threeme-ww threeme-ww
511
BLOG

Notka pożegnalna

threeme-ww threeme-ww Społeczeństwo Obserwuj notkę 110

Przyszedł czas pożegnania... choć od dłuższego czasu moja aktywność tutaj mocno spadła, to nadal, z powodu jakiegoś dziwnego sentymentu, trwałem tu i przeciągałem definitywne odejście. Cóż, moje blogowanie sięga niemal dekady, notki z poprzedniego bloga przez moją nieuwagę szlak trafił (chociaż może nie, admini?) a nowy blog to już nie to, co kiedyś. Może i dawniej nie było różowo, może dopadła mnie znana z psychologii tendencja do lepszego widzenia historii niż to, jaka ona faktycznie była, może im więcej lat, tym mniej cierpliwości i wyrozumiałości...

Oczywiście nie jestem idealny, nikt nie jest, ale ilość zniewag, obelg, chamstwa i insynuacji w moim kierunku przez te lata każdego by wykończyły a ja cierpliwie to znosiłem. Nie, nie żale się, nie płaczę, mówię jak jest. Salon stał się prostacki, chamski, wrogi dla umiarkowanych - jak ja - komentatorów. I widzę to nie tylko ja, ale też wielu blogerów, również tych "nieprzychylnych" wobec mnie.

Jednak czarę goryczy przelała ostatnia notka omawiająca rasistowski komentarz prawicowego publicysty Sommera. Tak, to jest komentarz rasistowski i ci, którzy tego nie widzą albo są ślepi albo sami są rasistami. Co zresztą udowodniły komenty pod notką.

Wiele mogę tolerować, jestem osobą otwartą na dialog niemal z każdym (co nie znaczy, że łatwo mnie przekonać bez argumentów), nie obrażam się z byle powodu, nie cenzuruje i nie banuje. Znosiłem naprawdę wiele, jeśli było to tylko skierowane wobec mnie, ale przykładem schamienia salonu było to, że nikt nie zareagował na komentarz w którym obrażono nie mnie, ale moją rodzinę. Już to było dla mnie przekroczeniem granicy, pokazem upadku Salonu, ale to owa notka z jawnie rasistowskimi komentami sprawiła, że nie chcę już tu więcej bywać. Żegnam. Wiem, że się ucieszycie, wiem, że będzie znowu okazja do atakowania mnie, ale nie chciałem odejść bez pożegnania. Mimo wszystko nadal jest tu trochę wartościowych blogerów, jak Karolina, Snafu, Doku... do nich mam apel: uciekajcie stąd! Nie dajcie się zarazić chorobą roznoszoną przez tutejszych ekstremistów!

W notkach wielokrotnie pisałem, że NIE JESTEM ani lewakiem, ani zielonym, ani wojującym ateistą. Jestem CENTRYSTĄ. Niestety, dla wielu tutaj fakt, że czegoś się nie popiera MUSI oznaczać - choć przecież wcale nie oznacza - że jest się wrogiem. To, że nie popieram izraela nie oznacza, że popieram palestynę. I odwrotnie. Widzę racje, argumenty i błędy obu stron. To jest moje przekleństwo, fakt, że po pierwsze bardziej od zawsze przemawiają do mnie argumenty a nie emocje a po drugie potrafię widzieć racje po jednej i po drugiej stronie danego sporu. Nie widzę świata czarno - białym, widzę wiele odcieni szarości. Niestety coraz częściej mam wrażenie, że gros moich rodaków widzi świat czarno - białym, w tym również, nad czym ubolewam, moi znajomi.

Zaobserwowałem też - już za młodzieńczych lat - że takie czarno - białe postrzeganie świata ułatwia bardzo życie. Tak samo jak wiara. Coś Ci się nie udało? No, Bóg tak chciał! Coś Ci się udało? Dzięki Bogu! I tak można mieć wytłumaczenie na wszystko. Tymczasem w moim przypadku to tak nie działa. Życiowe porażki? Moja wina! Sukcesy? Moja zasługa! Jestem wyborcą (z braku lepszej opcji) Koalicji, co nie znaczy wcale, że nie widzę ich wad i błędów. To, że popieram Koalicję niemal z automatu czyni mnie wrogiem wielu tutejszych blogerów, POMIMO faktu, że zdarzyło mi się parę razy Koalicję skrytykować w notkach i komentach. Równocześnie umiarkowana krytyka Koalicji czyniła mnie często obiektem ataku... zwolenników tejże partii. Ot, moje przekleństwo właśnie. Albo jesteś z nami, albo przeciw nam!

To samo w bliskim mi temacie ekologii i ochrony środowiska. Wielokrotnie w notkach wystawiałem się na ostrzał skrajnych zielonych a MIMO wszystko przyszyta mi została łatka ekoterrorysty, gdyż ośmieliłem się podawać ARGUMENTY udowadniające proces ocieplenia klimatu z winy człowieka czy też krytykowałem działania byłego ministra środowiska śp. Jana Szyszki. We wściekłość wprawiałem prawicowych blogerów gdy opisywałem NIEUDOLNOŚĆ rządu PIS pod kierownictwem zmarłego ministra podczas negocjacji COP - przykładowo nasza delegacja za sukces wzięła wpisanie do międzynarodowego traktatu zapisu o roli lasów w pochłanianiu dwutlenku węgla. Problem w tym, że zapisy takie (pod nazwą LULUCF) OD DAWNA w międzynarodowych porozumieniach klimatycznych istnieją! Albo to, że Polska chciała sadzić lasy na pustyni... Eh, nic mnie już chyba nie zdziwi.

Reperkursje tamtych działań (i braku innych działań) rządu PIS z lata 2005-2008 odczuwamy do dziś.

I nie, nie bawię się w symetrystę. ZDECYDOWANIE jestem po stronie zielonych - ale nie ma mojej akceptacji dla przesady, nie popieram oblewania obrazów i pomników, przyklejania się do dróg. A nade wszystko nie znoszę SKRAJNOŚCI. Dlatego też nie ma tu dla mnie dłużej miejsca.

Ps. Mnie możecie obrażać w komentach, wiem, że już się czaicie, ale WARA od mojej rodziny!


threeme-ww
O mnie threeme-ww

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (110)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo