpowiedzialnosc (accountability) poslow. W systemie jednomandatowym kazdy mieszkaniec okregu wyborczego wie, kto jest jego poslem, a posel wie, ze jest jedynym reprezentantem okregu oraz zna swoj elektorat. Nie ma wiec rozmycia odpowiedzialosci. Posel glosuje wedlug wlasnego sumienia, ale kazda jego decyzja moze podlegac wyjasnieniu i tlumaczeniu przed elektoratem. Posel zabiega o interesy ludzi, gdyz jest przed nimi bezposrednio odpowiedzialny, zostal przez nich wybrany i jedynie z nimi zawarl kontrakt. Jego partia nie jest strona tego kontraktu. Karl Popper napisal, ze reprezentowanie interesow elektoratu to jedyna powinnosc i jedyna odpowiedzalnosc posla, ktora musi byc uznana przez konstytucje.  Zobowiazania wobec partii politycznej moga byc jedynie odbiciem tego pierwotnego
obowiazku. Posel ma prawo, a nawet powinien porzucic swa partie, gdy uzna, ze jego pierwotna odpowiedzialnosc bedzie lepiej spelniona w innej partii.

Wszystko to zostaje odwrocone o 180 stopni w wyborach proporcjonalnych.  Kandydat w takich wyborach wystepuje przede wszystkim jako przedstawiciel partii, gdyz jej zawdziecza swa obecnosc w parlamencie. Jego pierwotna odpowiedzialnosc dotyczy wiec partii i jej partykularnych interesow. Wyborca w wyborach proporcjonalnych spelnia jedynie role przedmiotowa, gdyz nie moze
oczekiwac, ze grupa wybranych przez niego i jego wspolmieszkancow poslow (jest to cala grupa, gdyz kazdy okreg w wyborach proporcjonalnych jest wielomandatowy) bedzie w jakikolwiek sposob przed nim odpowiedzialna. 

 

III. Rzady mniejszosciowe oraz zatarcie zasady separacji wladz

Jednym z klasycznych skutkow reprezentacji proporcjonalnej sa rzady koalicyjne. W demokracjach o jednomandatowych systemach wyborczych z reguly rzad tworzony jest przez jedna, duza partie, ktora scala w sobie cale spektrum najrozniejszych pogladow i ideologii. 

Koalicje partyjne wymuszone proporcjonalnoscia odznaczaja sie nietrwaloscia oraz wewnetrznymi konfliktami. Glownym bowiem czynnikiem laczacym partie wchodzace w sklad koalicji jest wspolna chec zdobycia stanowisk w rzadzie. Glownym czynnikiem konfliktogennym jest chec kazdego partnera zdobycia jak najwiekszej liczby tych stanowisk. Powoduje to, ze slabszy z koalicyjnych partnerow uzyskuje sile polityczna znacznie wieksza niz wynikaloby to z udzielonego przez wyborcow poparcia. Slabszy koalicjant staje sie jezyczkiem u wagi. Silniejszy partner musi zabiegac  o jego wzgledy, gdyz sam nie jest w stanie sprawowac rzadow. Fundamentalne zalozenie zasady proporcjonalnej reprezentacji, by wplyw kazdej partii byl proporcjonalny do ilosci otrzymanych glosow nie jest wiec spelnione.  Staje sie oczywiste, ze zasada proporcjonalnosci jest utopia i nie moze byc zrealizowana w praktyce.  Ten wlasnie model czesto wystepowal w przeszlosci we Wloszech (w 1993 roku Wlosi w referendum odrzucili zasade proporcjonalnosci) oraz przed 1986r we Francji, w czasach kiedy rowniez i tam stosowano reprezentacje proporcjonalna. W Polsce pookraglostolowej zycie polityczne rozgrywa sie niezmiennie wedlug identycznego scenariusza.

Zblizonym zagadnieniem jest relacja miedzy rzadami mniejszosciowymi i zanikiem separacji wladz. Przypomnijmy, ze erozja separacji wladz w Polsce objawia sie przede wszystkim tym, iz rzad ma prerogatywe stanowienia prawa. W szczegolnosci rzad decyduje o majatku panstwa i w duzej mierze o finansach publicznych bez koniecznosci kazdorazowego ubiegania sie o przyzwolenie Sejmu. Najbardziej dotkliwy jest brak rozdzielenia funkcji prawodawczych (decyzyjnych) od wykonawczych (administracyjnych) w dysponowaniu majatkiem  oraz finansami publicznymi. Ponadto zdarza sie, ze administracja ingeruje w kompetencje wladzy sadowniczej (np. w procedury likwidacyjne). Trzeba od razu powiedziec, ze ta sklonnosc do administracyjnej wszechwladzy oparta na micie "silnego rzadu" jest niejako zastanym stanem wielu polskich umyslow, mentalnoscia, ktor\a elity wladzy kultywowaly w czasach totalitaryzmu i ktorej wciaz bardzo daleko do zanikniecia.  To niezwykle szkodliwe znieksztalcenie wolnego ustroju utrzymuje sie prawie bez zmian od 1989r w znacznej mierze dzieki mniejszosciowym skladom gabinetow.
Ministrowie pochlonieci wewnatrz-koalicyjnymi konfliktami i nie poddani rygorystycznej, biezacej kontroli parlamentarnej w sposob naturalny beda dazyc do rozszerzania zakresu swojej wladzy i uniezalezniania sie wzajemnie od siebie oraz od innych instytucji.

Ulomne cechy natury ludzkiej ujawniaja sie ze szczegolna sila, gdy decyzje jednych o wolnosci i wlasnosci innych nie sa poddawane wzajemnej rownowadze i kontroli.

 

IV. Stabilnosc rzadow i parlamentow

Jest rzecza dosc powszechnie znana, ze parlamenty wylonione w wyborach proporcjonalnych prowadza do niestabilnych rzadow i niestabilnych parlamentow.
Rzady wylaniane sa dlugo, czasami przez kilka miesiecy po wyborach i szybko sie rozpadaja. We Wloszech przez prawie pol wieku po drugiej wojnie ordynacja
proporcjonalna nie pozwalala na wytworzenie bodaj jednego gabinetu, ktory utrzymalby sie cala kadencje. Ciag\le zmiany rzadow, brak kontroli i nagminna
korupcja, staly sie motywacja dla wielkiego ruchu spolecznego na poczatku lat 90-tych na rzecz okregow jednomandatowych. W niedziele, 18 kwietnia 1993r,
obywatele Italii olbrzymia wiekszoscia glosow, az 83%, odrzucili w referendum zasade proporcjonalnosci. Byla to reforma konstytucyjna wielkiej wagi, o ktorej
glosno mowil przez wiele tygodni caly swiat. Caly swiat, ale nie polskie media. Polskie media milczaly. W tym samym czasie, w kwietniu 1993r Sejm uchwalal
nowelizacje ustawy o ordynacji wyborczej utrwalajac zasade proporcjonalnosci.

Miesiac pozniej Sejm rozwiazano, pod koniec drugiego roku kadencji, a
nowa ordynacja zostala krotko potem zastosowana w wyborach we wrzesniu 1993r.

W Wielkiej Brytanii, ktora stosuje JOW, nazwisko premiera i wszystkich sekretarzy stanu w rzadzie  znane juz nad ranem nastepnego dnia po wyborach, kilka godzin po zakonczeniu liczenia glosow. Zwycieska partia rzadzi do konca kandencji i jest
dokladnie wiadomo, na kim spoczywa odpowiedzialnosc za bledy. Kazdy z sekretarzy stanu, jak zreszta kazdy posel, jest indywidualnie rozliczony w nastepnych wyborach przez wyborcow. To wlasnie owo indywidualne rozliczanie przez elektorat jest glowna zaleta JOW, ordynacji, ktora tak swietnie sluzy Brytanii i innym, liczacym sie w swiecie i dobrze prosperujacym demokracjom.


 V. Wewnetrzne sprzecznosci zasady proporcjonalnosci

Wspomnialem powyzej, ze proporcjonalna reprezentacja jest utopia, gdyz nie da sie zrealizowac w praktyce. W istocie, bolesne polskie eksperymenty od czasu
pierwszych wyborow parlamentarnych III Rzeczypospolitej w 1991r, charakteryzuja sie ciaglymi modyfikacjami ordynacji wyborczej. Modyfikacje te coraz bardziej zmniejszaja stopien proporcjonalnosci,  pozostawiajac bez zmian najbardziej szkodliwe cechy reprezentacji proporcjonalnej, takie jak zasada glosowania na listy partyjne oraz wielomandatowosc. W pamietnych wyborach w 1991r zastosowano w 37-miu wielomandatowych okregach sposob podzialu glosow zwany metod\a Najwiekszej Reszty. Metoda ta, uzywana przed 1993r we Wloszech daje wyniki bardzo zblizone do proporcjonalnych. Do Sejmu weszlo wtedy 29 partii, co jest chyba nie pobitym do dzis rekordem w skali swiatowej. Gabinety zmienialy sie jeden po drugim. W ciagu dwoch lat trwania tamtego parlamentu byly ich az cztery: Bielecki, Olszewski, Pawlak oraz Suchocka. We wloskiej Izbie Deputowanych w tym czasie bylo "jedynie" 15 partii. Warto jeszcze wspomniec, ze w wyborach 1991-go roku wyborcy oddawali takze glosy na tzw. liste krajowa, na ktorej mandaty dzielono wedlug metody Najwiekszej Sredniej z dzielnikami skandynawskimi. Istotne jest to, ze wowczas na liste krajowa w ogole glosowano. Ordynacja z 1993r wprowadzila bowiem sprzeczna elementarnymi wymogami demokracji zasade, ze lista krajowa nie jest poddana pod glosowanie (wspominalem o tej osobliwosci w czesci pierwszej). Tak wiec i w pierwszych i w drugich wyborach III RP w Sejmie znalezli sie poslowie, ktorzy nie zostali wybrani w wyborach. Bylo to sprzeczne z obowiazujaca wowczas Mala Konstytucja.

Zasada proporcjonalej reprezentacji okazala sie wiec fikcja. W Polsce dzisiaj zostalo juz z niej tylko to, co najgorsze: listy partyjne, wielkie, wielomandatowe okregi oraz brak efektywnego nadzoru nad przebiegiem wyborow przez masowy elektorat.

(powyzszy tekst jest uaktualniona wersja glosu w dyskusji o JOW na liscie dyskusyjnej Poland-L z 4 czerwca 1998r.)


Tomasz J Kazmierski
11 wrzesnia 2007r, Southampton, Wlk Brytania

 

"U nas druk wolny, tak na mocy prawa, jak i zwyczaju narodów”. Senat Rzeczypospolitej w 1650r w odpowiedzi na żądanie posła moskiewskiego, by knutami zaćwiczyć na śmierć gdańskiego drukarza z powodu treści zawartych w drukowanych przez niego książkach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka