threeme-ww threeme-ww
1009
BLOG

Islandzki wulkan, polska susza, mundry bloger... i medialna rzeczywistość...

threeme-ww threeme-ww Klimat Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Od dawna nie pisałem notek i w zasadzie nie czuję już takiej potrzeby, więc pewnie większość z Was, zatwardziałych blogerów Salonu się ucieszy. Ta notka to mały wyjątek, piszę ja z uwagi na pewne obserwowane zjawiska, które muszę skomentować.

Zacznę może od Islandii i tego, co tam się obecnie dzieje. Pewnie dla Was będzie to potężne zaskoczenie, gdyż informacji o tym w polskich mediach praktycznie brak. Jeśli o czymś nie mówi się w radiu i tv, to nie istnieje... prawda? Co w końcu kogoś w Polsce obchodzi jakiś wulkan na Islandii? I to taki, który "straszy" od kilkunastu dni? Może wybuchnąć... lub nie... Nuda panie, nic się nie dzieje! I choć to pozorne "nicniedzianie" to jednak efekt jest taki, że i w mediach (polskich) tematu praktycznie nie ma.

Owszem, były wzmianki. Gdy ziemia w Grindaviku drżała, gdy powstały w mieście ogromne rozpadliny, to temat zaistniał. Obecnie jednak jest - pozorna - cisza. Więc i zainteresowanie mediów tematem ucichło.

image

image



Tymczasem to, że na powierzchni nic się nie dzieje, nie znaczy, że w ogóle nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie, codzienne pomiary dostarczają informacji o tym, że dzieje się dużo - ale pod ziemia. Magma wciąż napływa ku powierzchni, gromadzi i wypycha grunt w jednym miejscu podnosząc powierzchnię nawet o kilkanaście centymetrów dziennie. W innym miejscu natomiast - pod Grindavikiem - grunt opadł nawet o ponad metr w przeciągu kilkunastu dni, powodując utworzenie się licznych i dużych rozpadlin. I proces trwa.

image

image


Kogo to jednak w Polsce obchodzi? Gwoli sprawiedliwości - mnie też to by niewiele obeszło, gdybym nie pracował i nie mieszkał w tej miejscowości przez około trzy miesiące. Pracowałem na budowie luksusowego hotelu kompleksu Blue Lagoon - znanego w świecie i dość luksusowego miejsca. No, przynajmniej na nasza kieszeń - normalny bilet TYLKO na sam teren kąpielowy, bez saun, łaźni, spa, hotelu - to z pamięci ok. 100 zł. za dwie godziny pobytu. Drogo, zbyt drogo, no ale to Islandia...

image

Tu wspomnę, że gdy pracowałem na budowie części hotelowej to krążyła plotka, że jeden z apartamentów - naprawdę ogromny, dwupiętrowy - miał kosztować 40 000 zł za... dobę. W pakiecie m. in. dostęp do helikoptera kiedy się chce... Cóż, nie wiem, czy to była/jest prawda, ale kto bogatemu zabroni?

Skoro już piszę o tej pracy, to podzielę się jeszcze wspomnieniem - gdy dostałem zadanie założyć izolację termiczna na rury (dziesiątki kilometrów rur) jednym z miejsc był tunel techniczny szerokości może metra i długości może z dziesięciu metrów. Minus miejsce zajmowane przez owe rury... Powiem tak: nie mam klaustrofobii, jednak przeciskanie się tym tunelem na plecach, poruszając jedynie barkami... i mając w świadomości, że to do cholery Islandia i możliwe są trzęsienia ziemi... to jedno z moich gorszych wspomnień. Nie to, że WTEDY się bałem - na to nie było czasu. Plus (głupia) ambicja: jak ja tego nie zrobię, to znajdzie się ktoś inny a jeśli tak to mi mogą powiedzieć: a na co nam jesteś potrzebny? a zarabiać przecież trzeba...

Gwoli ścisłości: WTEDY uspokajali mnie i innych, że to jeden z bezpieczniejszych regionów wyspy. I WTEDY była to prawda - region o poziomie zjawisk geologicznych zbliżonych do Polski. POTEM dopiero były erupcje wulkaniczne, z każdym rokiem coraz bliżej Grindaviku... trzy lata temu była erupcja Fagradjasil, zaledwie osiem kilometrów od Grindaviku...

Nie śledziłem tematu, ale z tego co obecnie czytam, to już wtedy pojawiły się głosy, że może to świadczyć o przebudzeniu się systemu wulkanicznego aktywnego w tym miejscu ponad tysiąc lat temu. To z kolei może świadczyć o niespokojnych czasach nawet dla stolicy - Reykiaviku, odległego zaledwie o około 50 km od tego miejsca... Może świadczyć, może zwiastować, może... Lub też nie. Niestety prawda jest, że w geologii dużo nie wiemy i tego typu zjawisk przewidzieć - z zadowalająca pewnością - się nie da.

Erupcja Fagradjasil szybko stała się jedna z większych atrakcji turystycznych Islandii - jakby ten malutki kraj potrzebował więcej atrakcji, mając tyle przepięknych widoków, gejzerów, wulkanów i lodowców... Powód jest prosty: z lotniska w Keflaviku do miejsca wypływu lawy jest (było) może z 40 km. Bardzo dobra a potem dobra droga. Potem kilka kilometrów pieszo i już można podziwiać rzekę lawy, do której też można (było) podejść niemal do samego brzegu. Ba, gdyby nie pilnowanie przez służby ratownkowe, to pewnie znaleźliby się głupcy wchodzący ZBYT blisko... Niewiele jest takich miejsc na świecie, w Europie to chyba jedyne takie miejsce. W dodatku wspomniana erupcja przebiegała niezwykle spokojnie - ot, tu utworzył się niewielki krater (może z dziesięć metrów wysokości), tam "rzeka lawy. Bez dużej, gwałtownej erupcji, bez "ciskania" głazami na dziesiątki metrów, bez "plucia" lawa. Podejść można było więc pod sam brzeg lawy i było to dość bezpieczne.

erupcja Fagradjfall, 2021 - osiem kilometrów od Grindaviku. Minuta 48 filmu pokazuje jak blisko lawy można było podejść. Obecnie (z tego co pisza w sieci) magmy pod ziemia już jest 50x więcej i wciaż napływa. To WCaLE nie znaczy, że erupcja jest pewna...

Teraz jednak może być inaczej. Groźniej. I znów - może. Może równie dobrze wszystko zaraz, za chwilę się skończyć. Jednak póki co mamy ilość zgromadzonej magmy 50 razy większa niż w Fagradjasil - i magma wciąż szybko napływa. Mamy większe zapadanie się gruntu nad korytarzem magmy (długości ok. 15 km i szerokości kilku kilometrów) i większe wypiętrzanie się gruntu na jego obrzeżach. To może świadczyć o większej gwałtowności zjawiska... Były też silne trzęsienia ziemi (najsilniejsze o magnitudzie ponad 5 - wbrew pozorom, jak na Islndię to dużo).  I w końcu - większość poprzednich epizodów wulkanicznych przebiegała na terenach odludnych. Obecnie, pechowo, uskok i tunel lawowy powstał pod Grindavikiem (3500 mieszkanców - w Islandi to już duże miasto) i dość blisko stolicy, Reykiaviku. Już to powoduje, że jest groźniej...

W każdym razie, w Polsce niewiele kogo to interesuje. I mnie by to nie obeszło, gdybym nie miał wspomnień stamtąd. a tak, widząc w sieci zdjęcia zapadlisk w Grindaviku myślę: o cholera, tam blisko jest dom w którym mieszkałem, zaledwie jakieś dwadzieścia metrów od rozpadliny! O, a tam, do Netto chodziłem na zakupy! Tam jadłem pizzę, tu mieliśmy (pyszne ryby!) firmowe obiady! Czyli to wspomnienia stamtąd rzutują na moje zainteresowanie tematem.

Tymczasem mam nadal znajomych w Reykiaviku. I co mówią? Ogólnie i mocno skrótowo: mieszkańcy stolicy maja dość swoich własnych problemów... Owszem, krajowe Islandzkie media sporo czasu poświęcają relacjom z Grindaviku. W regionie ustawiono kilkanaście chyba kamer online, dla Grindawiczan to ogromna tragedia, wątpliwe by do wiosny wrócili do swoich domów... Jeśli w ogóle będą mogli wrócić... Jednak nawet w skali Islandziej - na razie - nie jest to temat numer jeden z tego co czytam.

Ten powyższy opis pokazuje tylko, że to, co jest niezwykle ważne dla mnie, dla mojego sąsiada już niekoniecznie. Uświadamia, że brak relacjonowania mediów o tym wcale nie świadczy, że to się nie dzieję. Piszę to oczywiście w komentarzu do mądrych wpisów tutaj w rodzaju " no tak, nic w mediach nie mówią o covid, epidemia była fałszywa" No nie, po prostu nie. Jest oczywiste, że ludzie znudzeni już sa covidem, że media nie widza już tu niusa (i kasy), więc i relacjonować się im tego już nie chce. Jednak covid nie znikał przez to, że już się o nim nie mówi! Jest, i wszystko na to wskazuje, długo jeszcze będzie nam towarzyszył.

Trafiłem też na notkę pewnego "mądrego" blogera, który pisze:

"Mieliśmy przez globcio wyć z pragnienia i walczyć o łyk wody! A co mamy?

Leje i leje,błoto,kałuże,podniesione stany rzek,nawet spadł śnieg!"

Pomijam już tu kwestię globcia. Poddałem się, nie ma sensu na Salonie pisać o tym zagadnieniu. Jednak co innego powyższe słowa. To już nie głupota. To czystej wody debilizm. Pisanie w przededniu zimy, że nie ma suszy... No ja pierdzielę, przecież to jest tak głupie... Co z tego, że ostatnia dekada to susza praktycznie w każdym roku? Co z tego, że mieliśmy już lata z susza wiosenna - wcześniej w Polsce bardzo, bardzo rzadko spotykana? Co z tego, że poziom wody w rzekach i zbiornikach retencyjnych daleki jest od stanu zapewniającego nam bezpieczny zapas na wiosnę i lato! No guzik z tego, skoro dla pewnego blogera wyznacznikiem suszy jest błoto późna jesienią!

No, ale chcę tu jeszcze zwrócić uwagę na słowo "globcio" Do tej pory pisałem w kontekście Polski, ale skoro szanowny "mądry" bloger użył słowa "globcio" to chyba mogę napisać o katastrofalnej suszy w Brazylii - bodajże trzeciej już w ciągu ostatnich piętnastu lat - a to rzecz naprawdę niezwykła, świadczacv o postępującej degradacji tamtego regionu świata. O przyczynach tegoż nie będę już tu pisać, szkoda mi już czasu i nerwów...

Na koniec jeszcze krótko odniosę się do komentarza pod wspomniana notka:

Strach jest najlepszym sposobem na kontrolę ludzi. 1966: Ropa zniknie za dziesięć lat
1967: Groźny głód przewidziany do 1975 roku

bez zielonej rewolucji ta groźba była bardzo realna. Udało się uniknąć głodu, ale cena również jest spora: degradacja środowiska i  zanieczyszczenie żywności to właśnie ta cena...
1968: Przeludnienie rozprzestrzeni się na całym świecie
1969: Wszyscy znikną w obłoku niebieskiej pary do 1989 roku

???
1970: Świat wyczerpie wszystkie swoje zasoby naturalne do 2000 roku

autor komentarza pije pewnie do Granic Wzrostu - prognozy Kluby Rzymskiego. Tyle tylko, że horyzont czasowy tejże prognozy to 2070 rok, czyli jeszcze 50 lat...
1970: Mieszkańcy miast będą potrzebować masek przeciwgazowych do 1985 roku

i wielu miastach świvta tak przecież jest... Pekin, Delhi...
1970: Nagromadzenie azotu uczyni całą ziemię niezdolną do użytku

I znowu - w wielu miejscach na świecie to już się dzieje...
1970: Rozkładające się zanieczyszczenia zabiją wszystkie ryby

Dzieje się...
1970: Pszczoły-łowcy!

gaduję, że chodzi o pszoły afrykańskie, sprowadzone do US. Skrajnie agresywne, krzyżuja się z pszczoła miodna. Wbrew intencjom autora komentarza poważne zagrożenie.
1970: Epoka lodowcową do 2000 roku

Zgaduję, że chodzi o artykuł w Time z 1970 r. Jednak już wtedy większość prac naukowych bardziej koncentrowała się na ociepleniu. Ochłodzenie możliwe było z uwagi na silne zapylenie atmosfery w tamtym czasie.
1970: Ameryka podlega restrykcjom wodnym do 1974 roku i restrykcjom żywnościowym do 1980 roku

Hasło: Kalifornia, susza lat 2010 - 2020. Obecenie jest lepiej, być może przejściowo.
1971: Nowa epoka lodowcowa nadchodzi w 2020 lub 2030 roku
1972: Nowa epoka lodowcowa do 2070 roku
1972: Ropa wyczerpie się w ciągu 20 lat
1974: Satelity kosmiczne pokazują, że nowa epoka lodowcowa nadchodzi szybko
1974: Kolejną epoka lodowcowa?
1974: Uszczuplanie ozonu to 'Wielkie niebezpieczeństwo dla życia

Dziura ozonowa nadal istnieje. Tyle tylko, że nad antarktyda, więc kogo to obchodzi... Niemniej zaczęła się powoli "zasklepiać" W kilka dekad po zaprzestaniu używania freonów - ciężko uznać to za przypadek...
1976: Zgodność naukowa: planeta chłodzi się, głód jest nieuchronny
1977: Departament Energii mówi, że ropa osiągnie szczyt w latach 90.
1978: Nie ma końca dla 30-letniego trendu chłodzenia
1980: Kwaśny deszcz zabija życie w jeziorach

I zabijał - do czasu oczyszczenia się powietrza po założeniu filtrów na kominy elektrowni...
1980: Szczyt ropy w 2000 roku
1988: Regionalne susze (które nigdy nie nastąpiły) w latach 90.

Serio????
1988: Temperatury w Waszyngtonie osiągną rekordowe wysokości

I osiagnęły...
1988: Wyspy Malediwy będą pod wodą do 2018 roku  

Źródło twierdzenia poproszę, kto, gdzie, kiedy...
1989: Podnoszące się poziomy mórz zniszczą narody, jeśli do 2000 roku nie zostaną podjęte żadne działania
1989: Zachodnia autostrada w Nowym Jorku będzie pod wodą do 2019 roku  

Źródło?
1996: Szczyt braku ropy w 2020 roku
2000: Dzieci nie będą wiedziały, co to śnieg
2002: Głód za 10 lat, jeśli nie zrezygnujemy z jedzenia ryb, mięsa i nabiału
2002: Szczyt braku ropy w 2010 roku
2004: Wielka Brytania stanie się Syberią do 2024 roku

Syberia? Źródło twierdzenia please.
2005: Manhattan będzie pod wodą do 2015 roku
2006: Super huragany!

I było już kilka super huraganów (kategorii 5)
2008: Arktyka będzie wolna od lodu do 2018 roku
2008: Geniusz klimatyczny Al Gore przewiduje wolną od lodu Arktykę do 2013 roku
2009: Geniusz klimatyczny Książę Karol mówi, że mamy 96 miesięcy, aby uratować świat
2009: Premier Wielkiej Brytanii mówi, że mamy 50 dni, aby 'uratować planetę przed katastrofą'
2009: Geniusz klimatyczny Al Gore przesuwa przewidywanie wolnej od lodu Arktyki z 2013 roku na 2014 rok
2013: Arktyka bez lodu do 2015 roku
2014: Tylko 500 dni do chaosu klimatycznego
2019: Hej Greta, potrzebujemy cię, abyś przekonała ich, że tym razem to naprawdę coś się stanie

W międzyczasie ta lub inna pandemia zabiła całą ludzkość... Albo i nie.

Ogólnie powyższy komentarz to manipulacje, tematy i wypowiedzi wyrwvne z kontekstu, przeinaczenia, brak źródeł...



threeme-ww
O mnie threeme-ww

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Rozmaitości