Tiwaz Tiwaz
115
BLOG

kto wygra wojnę na Ukrainie, albo jak opatrzność sprzyja funduszom

Tiwaz Tiwaz Polityka Obserwuj notkę 2
Zadziwiający splot okoliczności sprawia, że największym beneficjentem, a więc w jakimś sensie i zwycięzcą, wojny na Ukrainie stają się globalne fundusze inwestycyjne, chociaż jeszcze nie nastąpił podział Tarczy Ukraińskiej i nie wiadomo jaki kawałek z tego tortu im przypadnie. Nawet w takich okolicznościach, bez ostatecznych rozstrzygnięć wewnętrznych pomiędzy możnymi tego świata co do podziału rzeczonej Tarczy, już przypadkowy zupełnie splot sprzyjających okoliczności spowodował, że globalne fundusze inwestycyjne wyjdą mocno zarobione.

Jak wiemy, podły ruski czekista Putin napadł na Bogu ducha winnych ukraińskich mużyków bez powodu i bez dania racji, a jedynie powołując się na rzekomą przymusową ukrainizację ruskiej mniejszości (a może większości, jeden pies) we wschodnie części obszaru powszechnie określanego jako Ukraina. W związku z takim horrendum stojąca nieustająco na twardym gruncie pryncypiów moralnych i niepodważalnych zasad etycznych wywiedzionych wprost ze Słowa Bożego demokracja amerykańska musiała zareagować wielkim oburzeniem i mobilizacją sojuszników do wsparcia napadniętych nieszczęśników. I nie jest prawdą, że ta wojna to tylko zmagania grup oligarchów o dominację/kontrolę nad tzw. Tarczą Ukraińską, czyli obszarem od Donbasu po granicę z nieszczęsną Białorusią, której wartość zasobów (oczywiście Tarczy, nie biednej Białorusi) jest oceniana na 12 (lub więcej) bilionów (polskich bilionów) dólarów amerykańskich. To wojna o wartości, zmagania demokracji z faszyzmem (kto po której stronie jest do ustalenia), bohaterska walka ochotników ukraińskich, patriotów ojczyzny Stepana Bandery i Dmytro Kłaczkiwskiego z ruską bandycką agresją, zbrodniczą i bezzasadną.

Owi patrioci udaremnili Włodzimierzowi Włodzimierzowiczowi marsz na Kijów, gdzie ów chciał ustanowić marionetkowy, kolaboracyjny rząd, skąd chciał wypłacać Ukraińcom emerytury i kierować walką z nieuniknioną partyzantką w zachodniej części obszaru powszechnie nazywanego Ukrainą. Do tego udaremnienia planów wrednego ruskiego zamordysty walnie przyczyniła się Polska, oddając (na mocy wcześniejszych, opatrznie zawczasu przygotowanych, umów) wszystko co miała, a co mogło służyć walce z podłym najeźdźcą.

Takim też sposobem, zupełnie nieoczekiwanie, Polska wpędziła się w poważny deficyt budżetowy, tym bardziej, że już wcześniej, dzięki świetlanym postaciom, jak przywódcy PiSu w osobach panów Terleckiego tudzież Karczewskiego, a także dzięki mądrości samego Jarosława Kaczyńskiego, radykalnie zwiększono finansowanie lecznictwa poprzez godziwe wynagradzanie personelu służby zdrowia, a w szczególności lekarzy, dzięki którym, jak wiadomo, wszyscy żyjemy. Owo "podniesienie poziomu" wydatków na służbę zdrowia miało miejsce w trakcie radykalnego zwiększenia wsparcia socjalnego rodzin oraz gwałtownego zwiększenia wydatków na obronność.

Ten przypadkowy zbieg okoliczności (taka "seria niefortunnych zdarzeń", chociaż bezsprzecznie sprzyjających globalnym funduszom) w połączeniu z zablokowaniem przez Berlin wypłaty środków z tzw. KPO (tu chodzi o odbudowę po pandemii, czyli jeszcze jeden czynnik zadziwiająco sprzyjający budowie potęgi funduszy) spowodował, że możliwe stanie się nabycie polskich "sreber rodowych" za psi, tfu!, jaki "psi", oczywiście chodzi o pieniądz fiducjarny, przy niewielkim jego wydatkowaniu. Przy czym warto jest mieć świadomość, że generowanie i wydatkowanie pieniądza fiducjarnego dla takich organizmów jak JP Morgan Chase nie stanowi najmniejszego problemu; problem pojawia się, gdy przypadkowy posiadacz tej lipy, tfu!, sorry, pieniądza fiducjarnego powołuje się na jego posiadanie w większej ilości. Więc nie należy tymi cyferkami zbytnio szastać.

Ostatecznie zupełnie przypadkowo i bez niczyjej świadomej ingerencji - bo przecież nie wolno nam, jako ludziom wykształconym, inteligentnym i kulturalnym, wierzyć w żadne teorie spiskowe - tak się złożyło, że nasze koleje, porty (i gazoport), Orlen i inne SSP, lasy i ziemie, zostaną tanio wykupione przez globalne fundusze. Pomimo (?) gorącego patriotyzmu Jarosława Kaczyńskiego, Andrzeja Dudy i innych naszych narodowych mężów (wężów?) stanu.

I jeszcze małe post scriptum. Na rynku płatności bezgotówkowych funkcjonuje taki brand jak Polcard, który odbiera się intuicyjnie jako oznaczający polską kartę płatniczą. Ale to nie jest żadna "polska karta płatnicza" tylko finansowy gigant Fiserv. A kto ma tego Fiserva? A ma go, między innymi, Black Rock i State Street. Niedługo wszystko wokół może się stać takim "Polcardem".

Tiwaz
O mnie Tiwaz

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka